Prezydent Komorowski z bólem przygląda się sytuacji w Polsce, w której „coraz mniej refleksji o odpowiedzialności za słowo”

PAP / J. Turczyk
PAP / J. Turczyk

Bronisław Komorowski - który swoją wypowiedzią o konieczności usunięcia krzyża smoleńskiego z Krakowskiego Przedmieścia spowodował kilkumiesięczne niepokoje uliczne, narzeka na brak odpowiedzialności za słowo.

Jest coś niesłychanie niepokojącego w tym, że refleksji o odpowiedzialności za słowo jest, niestety, w polskim życiu politycznym, ale i w polskich mediach - coraz mniej. Wydaje mi się, że razem powinniśmy się zastanowić, czy nie przekroczono granicy, w tym wypadku nieodpowiedzialności za słowo, tak dalece, że szkodzi to nam wszystkim

- powiedział prezydent. Nawiązał w ten sposób do publikacji "Rzeczpospolitej", w której mowa była o znalezionych śladach po materiałach wybuchowych na szczątkach tupolewa rozbitego w Smoleńsku.

Bo jeśli się okazuje, że jeden artykuł, oparty (...) o błędne przesłanki, czemu redakcja dała wyraz mówiąc o popełnionych błędach, wywołuje polityczne tsunami, wywołuje falę agresji politycznej, oskarżeń najdalej idących, o zabójstwo, o morderstwo, o wszystkie zbrodnie, które popełniają władze państwa polskiego, to coś niesłychanie złego się z nami wszystkimi dzieje

- dodał.

Jego zdaniem pojawiło się pytanie o odpowiedzialność nie tylko polityczną, ale także moralną, a być może także prawną.

Według dziennikarza telewizyjnego Jana Pospieszalskiego, którego poprosiliśmy o komentarz, brzmi to bardzo dziwnie w ustach człowieka, który o katastrofie smoleńskiej mówi, że jest arcyboleśnie prosta, który piętnował wszystkie próby zadawania pytań.

Slaw/ PAP

Cała rozmowa z Janem Pospieszalskim na portalu Stefczyk.info.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.