Ewa Kopacz lawiruje: prostuje, tłumaczy się ale nie przeprasza rodzin i nie poczuwa do odpowiedzialności za ich ból

fot. PAP/Bartłomiej Zborowski
fot. PAP/Bartłomiej Zborowski

Nie byłam przy identyfikacji  Anny Walentynowicz – przyznała marszałek Ewa Kopacz. Była minister zdrowia, która pojechała do Moskwy, by jak twierdzi, opiekować się rodzinami ofiar katastrofy smoleńskiej tłumaczyła się dziś, wyraźnie zdenerwowana, ze swoich wcześniejszych słów, w których zapewniała m.in, że w moskiewskich sekcjach brali udział polscy specjaliści.

Dziś Ewa Kopacz mówi co innego.

Polscy lekarze uczestniczyli jedynie w przygotowaniach zwłok do identyfikacji. To była nieszczęśliwa zbitka słów, niezręczność

– mówiła Kopacz.


Marszałek zapewniała też, że nic jej nie wiadomo, by ktoś wydał zakaz otwierania trumien, a jedynym wnioskiem jaki wpłynął od rodzin, był wniosek ws. otwarcia trumny prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Na pytanie czy zaprzecza, że o takim zakazie informowała rodzinę marszałka Putry odpowiedziała:

Ja nie jestem w stanie przekazać każdej informacji, którą tam mówiłam w tej szczególnej sytuacji, która była

Po czym dodała:

Ja nie mam problemu ze słowem przepraszam

Ale rodzin nie przeprosiła. Powiedziała jedynie:

Tam starałam się robić wszystko tak jak umiałam najlepiej. Z całym sercem i całym wysiłkiem fizycznym jaki potrafiłam z siebie wykrzesać. Jeżeli to wymaga przeprosin to zostawiam to do państwa oceny.

Marszałek zapewniała też, że namawiała rodziny, by nie spieszyły się z identyfikacją.

Nie chciała odpowiedzieć na wszystkie pytania. Dziennikarzy odesłała na jutrzejszą debatę sejmową, podczas której mają zostać przedstawione informacje rządu. Problem w tym, że przed Sejmem ma głos zabrać minister Jarosław Gowin, który w Moskwie,  przeciwieństwie do Ewy Kopacz - nie był. Sama marszałek obiecała wziąć udział w bliżej nieokreślonym briefingu po sejmowej debacie.

ansa

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych