„Podłością” nazwał prezes Sądu Najwyższego, Stanisław Dąbrowski, prasowe informacje o domniemanej przez CBA korupcji na najwyższym szczeblu polskiego wymiaru sprawiedliwości.
Jak dotąd nie ma żadnych materiałów pozwalających rzucać cień podejrzenia na nieskazitelność charakteru któregokolwiek z sędziów Sądu Najwyższego. Nie ma podstaw do sugerowania korupcji w SN
– ogłosił na specjalnie zwołanej konferencji.
Sędzia odniósł się artykułu w „Rzeczpospolitej” opisującego umorzenie przez krakowską prokuraturę apelacyjną śledztwa dotyczącego korupcji w wymiarze sprawiedliwości. Sprawa była odpryskiem afery hazardowej. Jeden z wątków postępowania prowadził bardzo wysoko.
Funkcjonariusze CBA zebrali dowody wskazujące, że proceder korupcyjny sięgał Sądu Najwyższego. Prokuratorzy uznali jednak, że dowody były zebrane bez podstawy prawnej. Teraz prokuratura bada, czy CBA przekroczyło uprawnienia
- informowała „Rz”.
Krakowscy śledczy zachowali się nie jak prokuratorzy, ale de facto obrońcy przestępców. W dodatku, umarzając sprawę, nie dali możliwości, by sprawę ocenił sąd
– stwierdził były szef CBA, Mariusz Kamiński.
Sprawa - jak wyjaśnia gazeta - dotyczy dwóch ściśle tajnych operacji CBA o kryptonimach „Yeti" oraz „Astrea". Funkcjonariusze, że emerytowany sędzia NSA i były członek Krajowej Rady Sądownictwa nawiązał kontakt z sędzią Sądu Najwyższego.
Sędzia SN w zamian za łapówkę pomógł mu w napisaniu pisma, które miało doprowadzić do korzystnego orzeczenia. Sprawa jednak ostatecznie nie została zakończona, bo w międzyczasie wybuchła afera hazardowa
- opisuje „Rz”.
Co na to prezes SN? Wedle Stanisława Dąbrowskiego cała sprawa wzięła się z tego, że „pewien pan przegrał sprawę w SN i poszedł do CBA zawiadamiając, że dał łapówkę osobie lub osobom podających się za pośredników w kontaktach z sędziami, a mimo to przegrał sprawę".
To nie daje żadnych podstaw do sugerowania korupcji w SN
- zadeklarował na konferencji. A publikacje w tej sprawie określił mianem „podłości”.
O komentarz poprosiliśmy autora artykułu w „Rzeczpospolitej, Cezarego Gmyza.
Rozumiem, że pierwszy prezes Sądu Najwyższego, który jest najwyższym przedstawicielem władzy sądowniczej w Polsce, może być zszokowany podawanymi przez prasę informacjami. Ale to, że dziennikarze są nosicielami złych nowin jeszcze nie oznacza, iż postępują w sposób podły. Bardzo będę ciekaw oceny ze strony pierwszego prezesa SN całej tej sprawy po tym kiedy zapozna się z materiałem dowodowym. Nie może być tak, że po raz kolejny wszystkiemu winni są dziennikarze.
JKUB/”Rz”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/141532-czy-korupcja-siegala-sadu-najwyzszego-prokuratura-umarza-postepowanie-a-prezes-sn-nazywa-publikacje-w-tej-sprawie-podloscia