NASZ WYWIAD. Rodzice śp. Natalii Januszko: Czas powiedzieć "sprawdzam". Czy znajdą się osoby, które odważnie staną i będą bronić swoich tez?

Śp. Natalia Januszko. Fot. Wikipedia / Lukasz2
Śp. Natalia Januszko. Fot. Wikipedia / Lukasz2

wPolityce.pl: - Na Konferencji Smoleńskiej było tyleż naukowców, co rodzin ofiar katastrofy. Dla państwa to nie tylko referaty naukowców.

Izabela Januszko: - Takie spotkania są dla nas bardzo istotne również dlatego, że od jakiegoś czasu rodziny w większym gronie już się w zasadzie nie spotykają. Mało jest okazji do rozmowy o tych wszystkich wiadomościach. Wcześniej widywaliśmy się w prokuraturze, czy nawet w kancelarii premiera. Teraz już tych spotkań nie ma. W czasie oficjalnych uroczystości każdy przyjeżdża na chwilę, później gdzieś się spieszy. Dzięki konferencji możemy więc we wspólnym gronie zastanowić się, co dalej. W kontekście ostatnich ekshumacji rozważyć, jak skorzystać z pomocy pełnomocników. To, co się ostatnio dzieje, jest szokujące.

 

Rozważają państwo wniosek o ekshumację?

IJ: - Teraz na pewno nie.

Grzegorz Januszko: - W tej chwili ekshumacje są prowadzone na narzuconych warunkach. Wątpimy w ich sens.

IJ: - Nie rozumiemy, dlaczego nie może w nich uczestniczyć ekspert – przedstawiciel rodziny. Sam pełnomocnik to trochę za mało. Prawnik nie musi dokładnie wiedzieć, jak powinna wyglądać sekcja zwłok. Ja też mogłabym stać i patrzeć, ale skąd miałabym mieć pewność, czy medycy i prokuratorzy postępują właściwie, czy pobierają odpowiednie próbki? Nie znamy się na tym, więc powinniśmy mieć możliwość wyznaczenia lekarza-specjalisty.

 

- W dodatku to kolejne przeżywanie traumy, powrót do smoleńskiego piekła.

IJ: - To dla nas powtórka Moskwy. Tak też czują rodziny, które przez to przeszły.

GJ: - Rodziny są stawiane przed diabelską alternatywą: nie dopuścimy nikogo innego, jeśli więc chcecie się przyglądać, róbcie to osobiście. Ani z punktu widzenia emocjonalnego ani fachowego nie ma to sensu. Co nasza obecność – poza kolejnym niewyobrażalnym bólem – może wnieść?

 

- Czy konferencja naukowców może być punktem zwrotnym w badaniu katastrofy?

GJ: - To zwieńczenie bardzo długiej pracy wielu naukowców. Budujące jest, że przełamana została bariera strachu wśród ludzi nauki. Mamy nadzieję, że kolejne środowiska dojdą do wniosku, że trzeba przerwać milczenie albo wtórowanie narracji z podsumowań MAK i komisji Millera. Raport naszego rządu w wielu miejscach jest przecież skonstruowany na zasadzie „kopiuj/wklej” z dokumentu rosyjskiego.

IJ: - Konferencja była pigułką z tego, nad czym ci ludzie miesiącami, a nawet już latami pracowali. To żenujące – po dwóch latach trzeba udowadniać, że potwierdza się wszystko, co przeczuwaliśmy już kilka tygodni po katastrofie. Gdy już wyszliśmy z tego najgorszego szoku, w głowach kołatały wątpliwości – jak to możliwe, by samolot spadający z kilku metrów tak potwornie się rozbił i nic z nich nie zostało? To, co od dawna czuliśmy, oni muszą przedstawić w sposób naukowy. My to przeżywamy niesłychanie mocno, ale nie ma wyjścia. Podobnie pan Janusz Walentynowicz – musi być odarty ze swojej intymności, by udowodnić, że dwa razy dwa równa się cztery, że miał rację, że poznał mamę, że nie był wariatem w tej Moskwie. Byliśmy w szoku, ale mogliśmy poznać, czy to nasi bliscy.

GJ: - Trzeba skonfrontować to, co było przedstawione w raportach MAK i wersji komisji Millera z ustaleniami naukowców. Pewne rzeczy można obiektywnie stwierdzić. Jak np. czy urwane skrzydło może lecieć ponad 100 metrów czy nie.

IJ: - Matematyka, fizyka, medycyna są naukami ścisłymi. Zamiast gdybać, wszystko można obliczyć.

GJ: - Czas powiedzieć: sprawdzam. Pytanie tylko, co odpowie druga strona? Czy znajdą się osoby, które zamiast wyśmiewać badania, odważnie staną i będą bronić swoich tez? My chcemy być dla nich partnerami, a nie wrogami.

 

- Ale jak zmusić rząd do przeprowadzenia wreszcie jakichś badań? Jakichkolwiek.

GJ: - Potrzeba przede wszystkim konsekwencji. Najpierw były tylko rodziny i publikacje w części mediów. Teraz zaczyna to zataczać coraz szersze kręgi. Środowisko naukowe było trochę zastraszone.

IJ: - Jak mówił prof. Witakowski, z 27 instytutów naukowych poproszonych o wsparcie dla konferencji, w ogóle nie odpowiedziało 25. Ale to się zmienia. Wierzymy, że kropla drąży skałę.

GJ: - Czas działa na naszą korzyść.

Rozmawiał Marek Pyza

Na zdjęciu poniżej: Grób śp. Natalii Januszko na warszawskich Powązkach.

 

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.