W marcu 2010 gen. Błasik nie naciskał na pilota. Ktoś chciał po katastrofie zniszczyć pozytywny obraz generała. Kto?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Gen. A. Błasik w F-16, Zdjęcie udostępnione przez E. Błasik
Gen. A. Błasik w F-16, Zdjęcie udostępnione przez E. Błasik

Padają kolejne kłamstwa na temat generała Błasika. Okazuje się podczas lotu Warszawa-Malbork-Krzesiny-Mińsk Mazowiecki-Warszawa z 15 marca 2010 roku generał Błasik, który siedział wówczas w fotelu drugiego pilota, wcale nie naciskał na lądowanie w śnieżycy. Szczegółową relacje kapitana Piotra Kulisza, który był wówczas dowódcą treningowego lotu publikuje Nasz Dziennik.

Kapitan Piotr Kulisz tłumaczy, że żadnych nacisków wówczas nie było. Ujawnia także próbę manipulacji związaną z tamtym lotem, do której doszło już po katastrofie. Po publikacji raportu MAK i po tym jak Rosjanie oskarżyli polskiego generała o wywieraniu presji na załogę Tu-154 M, w polskich mediach zapanowała moda na podważanie wiarygodności generała. Szczególną rolę w tym procederze odegrał Zbigniew Zawada.

Jakieś 1,5 roku po katastrofie zadzwonił do mnie pan Zawada, oficer rezerwy z Bazy w Krzesinach. Ubolewał, że prokuratura nie zajęła się wątkiem wymuszenia lądowania w Krzesinach przez gen. Błasika i że on ma na to świadków. Odpowiedziałem mu, że jedynymi wiarygodnymi świadkami w tej sprawie jestem ja oraz technik  pokładowy chor. Iwon. Żadnego wymuszenia nie było i to właśnie jestem gotów w prokuraturze zeznać, gdyby takowa potrzeba zaistniała

– cytuje notatkę kapitana Kulisza Nasz Dziennik.

Kulisz relacjonuje, że Zawada był rozczarowany, iż sprawa lądowania w Krzesinach w jego ustach brzmi zupełnie inaczej niż znał ją Zawada. W związku z tym Zawada miał sugerować Kuliszowi, że ten jest młody i nie wszystko rozumie.

Nie wiem skąd wzięły się późniejsze historie o wymuszeniu przez gen. Błasika lądowania w śnieżycy, etc. Decyzja o lądowaniu należała do mnie i nie było ze strony generała najmniejszych sugestii –

relacjonuje pułkownik Kulisz.

Cała relacja pułkownika PIotra Kulisza z przebiegu lotu z 15 marca 2010 roku w Naszym Dzienniku.

ND/DLOS

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych