Kolega Plichta nie opłacał się w platformerskim Gdańsku chyba tylko pawianom. Bo lwom i gibonom już tak. I to jak!

Ciekawa informacja w pomorskim dodatku "Gazety Wyborczej". Oto okazuje się bowiem, że Marcin Plichta i Amber Gold pieniądze zebrane od biednych emerytów wydawali nie tylko na filmową bajeczkę Wajdy o Wałęsie, nie tylko na syna pana premiera Donalda Tuska, ale  także na lwy i gibony. Czytamy:

Gdzie się podziały pieniądze klientów Amber Gold? Część z nich poszła do oliwskiego zoo - dla lwów i gibonów. Ponad 1,6 mln zł. Michał Targowski, dyrektor Miejskiego Ogrodu Zoologicznego w Gdańsku, od dwóch tygodni bije się z myślami - co zrobić z tymi rekordowymi darowiznami?

"Wyborcza" podkreśla, że Amber Gold wciąż widnieje na stronie internetowej oliwskiego zoo jako najważniejszy sponsor. Trudno się dziwić - to w końcu milion sześćset tysięcy! Lekką ręką rzucone sympatycznym zwierzątkom.

Z artykułu wynika, że przelewy zaczęły się w lutym zeszłego roku. Najpierw nadeszło 120 tysięcy od Marcina i Katarzyny Plichtów. Cel darowizny był wyraźnie zaznaczony - poprawa bytu pary gibonów - Gryzeldy i Filipa. Powstaje domek dla zwierzątek. A potem właściciele Amber Gold, bliscy znajomi prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, odwiedzili dyrekcję zoo. Dyrektor stwierdza, że "był nimi zauroczony". Przede wszystkim z powodu skromnego stroju. W jakiś czas potem dyrektor podskoczył do nieba  - z radości. nadszedł przelew opiewający na... półtora miliona złotych! Tym razem poszczęściło się lwom, które mają mieć za to nowy wybieg.

I jeszcze cytat:

Przy gibonach i lwach miały stanąć tabliczki z podziękowaniami dla Amber Gold. - Teraz chyba wszystko wzięło w łeb

- mówi GW Targowski.

Ależ dlaczego "wzięło w łeb"? Przecież wygląda na to, że tak miało właśnie to się skończyć, co najwyżej nieco później. Dlatego przecież kolega Plichta nie opłacał się w platformerskim Gdańsku chyba tylko pawianom

gim, źródło: Gazeta Wyborcza