Dziwne kontrole jadących na marsz "Obudź się Polsko". Uczestnicy byli spisywani, a organizatorzy musieli pojawiać się na komendach

Fot. MG/Blogpress
Fot. MG/Blogpress

Jadący na marsz "Obudź się, Polsko!" byli skrupulatnie kontrolowani przez policję. Mundurowi spisywali numery autobusów, wypytywali o liczbę uczestników, pytali o cel podróży, spisywali dane jadących na marsz. Organizatorzy wyjazdów byli zapraszani na komendę celem złożenia wyjaśnień. Policjanci tłumaczyli kontrole względami bezpieczeństwa.

Kontrole policji relacjonują na łamach "Naszego Dziennika" sami uczestnicy marszu:

Przed wyruszeniem autokaru mieliśmy ciekawą sytuację. Nagle pojawił się nieumundurowany funkcjonariusz policji. Wylegitymował się, przedstawił. Na moje pytanie, w jakim celu i czemu ma służyć ta rozmowa, odpowiedział, że wykonuje polecenie swoich przełożonych

- opisuje jedna ze słuchaczek Radia Maryja. Mundurowi zanotowali jej numer telefonu i dane osobowe, dopytywał o liczbę osób w autokarach.

Trochę się dziwiłem, bo jeździmy do Warszawy np. na rocznice katastrofy smoleńskiej, kiedy również przybywają tysiące ludzi i nikt nas dotąd o nic nie pytał. To pierwszy taki przypadek

- dodaje inny uczestnik.

Interwencję w tej sprawie zapowiadają parlamentarzyści Prawa i Sprawiedliwości. Zbigniew Kuźmiuk wysłał do ministra spraw wewnętrznych Jacka Cichockiego zapytania w tej sprawie. Kwestia kontroli jadących na marsz ma też zostać podniesiona na posiedzeniu parlamentarnej Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych.

Komenda Główna Policji do tej pory nie odniosła się do całej sytuacji.

lw, "Nasz Dziennik"

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych