Ks. Henryk Błaszczyk, który uczestniczył w Moskwie w procedurze identyfikacji ciał ofiar katastrofy smoleńskiej, w rozmowie z RMF FM przyznał, że jego słowa sprzed roku o tym, że „ekshumacja jest szaleństwem” były błędem:
Z perspektywy czasu i doświadczeń, które nabyliśmy przez te dwa lata, to określenie było niewłaściwe, nie na miejscu. Mogę tylko bardzo przeprosić. Dzisiaj chcę powiedzieć, że nie jest szaleństwem poszukiwanie prawdy - za wszelką cenę, nawet za cenę tak dramatycznych decyzji jak ekshumacja. Oczywiście ekshumacja w atmosferze spokoju, rzetelnego poszukiwania prawdy i z dala od medialnych fleszy, od politycznych kontekstów. Natomiast rodzina ma prawo do tego, by wiedzieć, gdzie leży jej bliska osoba, czy modli się na miejscu, w którym jest matka, ojciec.
Ksiądz potwierdził też to, o czym mniej się mówiło, a co nie powinno było się zdarzyć. Chodzi o niezrozumiałą procedurę zamykania trumien.
Po rozpoznaniu zespół, który w tym rozpoznaniu uczestniczył, przekazywał ciało Rosjanom. A Rosjanie przygotowywali je, już bez naszej obecności, jak gdyby opakowując to ciało foliowym okryciem czarnego koloru, zapinając ten worek, nie pozwalając go już potem otworzyć. Sądzę, że do tej zamiany, do tej dramatycznej zamiany doszło gdzieś na tym etapie przejęcia ciała i następnie pomylenia ciała może przez trudność nazwisk.
Usprawiedliwianie Rosjan trudnością w pisowni polskich nazwisk jest nieco zaskakujące. Natomiast nie ma wątpliwości, że wolna ręka, jaką również w tej sprawie Polacy zostawili stronie rosyjskiej była co najmniej zaniechaniem. Przedstawiciele polskich władz także w tej sprawie abdykowali, pozwalając stronie rosyjskiej zrobić, co jej się żywnie podoba.
Jak to możliwe, że Rosjanie zakazali otwierania worków?
Jakie mieli do tego prawo?
Dlaczego żaden z przedstawicieli polskiego rządu nie zaprotestował?
Nie mieści się w głowie, że nikt nie sprawdził, kto jest zamykany w trumnach!
Nawet ks. Błaszczyk, który dotychczas wydawał się twardym obrońcą postawy polskich władz przyznaje, że urzędnicy RP nie zachowali się jak należy:
Gdzieś wówczas była jakaś daleko posunięta grzeczność, może życzliwość, może przeświadczenie, że wspólnie staramy się pomóc rodzinom odkryć tożsamość bliskich i sprowadzić ich do domu, aby tutaj w godny sposób ich pochować. Dzisiaj widzimy, że to przeświadczenie o wspólnocie intencji do końca nie było słuszne.
I dodaje, że do Moskwy poleciało za mało ekspertów, który pomogliby przy identyfikacjach (o sekcjach zwłok, które pozwoliliśmy wykonać Rosjanom samodzielnie, nie wspomina):
Tam, w Moskwie, był niewystarczający, bo był mały, zespół, ale był też zespół ludzi głęboko współczujących i chcących przyjść z rzetelną pomocą tym rodzinom. Było za mało patologów, było za mało może psychologów, było za mało zabezpieczenia naszych ministrów, którzy mogliby opierać się na naszej własnej informacji, a nie informacji pozyskiwanej od strony rosyjskiej. Byliśmy tam w niewystarczającej grupie.
Najgorsze w tym wszystkim, że ministrowie (Kopacz i Arabski) sami nie chcieli sobie pomóc. I zamiast zachować należytą ostrożność, obiecali Rosjanom, że trumny nie będą w Polsce otwierane.
A co do zbyt małej liczby ekspertów, warto przypomnieć, że zespół medyków sądowych pod kierownictwem prof. Karola Śliwki był od wczesnych godzin sobotnich gotowy do wyjazdy do Rosji.
Jego wypowiedzi przywoływaliśmy tutaj.
znp
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/140631-ks-blaszczyk-rosjanie-przygotowywali-ciala-bez-naszej-obecnosci-zapinali-foliowy-czarny-worek-nie-pozwalajac-go-juz-potem-otworzyc