Ostre starcie u Pospieszalskiego w sprawie ekshumacji ofiar 10/04/10. Karnowski: "to dowód na kłamstwo na kłamstwie". Śmiłowicz: "cóż, mamy takie państwo, jakie mamy"

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

W momencie kiedy największe programy telewizyjne niczym zmówione przemilczają lub marginalizują wychodzące na jaw skandaliczne fakty dotyczące pochówków ofiar tragedii smoleńskiej, honor dziennikarstwa w tym medium ratuje Jan Pospieszalski w swoim programie "BLIŻEJ" na antenie TVP Info.

CZYTAJ: Cenzura wróciła już na całego. W "Wiadomościach" ANI SŁOWA o tym, że w grobie śp. Anny Walentynowicz pochowano inną osobę

Autorzy programu, choć marginalizowani, ograniczani, pozbawieni promocji i pieniędzy, wspólnie z redaktorem Pawłem Nowackim dzielnie stawiają ważne pytania, pogłębiają istotne, a nie zastępcze tematy.

Tak też było w czwartkowy wieczór. Skład gości wyglądał tak:

Piotr Śmiłowicz, "Wprost"

prof. Piotr Kruszyński, karnista, adwokat

Bogdan Święczkowski, Prokurator Krajowy w st. spoczynku

Michał Karnowski, "Uważam Rze", wPolityce.pl

Pospieszalski przyznał, że w ostatniej chwili nieco zmienił temat. Chciał pierwotnie rozmawiać o prokuraturze, ale szeroko, w kontekście ostatnich afer. Ostatecznie skupił się na roli prokuratury w śledztwie smoleńskim. Na pytaniach jak mogło dojść do takich błędów w tak ważnym śledztwie. Była to, jak się okazało, dobra decyzja.

Zobaczyliśmy program żywy, porządkujący znane fakty i wyłapujący to, co najważniejsze. Jan Pospieszalski rozpoczął od połączenia z mecenasem Stefanem Hamburą, obserwującym ekshumacje ciał ofiar tragedii smoleńskiej, m.in. śp. Anny Walentynowicz.

Dowody w sprawie katastrofy smoleńskiej są pogrzebane w polskiej ziemi. Ciała te są w bardzo dobrym stanie. Zwłoki znajdowały się w trumnach metalowych, ciała nie miały kontaktu z tlenem. Prokuratura powinna ruszyć z jak najszybszymi ekshumacjami z urzędu. Prokuratura wojskowa nie radzi sobie z tym śledztwem, powinno ono zostać przeniesione  do cywilnej jak najszybciej, a prokurator generalny Andrzej Seremet powinien osobiście czytać akta

- stwierdził mecenas od dawna walczący o prawdę o Smoleńsku.

Warto odnotować, że uczestniczący w programie prawnicy, rof. Piotr Kruszyński i Bogdan Święczkowski, zgodzili się iż śledztwo jest źle prowadzone, a państwo polskie nie wykorzystuje wszystkich narzędzi w dochodzeniu prawdy.

Można było delegować do prokuratury wojskowej prokuratorów cywilnych, choćby z pionów do walki z przestępczością zorganizowaną, którzy znają się na międzynarodowych śledztwach, którzy prowadzili śledztwa z udziałem Białorusinów, Rosjan, znają ich mentalność. Co więcej, wbrew temu co się próbuje nam wmówić, mógł powstać zespół śledczy z prokuratorami polskimi i rosyjskimi, na zasadzie wzajemności, w ramach pomocy prawnej. Jako dyrektor biura do spraw walki z przestępczością zorganizowaną prokuratury krajowej zajmowałem się tworzeniem takich zespołów. Wtedy na terenie Rosji z udziałem polskich prokuratorów mogłyby być realizowane sekcje zwłok, przesłuchania, oględziny miejsca katastrofy. A pierwsze 48 godzin jest kluczowe

- mówił Święczkowski dodając, że sa w Polsce prokuratorzy mający za sobą specjalistyczne szkolenia w zbieraniu materiałów dowodowych na miejscu katastrof, wybuchów itp.

Sprawę wyników ekshumacji bagatelizował jednak Piotr Śmiłowicz z tygodnika "Wprost".

Wiele wskazuje, ze doszło do jakiegoś niefortunnego zamienienia ciała, na przykład gdy było wkładane do trumny w Moskwie. W grę wchodzi też mylne rozpoznanie ciał przez rodziny w Moskwie

- mówił i nawoływał do zaufania prokuraturze, która sama składa teraz wnioski o ekshumacje.

Michał Karnowski z portalu wPolityce.pl i tygodnika "Uważam Rze" podkreślał, że trzeba patrzeć na sprawę szerzej:

Nie będziemy uczciwi w tej rozmowie jeśli nie spojrzymy na to w głębszej perspektywie. To jest obraz potraktowania narodowej tragedii jako włamania do garażu. To nie jest przypadek, że te śledztwa są podzielone, nie wiadomo kto za co odpowiada. Postawiłbym tezę, że właśnie o to chodziło. Te śledztwa są tak prowadzone by niczego nie ustalić. W Polsce, w Rosji, na każdym poziomie widzimy ogrom wysiłku wkładany w to by niczego nie ustalić. nie przebadać odpowiednio wraku, a Rosjanie mogli go zniszczyć. Żeby nie przesłuchać świadków, a szczątki ludzkie walały się po miejscu tragedii. (...) Pochowanie innej osoby zamiast śp. Anny Walentynowicz to wynik tych skandali, a nie jakaś pomyłka. Sadzę, że ludzie, którzy podejmowali te decyzje nie mają dzisiaj spokojnego snu

- mówił Karnowski i wskazywał, że np. od miesięcy amerykański rząd twierdzi, że wystarczy by polskie władze wystosowały prośbę o pomoc, a jej udzieli. Lecz ekipa Tuska twierdzi, że nie trzeba, że sama sobie poradzi.

Potwierdził to Święczkowski:

Dowiedziałem się od przedstawicieli ambasady amerykańskiej, że są zdziwieni iż nikt ze strony polskiej nie prosił ich o jakąkolwiek pomoc. Było to kilka tygodni po tragedii. Na szczęście widać pozytywne zmiany w prokuraturze wojskowej.

Następnie red. Jan Pospieszalski zajął się wątkiem zapewnień minister Ewy Kopacz iż polscy eksperci uczestniczyli w sekcjach zwłok i identyfikacji ciał. Dziś wiemy, także z wypowiedzi prokuratury, że to nieprawda.

Trudno tego nie skomentować - coś się posypało w tym obrazie przedstawianym przez panią Kopacz

- mówił Pospieszalski.

Wtedy Piotr Śmiłowicz stwierdził:

I dwa słowa do tego co mówił Michał Karnowski. Jeżeli mamy pretensje do prokuratorów, to musimy mieć pretensje do prokuratora generalnego a nie do rządu bo jak wiemy od 1 kwietnia 2010 prokuratura jest niezależna od rządu. Natomiast kwestia wyboru strategii wyjaśniania katastrofy jest dyskusyjna, ale przyjęcie konwencji chicagowskiej, mającej swoje wady i zalety powoduje, że nakłada to na rząd określone ramy prawne. Nie można tak sobie poprosić Amerykanów i tak sobie poprosić o pomoc.

Zaprzeczyli temu chwilę później Święczkowski i Kruszyński, stwierdzając jednoznacznie, że z punktu widzenia prawnego jedno nie ma z drugim nic wspólnego i rząd mógł poprosić instytucje międzynarodowe i inne państwa o pomoc.

Teraz jednak Karnowski replikował:

Mam do rządu pretensje przede wszystkim o to, że w żadnym momencie nie zaczął tej sprawy poważnie wyjaśniać.  Tu jest kłamstwo na kłamstwie. Jak wypowiedź pułkownika Szeląga z prokuratury wojskowej, że wszyscy wtedy w Polsce oczekiwali jak najszybszych pogrzebów. To takie samo kłamstwo jak stwierdzenie, że wszyscy wtedy w Polsce oczekiwali jak najszybszego przejęcia władzy przez jedynie słuszną opcję Platformę Obywatelską. Polacy wymagali wtedy przede wszystkim wyjaśnienia tej tragedii, poważnego do niej podejścia. Polscy liderzy stanęli przed testem, który się zdarza raz na kilkadziesiąt lat. Oblali go w całej rozciągłości, a dziś uważają, że pada deszcz.

I dodawał, że Ewa Kopacz z mównicy sejmowej zarzekała się iż przekopano teren tragedii metr w głąb. Dziś wiemy, że to nieprawda, a polscy pielgrzymi przywozili z miejsca tragedii ludzkie szczątki wiele miesięcy po 10 kwietnia.

Pan wie o tym panie Piotrze, przywozili ludzkie szczątki i przekazywali prokuraturze. Kto tu jest niepoważny?

- zwrócił się do dziennikarza "Wprost". Śmiłowicza ta opinia zdenerwowała:

Nie jestem znawcą katastrof lotniczych ale wiem, że po katastrofach lotniczych szczątki, resztki samolotu, także ofiar, czasem znajdują się kilka metrów w głąb. I są tak głęboko, że przekopanie metr w głąb nie pomaga

- mówił. Publicysta wPolityce.pl i "Uważam Rze" replikował:

Może na Wschodzie, na obszarze posowieckim to jest normalne. W świecie Zachodu, jak choćby po katastrofie nad Lockerbie, wyciąga się szczątki maszyny z tysięcy metrów pod wodą, składa się samolot po to by znaleźć jeden element, który jest wykrzywiony wybuchem i pozwala powiedzieć - tak, to był zamach. Bo na Wschodzie to rzeczywiście, uważają, że jak zginęli, pagibli, to wsio rawno. I pan premier Tusk mówi wsio rawno, i pan Putin mówi wsio rawno

- przekonywał Karnowski.

Śmiłowicz zareagował zaskakująco, broniąc skompromitowanego oficjalnego raportu:

Ja uważam, że komisja Jerzego Millera wyjaśniła przyczyny tej tragedii i wszystko co robi pan Macierewicz to jest gra polityczna.

Bogdan Święczkowski zauważył, że polscy prokuratorzy nawet nie wystąpili o wypożyczenie wraku do Polski by go złożyć, właśnie jak zrobiono po tragedii nad Lockerbie.

Karnowski poruszył temat mediów - tego, że media zawsze atakują tych, którzy chcą dojść do prawdy, chociaż potem okazuje się, że pytania są uzasadnione. Piotr Śmiłowicz próbował przerzucić odpowiedzialność na rosyjski styl działania:

Śmiłowicz:

Wiemy, znając kulturę rosyjską, w jaki sposób tam jest przeprowadzana sekcja zwłok.

Karnowski:

Ja nie wiem. Nie akceptuję tego wschodniego sposobu działania.

Śmiłowicz:

Wiemy, że te sekcje były przeprowadzane bardzo ogólnie.

Karnowski:

A ja się na to nie zgadzam, państwo polskie ma zrobić porządne sekcje, ma tego przypilnować.Nie przyjmuję argumentu, że znamy Rosjan. Jeśli znamy, to przyjmijmy, że to nie była zwykła katastrofa, jeśli do tej wiedzy się odwołujemy.

Święczkowski:

Rosyjskie służby specjalne są jednymi z najbardziej profesjonalnych na świecie. Jeżeli by chciano, zrobiono by to w sposób całkowicie profesjonalny. Jeżeli by chciano.

Śmiłowicz:

Sekcje zostały zrobione w Rosji, bo tam zdarzyła się katastrofa. Natomiast nic nie stało na przeszkodzie by zrobić je w Polsce. Była wypowiedź ministra Arabskiego żeby nie otwierać trumien, ale z tego co wiem była to rekomendacja.

