Ziemkiewicz: "Cała rozpoczęta z takim przytupem kampania ratowania sondaży Tuska ugrzęzła w błocie rozmoczonego Stadionu"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Polscy kibice na trybuach Stadionu Narodowego w Warszawie, po odwołwaniu meczu eliminacyjnego piłkarskich mistrzostw świata: Polska - Anglia. PAP/Bartłomiej Zborowski
Polscy kibice na trybuach Stadionu Narodowego w Warszawie, po odwołwaniu meczu eliminacyjnego piłkarskich mistrzostw świata: Polska - Anglia. PAP/Bartłomiej Zborowski

"Cała rozpoczęta z takim przytupem kampania ratowania sondaży Donalda Tuska i jego rządu ugrzęzła w błocie rozmoczonego Stadionu Narodowego, zanim się zaczęła" - ocenia na stronie tygodnika "Uważam Rze" Rafał Ziemkiewicz.

Publicysta stwierdza:

Drugie exposé, codzienne konferencje prasowe premiera i jego ministrów, powrót „Tuskobusa" i rozpisany już zapewne cykl „gospodarskich wizyt"... Tymczasem we wszystkich mediach elektronicznych od rana dyskusja o tym, czy dach Stadionu Narodowego nie daje się zamykać w czasie deszczu (...). (...) nie zapominajmy, że podczas pośpiesznego wykańczania tego pomnika i kwintesencji trampkarskich rządów wprowadzano do projektu, dosłownie na kolanie, 12 tysięcy zmian.

Ziemkiewicz dodaje, że miarą zniechęcenia do władzy na jej własnym zapleczu jest fakt, że od rana nikt jeszcze nie próbował Polakom wmówić, że „nic się nie stało".

Gdzie jest Janina Paradowska? Pani redaktor − larum grają! - pyta Ziemkiewicz. I ocenia:

(...) nic bardziej wymownie nie pokazuje stopnia repeerelizacji państwa Tuska, niż fakt, że o tym, iż mecz nie dojdzie do skutku, wiedziano na stadionie już w okolicach godziny 17-ej, najdalej 18-ej, i nikt nie odważył się podjąć żadnej decyzji − tłumy kibiców stały i mokły godzinami, a o odwołaniu całej imprezy dowiedziały się przez telefon od rodzin, oglądających to wszystko w telewizji...

Tak oto spłynął największy triumfalny mit tej władzy − mit o tym, jak „fajni Polacy" wzbudzają podziw świata pokazywaniem, że umieją zbudować stadion i radośnie się na nim bawić.

W tym wszystkim jest jednak gorzka refleksja: "w zdemoralizowanej i zdziecinniałej do granic skretynienia III RP skandal z nie zamknięciem dachu na stadionie wywołać może większy społeczny szok, niż skandal ze sprofanowaniem i pomieszaniem szczątków ofiar tragedii w Smoleńsku."

I to jest rzeczywiście smutne. Bo owo zdziecinnienie, nie sam Tusk, jest przecież głębszą przyczyną naszych kłopotów.

Skaj

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych