Próbki z wraku samolotu TU-154M pozostaną pod kontrolą Rosjan

PAP/Rafał Guz
PAP/Rafał Guz

Wojciech Wybranowski, dziennikarz śledczy „Rzeczpospolitej” w rozmowie z portalem wpolityce.pl nie ma wątpliwości, że Cezary Gmyz przy zbieraniu informacji do artykułu „Trotyl we wraku tupolewa” wykazał się rzetelnością i starannością.

Czarek bardzo sumiennie podszedł do swojej pracy. Do tekstu zbierał materiały przez kilka tygodni. Informacje do których dotarł, potwierdził w czterech niezależnych źródłach.

- wyjaśnia red. Wybranowski.

Sam Gmyz późnym wieczorem opublikował na stronie internetowej „Rz” artykuł  pt. „Prawda za pół roku”, w którym napisał, że próbki z wraku po kątem znalezienia śladów po materiałach wybuchowych zostaną w Moskwie.

Rzecznik Prokuratury Generalnej Mateusz Martyniuk powiedział „Rzeczpospolitej”, że próbki, które wskazali biegli, są w Rosji:

Zostały one wytypowane przez polskich biegłych na podstawie wskazań urządzeń, które wykazały obecność cząstek wysokoenergetycznych. Źródła ich pochodzenia mogą być przeróżne.

Próbki te – według Martyniuka - mają być sprowadzone do kraju w ramach pomocy prawnej. Dziennik przypomina przy tej okazji, że wrak też miał już dawno być w Polsce, ale Rosjanie nie kwapią się z jego zwrotem.

Slaw/ Rzeczpospolita

CZYTAJ WIĘCEJ: Cezary Gmyz podtrzymuje swoje ustalenia: "Wysoce prawdopodobne jest, iż wykryte substancje to trotyl i nitrogliceryna"

CZYTAJ RÓWNIEŻ: TRZY PYTANIA do Tomasza Wróblewskiego, red. nacz. "Rz": "trotylu nie znaleziono, ale znaleziono materiały, które mogły wchodzić w skład trotylu"

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.