Kiedy minister Rostowski przedstawi wyliczenie urzędniczych kosztów swojego, wymierzonego w opozycję, "wyliczania kosztów"?

PAP/Paweł Supernak
PAP/Paweł Supernak

Minister finansów Jacek Rostowski przedstawił wyliczenie kosztów propozycji gospodarczych Prawa i Sprawiedliwości.

Minister mówił podczas konferencji prasowej spokojnie, łagodnym tonem. Nie grzmiał, i okazał łaskę. Wyliczył, że pomysły opozycji kosztowałyby budżet państwa ponad 62 miliardy złotych, a zyski ledwie 8 miliardów.

A przecież mógł powiedzieć, że koszty to np. 100 miliardów, albo i 500 miliardów. A tak - tylko 62 miliardy.

Czyż to nie szlachetna, łagodna władza?

Niestety, minister nie odpowiedział wiarygodnie na pytanie, na jakiej zasadzie zaangażował urzędników państwowych do wyliczania kosztów propozycji PiS - ewidentnie w interesie partii rządzącej.

CZYTAJ TAKŻE: Urzędnicy państwowi "wyliczają koszty" propozycji Kaczyńskiego. Czyli pracują na rzecz Platformy. Państwo na usługach jednej partii?

 

Pytanie dziennikarza: Ilu urzędników przygotowywało te obliczenia, ile czasu im to zajęło?

Odpowiedź Rostowskiego: Nie wiem. Nie wiem ilu urzędników. Nie tak bardzo dużo, ale to jest jak najbardziej uprawniona i słuszna funkcja ministra finansów.

Pytanie dziennikarza: Ale chyba minister finansów przede wszystkim dba o finanse publiczne a nie zajmuje się dyskutowaniem z opozycją? Czy nie ma pan poczucia dyskomfortu, że aparat państwa został zaangażowany w walkę partyjną i czy będzie pan także przeliczał teraz propozycje SLD?

Odpowiedź Rostowskiego: Tak jak pani powiedziała. Minister Finansów ma się zajmować bezpieczeństwem finansów. Czy muszę mówić więcej? Skutki tych propozycji byłyby dla finansów publicznych katastrofalne. Wobec tego Polacy mają prawo wiedzieć, jakie byłyby skutki tych propozycji. To jest kluczowa funkcja obrony finansów publicznych przed poważnymi zagrożeniami czy nawet małymi błędami w obliczeniach.  A w tym przypadku mamy bardzo znaczące, bardzo znaczące, nawet powiedziałbym, gigantyczne koszty i dlatego uważam, jak powiedziałem już w odpowiedzi na poprzednie pytanie, że to jest jak najbardziej słuszna i nawet powinna być wymagana od ministra fin. taka funkcja, żeby przedstawić prawdziwe koszty różnych poważnych, wydawałoby się, partii politycznych. Powiedziałem także, że jeśli partie polityczne zwrócą się do nas, żeby obliczyć ich propozycje w przyszłości, to chętnie to zrobimy.  Nie będę komentował koniecznie wszystkich propozycji, ale jak mamy do czynienia z największą partią opozycyjną, która wychodzi z programem, o którym twierdzi, że jest alternatywnym programem dla całej polityki gospodarczej, która była prowadzona od  5 lat, to Polacy mają prawo wiedzieć, co ta alternatywa by implikowała dla finansów publicznych i właśnie to zrobiłem.

 

Na takiej zasadzie można uzasadnić każde użycie aparatu państwa w interesie partyjnym. Np broniąc używania rządowych samolotów do podróży na mityngi partyjne, można przekonywać, że to w interesie podatników: skoro premier mniej czasu spędzi w podróży, więcej poświęci obywatelom.

"Minister Finansów ma się zajmować bezpieczeństwem finansów" - mówi minister Rostowski. Ma rację - powinien pilnować np. poziomu zadłużenia. Zwalczanie opozycji za pomocą urzędników w tej definicji się nie mieści.

Minister nie odpowiedział ostatecznie na pytanie: "ilu urzędników przygotowywało te obliczenia, ile czasu im to zajęło?". Powiedział, że nie wie.

Tej sprawy nie można tak zostawić. Trzeba żądać od ministra Rostowskiego przedstawienia wyliczenia kosztów antyopozycyjnego wyliczenia kosztów.

Prej

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych