Antydyskryminacyjna interwencja ministry Kozłowskiej-Rajewicz. Żąda wprowadzenia żeńskich nazw zawodów

fot. wikipedia
fot. wikipedia

Rząd pracuje w pocie czoła wymyślając coraz to nowe regulacje prawne. Tym razem ministra ds. równego traktowania Agnieszka Kozłowska-Rajewicz postanowiła wprowadzić wreszcie ład nazewniczy i raz na zawsze oddzielić męskie od żeńskiego. Jak informuje portal tvp.info, zwróciła się  do resortów edukacji i pracy z propozycją wprowadzenia żeńskich nazw zawodów.

Wykaz ten znajduje się w wielu dokumentach urzędowych. Część z nich figuruje w załączniku do rozporządzenia ministra edukacji narodowej w sprawie klasyfikacji zawodów szkolnictwa zawodowego. Agnieszka Kozłowska-Rajewicz zwróciła się do ministerstwa zmiany tego rozporządzenia.

Podobno sprawą zajęła się na pisemną prośbę skierowaną do niej przez jednego z obywateli. Z prośbą pani ministra się zgadza, więc i szybko podjęła interwencję. Nie ma przecież bardziej palących spraw, jak zajmowanie się wymyślaniem nazw żeńskich do męskich zawodów.

Nie jestem językoznawcą, ale wiem, że czas najwyższy podjąć dyskusję na temat żeńskich nazw zawodów

– powiedziała portalowi tvp.info.

W języku powszechnym, a nawet w oficjalnych dokumentach, męskie nazwy zazwyczaj odpowiadają zawodom o wyższym prestiżu, przykładowo „minister”, a kobiece – o niższym, jak „sprzątaczka”. Język definiuje rzeczywistość, utrwalając krzywdzące stereotypy płciowe

– dodaje pełnomocniczka ds. równego traktowania.

Resort edukacji odpowiedział jej, że kwestia nazewnictwa zawodów leży w kompetencjach Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej. Ten z kolei odpisał, że propozycja będzie przedmiotem analizy podczas nowelizacji rozporządzenia, która nastąpi w latach 2013-2014.

Zaznaczył jednak, że układając dotychczasową listę, urzędnicy brali pod uwagę opinię językoznawców, których zdaniem „zawód nie ma płci”.

Zdaniem językoznawców i ekspertów, ujęcie w klasyfikacji nazw zawodów w dwóch rodzajach: męskim i żeńskim zmniejsza czytelność dokumentu, który jest wykorzystywany przez szerokie grono użytkowników

– podkreślili urzędnicy resortu.

Minister Kozłowska-Rajewicz jednak nie odpuszcza i obiecuje, że będzie monitorować tę palącą sprawę. Zamiast więc zajmować się dyskryminacją kobiet w ciąży czy wykluczeniem społecznym coraz większej liczby osób, pogrążonych w postępującym kryzysie i długach, ministra będzie wyczekiwać na zatwierdzenie żeńskich form do określenia takich zawodów, jak: kierowca, żołnierz, drukarz, betoniarz, tapicer, latarnik czy obuwnik i wielu innych. Gratulujemy poczucia rzeczywistości. Przy okazji może trzeba by coś zrobić z drugą częścią nazwiska? Ktoś mógłby przecież pomyśleć, że jego męskie brzmienie wskazuje na złowrogą męską dominację.

Cóż, jak widać również po innych głośnych przykładach w rządzie, sama zmiana nazwy jeszcze niczego nie załatwia. Od nazwania kogoś ministrą, nie przybywa jej niestety ani powagi, ani kompetencji.

many

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych