Ppłk Benedict, który “usłyszał” na nagraniach z TU-154 głos gen. Błasika, uhonorowany prestiżową nagrodą. Lotnicy oburzeni

Ppłk Robert Benedict w czasie prezentacji raportu komisji Jerzego Millera. Fot. Youtube
Ppłk Robert Benedict w czasie prezentacji raportu komisji Jerzego Millera. Fot. Youtube

„Nasz Dziennik” opisuje skandal z przyznaniem ppłk. Robertowi Benedictowi, członkowi komisji Millera prestiżowej statuetki Ikara, wyróżnienia wręczanego w uznaniu zasług w dziedzinie szkolenia lotniczego oraz bezpiecznego wykonywania lotów.

Wnioskował o to kolega Benedicta z komisji Millera, płk Mirosław Grochowski.

Przyznaje je dowódca Sił Powietrznych za nienaganną, wieloletnią służbę w powietrzu i szczególne osiągnięcia w szkoleniu lotniczym, umacniające gotowość bojową SP. Regulamin nagrody przewiduje, że laureatami wyróżnienia mogą być żołnierze zawodowi, którzy odznaczają się zdyscyplinowaniem, aktywnością społeczną, wnieśli szczególnie duży wkład w szkolenie lotnicze, przyczynili się do umocnienia gotowości bojowej jednostek lotniczych.

- przypomina „ND”.

Kandydaci m.in. nie mogą być karani dyscyplinarnie, muszą legitymować się mistrzowską lub pierwszą klasą pilota, w ostatnich dwóch latach szkoleniowych nie mogą być sprawcami wypadku lotniczego.

Okazuje się jednak, że po incydencie sprzed 12 lat Benedictowi zawieszono 1. klasę pilota wojskowego. Nie przystąpił do egzaminów, by ją odzyskać, a skorzystał z przywróconych w 2009 r. starych przepisów.

Na stronach Agencji Lotniczej ALTAIR ukazał się tekst "Chuligan z komisji nagrodzony Ikarem", który wzbudził wiele komentarzy na Niezależnym Forum o Wojsku. Autor przypomina, że nagroda Benedictowi się nie należała, bo naruszył przepisy bezpieczeństwa lotów, a w 2011 r. naraził MON na stratę prawie 2 mln złotych.

27 lipca 2000 kpt. pil. Benedict, w trakcie wykonywania lotu do strefy nad morzem samolotem Su-22M4 nr 9308 z 8. elt samowolnie obniżył wysokość, kilkakrotnie przelatując nad plażą. Komisja badająca ten incydent oceniła, że pilot świadomie naruszył przepisy i warunki lotu (kwalifikacja D). Doprowadził do powstania niebezpiecznej sytuacji, wykonując lot koszący poza rejonem wyznaczonej strefy pilotażu

informuje tekst na portalu. Czytamy w nim także:

W komisji Millera płk Grochowski i ppłk Benedict główny wysiłek wkładali w odsunięcie podejrzeń od oficerów z dowództwa Sił Powietrznych i MON. A więc także od swoich zaniedbań. Bo, na przykład, to płk Grochowski kierował kontrolą w 2008 w 36. splt, z której nie wyciągnięto żadnych istotnych dla bezpieczeństwa latania w tej jednostce wniosków. W tym czasie, już kolejny rok, w pułku przewożącym najważniejsze osoby w państwie nie przestrzegano regulaminów, fałszowano dokumenty i szkolono niezgodnie z procedurami.

Od połowy 2007, gdy płk Mirosław Grochowski został przewodniczącym Inspektoratu MON ds. BL, jakość prac Inspektoratu uległa znacznemu pogorszeniu. W latach wcześniejszych biuletyny wydawano średnio z opóźnieniem ok. 30-50 dni. Obecnie wynosi ono zwykle ponad 6 miesięcy. W efekcie raporty dotyczące bezpieczeństwa lotów są opracowywane na bazie analizy mniej niż połowy zdarzeń lotniczych, jakie miały miejsce w danym roku. Mimo, że po 2007 wydarzyło się kilka katastrof spowodowanych błędami w szkoleniu (121 ofiar MON Bogdana Klicha, 2010-04-21), w stosunku do szefa Inspektoratu odpowiedzialnego za bezpieczeństwo lotów, ani jego członków nie wyciągnięto żadnych wniosków personalnych.

Jak dodaje „Nasz Dziennik”, to nie jedyny przypadek naruszenia przez Benedicta przepisów bezpieczeństwa. Przypomina o zdarzeniu z 1 czerwca ub.r.:

Członek komisji Millera wykonał podczas tego lotu wiele działań niezgodnych z przepisami, a samolot nie był przygotowany do wykonania ćwiczeń, tj. lotu sprawdzającego bombardowanie i strzelanie z działek z lotu nurkowego, o które dodatkowo poprosił go mjr Kozyra. Na dodatek maszyna zderzyła się z ptakiem. Po wylądowaniu załoga nie zameldowała o jakichkolwiek problemach. Tymczasem technik zauważył ślady kolizji. W trakcie oględzin stwierdzono obecność piór na stożku wlotowym oraz na łopatkach aparatu kierującego i sprężarki silnika.

Powołana do wyjaśnienia przyczyn incydentu komisja stwierdziła, że do zderzenia z ptakiem doszło w czasie lotu na małej wysokości nad poligonem, czyli w czasie lotu wykonywanego niezgodnie z przepisami przez ppłk. Benedicta. Straty wynikające z uszkodzeń silnika AŁ-21F3 oszacowano na blisko 2 mln złotych.

Wobec Benedicta nie wyciągnięto żadnych konsekwencji.

O powyższych zarzutach nie chciał rozmawiać:

Zakazano mi rozmawiać na ten temat z uwagi na to, że będzie prowadzone postępowanie wyjaśniające, kto i w jaki sposób w  „takiej publikacji był w stanie przedstawić podobne informacje, będące poświadczeniem jakiejś nieprawdy czy pomówienia z uszczerbkiem na moim imieniu.

„ND” przywołuje jednak wiele internetowych głosów ze środowiska lotniczego, potwierdzających zasadność zarzutów.

Cały artykuł w „Naszym Dzienniku”.

Dodajmy, że ppłk Robert Benedict stał się znany po członkostwie w komisji Jerzego Millera. Według dziennikarza Andrzeja Stankiewicza to właśnie Benedict był tym, który przypisał głos II pilota Tupolewa generałowi Błasikowi, co pozwoliło na rozpętanie wielkiej nagonki na śp. Dowódcę Sił Powietrznych.

mtp, naszdziennik.pl, altair.com

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.