Co zrobił "Tygodnik Powszechny" kiedy członkowie środowiska skrajnie lewicowej "Krytyki Politycznej" współorganizowali antychrześcijańskie sabaty nienawiści na Krakowskim Przedmieściu? Zatrudnił w roli publicysty jedną z twarzy "Krytyki", przyjaciela Janusza Palikota, Cezarego Michalskiego.
Co zrobił "Tygodnik Powszechny" kiedy Cezary Michalski zachwycił się wulgarnym komiksem pokazującym mordowanie księży prowadzących lekcję religii? Dał mu na łamach jeszcze więcej miejsca.
Co zrobił "Tygodnik Powszechny" gdy chrześcijanie zmuszeni byli walczyć z promocją wulgarnego satanizmu w telewizji publicznej? Ustami księdza Adama Bonieckiego, który przybrał na tę okazję wyrozumiały, dobrotliwy uśmieszek, wykazywał zrozumienie dla promowanego satanisty.
Co robił "Tygodnik Powszechny" gdy z telewizji publicznej wypędzano konserwatywnych dziennikarzy? Wysyłał tam swój narybek (jak red. Marek Zając) i swoich wychowanków, takich jak Katarzyna Janowska, która po ekscesach wulgarnej palikociarni na Krakowskim Przedmieściu, po szyderstwach z krzyża rozpisywała się o powiewie świeżości jaki przeszedł przez kraj... W nagrodę została w TVP ważnym dyrektorem.
A co robi "Tygodnik Powszechny" gdy 150-200 tysięcy Polaków wychodzi na ulicę by upomnieć się o wolność słowa, możliwość normalnego nadawania dla katolickiej telewizji Trwam i wolność oraz uczciwość w życiu publicznym?
Wtedy "Tygodnik Powszechny", tuż przed marszem, przypuszcza na organizatorów wściekły atak, niezwykle agresywny, godny lepszej sprawy. Ze smutkiem czytaliśmy słowa red. Marka Zająca:
Trwają usilne starania aby zapisać Jezusa do PiS. Jezus sobie poradzi, ale co z naszym Kościołem. (...) Jedni wykorzystają marsz cynicznie, inni przyjdą kierowani najlepsza wolą - nie dostrzegając, że Kościołowi, a przede wszystkim krystalicznie czystemu przesłaniu Ewangelii, zaszkodzą. Dlaczego dali się tak zwieść?
Efektowne, ale co naprawdę znaczy? Bo można odpowiedzieć, że czytając "Tygodnik" odnosi się wrażenie iż dawno już tam Jezusa zapisali do Platformy. I czy naprawdę wypada tak lekce sobie ważyć, wolę milionów katolików? Uważać ich za prowadzonych gdzieś idiotów? Wielka w tym miłość do braci tzw. "Kościoła otwartego"...
Zając widzi dwie przekroczone ostatnio granice: buczenie w rocznice narodowe na przedstawicieli obozu władzy i zapowiedziany udział w marszu "Obudź się Polsko" polityków. Gdy Palikot urządzał swoje hucpy, redaktor Zając milczał. Gdy neobolszewicka "Krytyka Polityczna" odbierała i odbiera milionowe dotacje - milczał. Gdy do telewizji publicznej, w której pracuje, wchodził satanista - milczał. Gdy pojawiały się kolejne atakujące w stylu nazistowsko-komunistycznym okładki pism - milczał. To nie były żadne przekroczenia, o nie. Ale teraz - grzmi!
Kto wie, może wyjaśnieniem jest ostatnia strona "Tygodnika Powszechnego". Tam zapowiedź cyklu "Dobrze mieć sąsiada", który startuje od 10 października.
Na dole kolumny czytamy:
Projekt współfinansowany ze środków Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
Jak widać, dobrze mieć właściwe poglądy! Bo jaki sens ma wspieranie przez MSZ publikacji w niszowym polskim piśmie? A może masowo je czytają za granicą? Wątpliwe. Ciekawe. Dziwne. Swoją drogą - o jakich sumach mowa?
Cóż, pozostaje powtórzyć, cytowane zresztą karykaturalnie i złośliwie w tm artykule, słowa biskupa drohiczyńskiego Antoniego Pacyfika Dydycza z niedawnego wywiadu dla "Uważam Rze":
W latach 60. I 70. „Tygodnik Powszechny” był dla wielu ludzi, w tym dla mnie, czymś bardzo ważnym. Ale nie zostało to po 1989 roku uporządkowane. „Znak”, „Więź” i „Tygodnik Powszechny” zostały nie wiadomo kiedy przejęty przez ludzi myślących zupełnie nie po katolicku. Bardzo szanuje księdza kardynała Nycza, ale kieruję się tutaj listem Ojca Świętego Jana Pawła II do redakcji „Tygodnika Powszechnego” w którym, w bardzo gorzkich i pełnych żalu słowach, na te błędy tego środowiska wskazuje. List był napisany z roku 1995, nigdy nie został odwołany i nigdy w żaden sposób redakcja „Tygodnika” za ten ból sprawiony Ojcu Świętemu nie przeprosiła.
Dziś autorami „Tygodnika Powszechnego” są ludzie ze środowiska skrajnie lewicowej „Krytyki Politycznej”.
Te środowiska zawsze lubiły się otwierać na inne środowiska, ale powinni temu i dziś towarzyszyć założenie, że zaprasza się ludzi zachowujących się przyzwoicie.
Może ten tak zwany katolicyzm otwarty jest już martwy? Opisywał tę martwotę na naszych łamach Piotr Semka.
Może coś być martwe, ale mimo to zatruwać. W życiu publicznym wszystko ma swoje konsekwencje. Może służyć dobru lub złu.
gim
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/141403-jak-widac-dobrze-miec-wlasciwe-poglady-to-sie-oplaca-tygodnik-powszechny-wspierany-przez-ministerstwo-spraw-zagranicznych