NASZ WYWIAD. Johann: nie mam zaufania do państwa. Pamiątki po płk. Kuklińskim powinny trafić do środowiska, które je wyeksponuje

PAP/Tomasz Gzell
PAP/Tomasz Gzell

wPolityce.pl: Po tragicznej śmierci prof. Józefa Szaniawskiego wiele osób z niepokojem zastanawia się, co będzie się działo z Izbą Pamięci o płk. Ryszardzie Kuklińskim. Jak wygląda obecna sytuacja tej placówki?

Olga Johann: Jestem pełna niepokoju. Izba to była prywatna inicjatywa Józefa Szaniawskiego. On mieszkał obok tego miejsca, przychodził oprowadzać zwiedzających po uprzednim umówieniu się telefonicznym. Obecnie sytuacja jest niepewna. Lokal, w którym istnieje Izba Pamięci, jest lokalem kwaterunkowym. Wydaje się więc, że lada chwila miasto każe opróżnić to miejsce. Oczywiście kolekcja była własnością Józefa Szaniawskiego. Myślę, że to trafi obecnie do jego syna. Nie wiem, co on zrobi, ale liczę na to, że będzie bronił tego miejsca. To są pamiątki, które powinny być eksponowane. Boję się, że jak one trafią do jakiegoś muzeum to zostaną schowane.

Co powinno się stać z ekspozycją?

Potrzebne są gwarancje, że to nie zniknie, że się nie rozpłynie. To jest niezmiernie ważne. Dzięki pułkownikowi Kuklińskiemu nie mieliśmy III wojny światowej. Józef Szaniawski tylko tym żył. To było dla niego najważniejsze. To jego testament, jego spuścizna. Każdy, kto znał Józefa, powinien zastanawiać się, co zrobić z tymi pamiątkami. We współpracy z synem Józefa należy znaleźć pomysł na ich eksponowanie.

Możliwe, że miasto nie będzie chciało opróżnić lokalu po Izbie Pamięci?

W mojej ocenie przeprowadzka jest przesądzona. Lokal jest na Starym Mieście. Od dawna widzę próby nakłonienia ludzi do wyniesienia się stamtąd. Podwyższane są czynsze, robi się wiele, by ludzie się przeprowadzali. Jakiś czas temu miasto chciało bardzo drastycznie podwyższyć czynsz również w Izbie Pamięci płk. Kuklińskiego. Starano się również wymusić na Józefie pewne warunki działalności Izby, m.in. stałe godziny otwarcia itd. Dzięki Bogu on się nie zgodził na te warunki. Jednak widząc to, co się dzieje na Starym Mieście, nie mam wątpliwości. Ktoś już zapewne myśli, jak wykorzystać ten lokal. To jest atrakcyjne miejsce. Brutalność ludzka jest duża, nie wszyscy myślą w kategoriach patriotycznych czy historycznych. To mnie martwi.

CZYTAJ: Śp. Józef Szaniawski miał odwagę mówić rzeczy niepopularne. Nazywać zbrodniarzy po imieniu, upominać się o pamięć o polskich świętościach


W Pani ocenie lepsze byłoby przejęcie pamiątek przez państwo i stworzenie muzeum państwowego czy liczy Pani na społeczną inicjatywę?

Przykro mi to mówić, ale nie mam zaufania do państwa. Uważam, że pamiątki dotyczące płk. Kuklińskiego powinny trafić do jakiegoś patriotycznego środowiska, które zapewni ich eksponowanie. Nie wiem, jakie to może być środowisko. Nie można dopuścić do tego, by ktoś to rozdrapał, czy schował. To musi być dostępne dla ludzi, to musi być dowód historii. Nazwisko Kukliński musi przestać być przeklęte. Józef całe życie o to walczył. Dzwonili do mnie już młodzi ludzie, którzy wieczorem chcą spotkać się pod Izbą na Starym Mieście. Jeden z nich mówił, że oni są gotowi dyżurować i pilnować tego miejsca. Liczę na to, że to nie będzie potrzebne. Mam nadzieje, że zgłosi się do syna Józefa Szaniawskiego jakieś sprawne i sensowne środowisko i uda się wypracować pomysł na dalszą ekspozycję pamiątek po Ryszardzie Kuklińskim.

Rozmawiał KL

CZYTAJ: Ku czci śp. Józefa Szaniawskiego. "Był człowiekiem pasji. Wierzył w silne państwo polskie, Polskę prawdziwie niepodległą"

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.