Jarosław Kaczyński o głośnych słowach abpa Michalika: nie odbieram tych wypowiedzi jako adresowanych do mnie i do PiS

PAP
PAP

Przesłanki zawarcia porozumienia między polskim Kościołem a rosyjską Cerkwią są dla mnie zupełnie zrozumiałe. A wypowiedzi członków PiS w tej sprawie ich indywidualną opinią – stwierdził Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla „Wprost”, który ma się ukazać w poniedziałkowym numerze tygodnika.

Komentując głośną wypowiedź abpa Józefa Michalika z wywiadu dla KAI, w której w ostrych słowach ocenił niektóre działania w sprawie tragedii, Jarosław Kaczyński mówi:

Ja nie odbieram tych wypowiedzi jako adresowanych do mnie i do PiS. Abp Michalik mówił też o tym, że trzeba dojść do prawdy w sprawie katastrofy. I całkowicie się z nim zgadzam.

Rozumiem, że głównym powodem zawarcie tego porozumienia jest wola Episkopatu i Cerkwi, aby bronić chrześcijańskiej cywilizacji życia przed coraz silniejszą falą laicyzacji, przed cywilizacją śmierci. Jest takie powiedzenie – skądinąd rosyjskie – że na wojnie każdy bagnet dobry.

Jarosław Kaczyński - odpowiadając na pytanie, czy Przesłanie "jest problemem dla PiS", stwierdza:

"Nie, nie jest."

Na pytanie, "co sądzi o Cyrylu", Kaczyński odpowiada uroczo:

"Nic."

Przypomnijmy, w wywiadzie dla KAI abp Michalik stwierdził:

Dialog z naszymi Kościołami nie ma nic wspólnego z polityką przeciwników porozumienia i zaczął się znacznie wcześniej niż zaistniała katastrofa pod Smoleńskiem. „Smoleńsk” jest tragedią samą w sobie. Tragedią niezwykle bolesną w wielu wymiarach i dla licznych osób, środowisk i całego narodu. Wydarzenie takiej miary powinno się traktować w kategoriach symbolu a nie w kategoriach politycznego interesu.

Co do tego konkretnego pytania: po pierwsze powiedziałbym, że człowiek mądry w takiej sytuacji opiera się na faktach a nie na teoriach, zaś człowiek sumienia rozważa każde słowo i troszczy się, aby nie naruszało prawdy. Żeby o kimkolwiek, największym nawet wrogu, powiedzieć tak mocne słowa, trzeba znać fakty, mieć pewność. Tymczasem tej pewności nie ma. Dlatego ci, którzy posługują się takimi teoriami i hasłami robią sobie i tragedii smoleńskiej największą szkodę! I to trzeba im powiedzieć: robią krzywdę tragedii smoleńskiej, bo na tym etapie trzeba ograniczyć się do poszukiwań i badań. Można mieć postulaty, żądać powołania takich czy innych międzynarodowych komisji i dochodzeń, ale dopóki nie przyniosą one efektów, nie wolno używać zbyt mocnych słów, bo w ten sposób robi się krzywdę prawdzie i w niewłaściwą stronę ukierunkowuje się ból osób oraz myślenie całego społeczeństwa.

Trzeba też pamiętać, że w katastrofie smoleńskiej nie zginęli przedstawiciele jednego tylko nurtu politycznego, ale różnych środowisk. Pamięć ofiar Katynia chcieli uczcić wszyscy. W tej sprawie trzeba lać oliwę na wzburzone morze, nie zaś dolewać ją do ognia.

CZYTAJ TAKŻE: Narasta niepokój, co przyniesie wspólny list polskiego Kościoła i rosyjskiej Cerkwi. Abp Michalik: "to jest jeden maleńki etap"

Skaj

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.