Górny: Tragedia smoleńska pokazała, że polskim elitom bliżej do tradycji euroazjatyckiej niż cywilizacji łacińskiej

fot.ansa
fot.ansa

Stosunek znacznej części polskich elit do tragedii smoleńskiej czy konkretniej do ekshumacji grobu, w którym miała leżeć Anna Walentynowicz, wyraźnie pokazuje, że bliżej im do Azji i dziedzictwa Mongołów niż do Europy – pisze Grzegorz Górny na łamach "Gazety Polskiej Codziennie".
Publicysta zauważa, że za sprawą amerykańskiego politologa Samuela Huntingtona do międzynarodowej publicystyki politycznej wróciło pojęcie cywilizacji. Coraz częściej pisze się dziś o różnicach cywilizacyjnych dzielących kraje z różnych stron świata. Komentatorom umykają jednak różnice, odnoszące się do stosunku wobec zmarłych.
A te, gdy porównać Polskę i Rosję są znaczące. Zdaniem Huntingntona oba kraje należą do odmiennych cywilizacji: zachodniej i prawosławnej.
Publicysta przypomina też, że inny amerykański historyk Michael Cherniavsky, dowiódł z kolei, że moskiewska koncepcja władzy i modelu panowania przejęta została nie z Bizancjum, lecz ze Złotej Ordy, a car miał więcej w sobie z chana niż z cesarza.

Jak pisze Górny - jedna z głównych osi podziału między cywilizacją łacińską a turańską polega na tym, że pierwsza ma charakter personalistyczny, tzn. w jej centrum znajduje się osoba ludzka, druga zaś ma charakter kolektywistyczny, tzn. wszystko zostaje podporządkowane zbiorowości.

I jak precyzuje: w cywilizacji zachodniej zarówno rządzących, jak i poddanych obowiązują te same prawa moralne, we wschodniej natomiast wola władcy nie jest krępowana przez żadne prawa.
Różnice te mają konkretne przełożenie na życie publiczne, co przejawia się choćby w stosunku do zmarłych. Na Zachodzie szacunek wobec nich wymaga wyjaśnienia okoliczności śmierci oraz imiennego upamiętnienia każdej jednostki.

Jak przypomina Górny: po katastrofie lotniczej nad Lockerbie w 1988 r. służby brytyjskie przesłuchały 15 tys. świadków w 13 krajach. Zebrały też wszystkie kawałki rozerwanego samolotu, a było ich ponad 10 tys. na obszarze 2 tys. mkw., by następnie szczegółowo je przebadać. Dzięki temu ustalono przyczyny tragedii. Lockerbie nie jest zresztą wyjątkiem. Tego typu drobiazgowe śledztwa należą do standardowych czynności w krajach Zachodu.

Tymczasem w Rosji obowiązuje odmienna praktyka: tam często przyczyna tragedii jest ogłaszana oficjalnie przez władze, zanim jeszcze przeprowadzone zostaną odpowiednie badania (jeśli oczywiście w ogóle do nich dojdzie) – przypomina Górny. I podaje przykład: zatonięcie łodzi podwodnej Kursk w 2000 r., zamachu na teatr na Dubrowce w 2002 r. czy tragedii w Biesłanie w 2005 r. We wszystkich tych sprawach nie uruchomiono takich procedur badawczych, jakie w państwach zachodnich uważane są wręcz za rutynowe. Mało tego: rodziny ofiar do dziś są przekonane, iż śledztwa prowadzono w taki sposób, by nie odkryć prawdy.

Różnice między cywilizacjami dotyczą także kwestii funeralnych. Na Zachodzie każdy człowiek ma prawo do godnego pochówku i uczenia jego pamięci – podkreśla Górny. Był to przecież główny temat tragedii Sofoklesa. Cywilizacja łacińska opowiedziała się po stronie racji reprezentowanych przez Antygonę, nie Kreona. Zbiorowe bezimienne mogiły wpisują się natomiast – jak zauważa Górny - w tradycję wschodnich satrapii, w których nie zakorzeniła się personalistyczna wizja człowieka. Takie podejście znakomicie ilustruje poezja Majakowskiego z hasłami "jednostka bzdurą", 'jednostka niczym" i przytaczane przez niego rosyjskie przysłowie "człowiek to kopiejka".

Zdaniem Górnego katastrofa smoleńska stanowiła swoisty czas próby dla polskich elit, który pokazał czy bliżej jest m do do cywilizacji zachodniej, łacińskiej czy wschodniej – euroazjatyckiej.

Władze rosyjskie zachowały się w tej sprawie zgodnie z wypracowanym przez wieki modelem zachowań - z całkowitą pogardą dla faktów i ludzkich uczuć - pisze publicysta.

Niestety okazało się, że również znaczna część polskich elit, zwłaszcza w świecie polityki, kultury i mediów, reprezentuje sposób myślenia charakterystyczny dla mentalności euroazjatyckiej.

Nie ma w nim szacunku dla zmarłych, gdyż zamianę ciał w grobach można traktować jak fakt bez większego znaczenia.

Jak przypomina Górny Anna Politkowska sprzeciwiała się takiemu sposobowi myślenia i zapłaciła za to cenę najwyższą. Przed śmiercią mówiła, że przerażą ją obojętność i przyzwolenie rodaków na taki system rządów. Gdyby żyła, co powiedziałaby dziś Polakom ? – zastanawia się Górny.

ansa/GPC

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.