Pospieszalski:

Przepraszam bardzo, ale z tych rodzin z którymi miałem kontakt, a zrealizowaliśmy co najmniej 36 rozmów z rodzinami ofiar, wszyscy traktowali to jako ewidentny zakaz. Bardzo kategoryczny zakaz!

Kruszyński:

Wchodzą w grę przepisy sanitarne, ale gdyby prokurator taką decyzję wydał to trumny byłyby otwarte, zwłaszcza jeśli teraz możliwe są ekshumacje.

Święczkowski:

Nic nie stało na przeszkodzie by ponownie otworzyć trumny i dokonać sekcji i oględzin ponownie. Prokurator wie, że musi przede wszystkim ustalić prawdę.

Karnowski:

To co obserwujemy jest jakąś ponura puentą słów Bronisława Komorowskiego z okresu tuż po tragedii smoleńskiej, że państwo zdało egzamin bo świetnie zorganizowało pogrzeby. Już wiemy, że nawet pogrzebów nie zorganizowało, jak i śledztwa nie przeprowadziło.

Tu publicysta zwrócił uwagę, że w sprawie Amber Gold zachowanie sędziego Milewskiego podczas prowokacji opisanej przez dziennik "Gazeta Polska Codziennie", gdzie mamy do czynienia z uległością wobec rzekomego wysłannika władzy, gdzie padają obietnice wyznaczenia zaufanych sędziów i że "będzie dobrze", wskazują iż nasze zaufanie także do wymiaru sprawiedliwości  musi być ograniczone.

Śmiłowicz zareagował szyderstwem:

Rozumiem, że redaktor Karnowski postuluje powołanie trybunały rewolucyjnego. On przeprowadzi śledztwo i osądzi winnych. Innej prokuratury nie mamy, no niestety, no.

Karnowski zareagował zdecydowanie. Wyjął kserokopie dwóch okładek tygodników w których pracował/pracuje Śmiłowicz. Na jednej samolot przybity do krzyża i napis "Smoleńska herezja", na drugiej Jarosław Kaczyński przedstawiony jako Mesjasz smoleński. Pokazując je, stwierdził:

Pan o tym trybunale... No właśnie, to jest właśnie to. To jest język, który deprawuje polskie życie publiczne. Ja mówię o faktach, a pan mi mówi o trybunale. To jest coś bardzo chorego, bardzo niepoważnego. Mówię o komisji sejmowej, polskiego parlamentu, która mogła to zbadać.

Mówię o wystąpieniu polskiego rządu do amerykańskiego o pomoc, do czego mamy prawo. A pan mi o trybunale rewolucyjnym. To jest żenujące. Ta dyskusja jest żenująca. Deprawujecie polskie życie publiczne tego typu okładkami, tekstami i wypowiedziami.

Śmiłowicz:

Proszę mi nie mówić w liczbie mnogiej, bo ja jestem tu sam.

Karnowski:

Pan też odpowiada za okładki swojego tygodnika.

Śmiłowicz:

Chodzi mi o to, że mamy taką prokuraturę jaką mamy, mamy takie państwo jakie mamy, które działą tak jak działa i musimy się z tym pogodzić.

Prawnicy obecni w studiu mocno przeciw tej tezie oponują. Na końcu było jeszcze stwierdzenie Śmiłowicza, że "Uważam Rze" kłamie w sprawie tragedii smoleńskiej, jednak bez podania jakiegokolwiek przykładu. Karnowski odpowiedział, że patrząc wstecz "Uważam Rze" żadnego tekstu się nie wstydzi i nie wypiera, czego jego zdaniem nie można powiedzieć ani o "Newsweeku", ani o "Wprost".

A Pospieszalski podsumował gorzko, że bardzo to wszystko, te nocne ekshumacje, te nieznane miejsca pochówku, ta mroczna tajemnica wokół tragedii smoleńskiej, przypominają czasy zbrodni katyńskiej. Trudno nie podzielić tej opinii.

CAŁY PROGRAM JANA POSPIESZALSKIEGO MOŻNA ZOBACZYĆ TUTAJ

wu-ka

 

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.