"Fakt": Rosjanie chcieli zorganizować medialny show nad trumną Pierwszej Damy. Polska delegacja wymogła na nich szacunek dla zmarłej

Fot. Prezydent.pl
Fot. Prezydent.pl

Dziennik "Fakt" w najnowszym wydaniu publikuje kilka materiałów związanych z katastrofą smoleńską. Po raz kolejny media ujawniają szokujące sceny, które pokazują, co działo się po 10 kwietnia. Tym razem publikacja gazety dotyczy Pary Prezydenckiej.

Z relacji dziennika "Fakt" wynika, że Rosjanie chcieli zorganizować medialny show nad trumną śp. Marii Kaczyńskiej

Rosjanie sprosili wszelkie swoje media z kamerami i aparatami fotograficznymi, informując, że zaraz pokażą ciało pierwszej damy Polski. Rosyjscy dziennikarze już czekali w pomieszczeniu obok na sygnał do rozpoczęcia kręcenia materiału, gdy polska delegacja zorientowała się, co się za chwilę stanie. Gdyby nie szybka interwencja prezydenckiego ministra Andrzeja Dudy, rosyjskie media byłyby dopuszczone do fotografowania i filmowania ciała prezydentowej.

Duda tłumaczy, że podczas swojej obecności w Moskwie musiał się "wykłócać z Rosjanami o szacunek dla zmarłej". Obecny poseł PiS zaznacza, że musiał grozić stronie rosyjskiej międzynarodowym skandalem. Jedynie dzięki twardej postawie polskich urzędników udało się wyegzekwować szacunek dla śp. Marii Kaczyńskiej.

Skandal wokół szczątków Pierwszej Damy to niejedyne szokujące doniesienia, jakie przytacza "Fakt". Z jego informacji wynika, że śledczy mieli wątpliwości związane również z śp. Lechem Kaczyńskim. Już po przylocie ciała Prezydenta RP trumna z jego szczątkami została otwarta. Wszystko dlatego, że przy lutowaniu trumny nie byli obecni Polacy.

Nie było stuprocentowej pewności, że w trumnie opisanej nazwiskiem prezydenta złożono jego ciało. Mimo że zwłoki zostały zidentyfikowane od razu przez funkcjonariuszy BOR i Jarosława Kaczyńskiego, nie było go przy zamykaniu i lutowaniu trumny brata - Rosjanie zrobili to sami

- tłumaczy gazeta.

Andrzej Duda przypomina, że w związku z wątpliwościami dot. ciała Prezydenta RP natychmiast po przylocie ciała Prezydenta do Polski w prokuraturze złożony został wniosek o otwarcie prezydenckiej trumny.

W rozmowie z gazetą prof. Bronisław Młodziejowski, który od kilkudziesięciu lat zajmuje się sekcjami i ekshumacjami, wskazuje, że działania Rosjan są dla Polaków szokujące:

U nas nie ma takiego przypadkowego, niechlujnego działania. Takie działanie widziałem u rosyjskich medyków sądowych podczas ekshumacji w Charkowie i Miednoje. (...) Nasz polski szacunek dla zmarłych, dla ciał nie wykracza jeszcze za bardzo poza linię Bugu. Wynika to z braku odpowiednich wzorców i przyzwyczajeń. Ich nie miał kto nauczyć odpowiedniego podejścia. A to się wprost przekłada na pracę także medyków sądowych, na obchodzenie się ze szczątkami ludzkimi, które przecież są prawnie chronione. Także w Rosji jest to obwarowane paragrafami, ale co z tego, skoro podejście jest takie, a nie inne. Dla rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej jest to, myślę, szczególnie trudne.

Zdaniem Młodziejowskiego sprawa działań po katastrofie smoleńskiej wynika również z braku profesjonalizmu:

Pośpiech jest dobry przy łapaniu pcheł, a nie przy sekcjach i identyfikacjach ofiar katastrofy. Nie wystarczy pracować non stop przez trzy doby po katastrofie, żeby mieć pewność, bo często trzeba jeszcze przeprowadzić badania, próby krzyżowe. Tego tutaj zabrakło – tej zegarmistrzowskiej dokładności. Kolejną przyczyną jest fakt, że do Moskwy ściągano lekarzy sądowych z terenu, z różnych małych ośrodków. Dla większości z nich to było pierwsze zetkniecie z ofiarami katastrofy! Ja z pokorą już 42. rok pracuję przy sekcjach i ekshumacjach. Tutaj potrzeba nie tylko wiedzy, ale bardzo dużego doświadczenia, są rzeczy, których nie wyczyta się w żadnym podręczniku.

KL

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.