"Newsweek": "Donald Tusk czuje się osaczony". Przez kogo? "Przez służby specjalne, wielki biznes i złych ludzi, którzy chcą go dopaść"

PAP/Radek Pietruszka
PAP/Radek Pietruszka

"Newsweek" zapowiada na swojej stronie artykuł, który może zaskakiwać. Według tygodnika bowiem, "Donald Tusk czuje się osaczony". Przez kogo? "Przez służby specjalne, wielki biznes i złych ludzi, którzy chcą go dopaść". Co więcej, premier "spodziewa się najgorszego: podsłuchów, prowokacji".

Na razie nie wiemy, kto czyha na premiera. Pisowcy za burtą, jeżeli są gdzieś w administracji państwowej czy służbach, to siedzą cicho jak mysz pod miotłą. Może więc Rosja? Chyba nie, bo przecież to dziś "zaprzyjaźnione mocarstwo".

Tymczasem z relacji "Newsweeka" wyłania się obraz przerażający:

Kiedy w poprzedniej kadencji Donald Tusk szedł na kolację do restauracji, z ostrożności siadał tyłem do sali. Dziś nie robi już nawet tego. Przestał wychodzić na miasto i zaszył się w swojej siedzibie. Od nieznajomych stroni, zastrzeżonych dokumentów woli nie dotykać. Od biznesu trzyma się z daleka i niczego nie załatwia przez telefon. Nawet z własnym synem kontaktuje się przez synową.

Tak nieufne nie jest chyba nawet wyobrażenie Kaczyńskiego, któremu hołduje salon. W świecie miłości, który tak pracowicie buduje premier, na tego typu niepokoje nie powinno być miejsca. Tymczasem - twierdzi "Newsweek" - premier nie czuje się pewnie nawet we własnej Kancelarii:

Okna premierowskiego gabinetu wychodzą na park i Tusk boi się, że może być przez nie namierzany. Dlatego, jeśli sprawa jest poufna, to zaciąga w nich zasłony a gości prosi o pozostawienie telefonów na specjalnej półeczce w sekretariacie.

Ponoć premier czuje się bezpiecznie dopiero w części wypoczynkowej budynku - tam okna wychodzą już tylko na dziedziniec.

"Dopiero tam jest bezpieczny".

Są dwa wyjścia: albo "Newsweek" stroi sobie żarty, albo premiera ścigają moce trudne do uchwycenia nawet przez ABW: poczucie winy i wyrzuty sumienia.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych