Tak wyglądało wczoraj centrum Warszawy. I trzeba powiedzieć jasno i wyraźnie: do tej zadymy wezwała "Gazeta Wyborcza"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP
PAP

Marsz Niepodległości, organizowany przez Młodzież Wszechpolską i Obóz Radykalno-Narodowy, dotarł wczoraj na Plac na Rozdrożu, pod pomnik Romana Dmowskiego. Organizatorzy zostali jednak zmuszeni do zmiany trasy przemarszu. Wcześniej, jak również w jego trakcie, dochodziło do przepychanek manifestantów i kontrmanifestantów z policją. Kontrdemonstranci, uzbrojeni w gwizdki i transparenty nie chcieli przepuścić pochodu.

Policja wzywała kontrdemonstrantów wielokrotnie do ustąpienia. Ich manifestacja była bowiem - w odróżnieniu od marszu narodowców - nielegalna.

Rzecznik stołecznej policji Maciej Karczyński powiedział Polskiemu Radiu, że podczas przepychanek zatrzymano kilkadziesiąt osób. Jeden funkcjonariusz odniósł obrażenia.

Mamy nadzieję, że ludzie "Gazety Wyborczej" są zadowoleni. To po wielodniowej akcji propagandowej tego dziennika doszło do przepychanek, interwencji policji, paraliżu centrum stolicy, wreszcie do zmuszenia LEGALNEJ DEMONSTRACJI do zmiany trasy marszu.

Weź od nas gwizdek i zatrzymaj w czwartek faszyzm. Zbiórka o godz. 13.30 na rogu Miodowej i Krakowskiego Przedmieścia. (...)

To twoja broń i znak rozpoznawczy. Twoim zadaniem jest dotrzeć na trasę przemarszu ONR i Młodzieży Wszechpolskiej i wygwizdać ich. Możesz iść chodnikiem, gwiżdżąc na narodowców, lub dołączyć się do blokujących trasę marszu. To ostatnie jest zakazane, więc narażasz się na siłową interwencję policji.

Ale choć każdemu wolno stać na chodniku i gwizdać, łatwo nie będzie. Po pierwsze, będzie zimno, a nawet może padać deszcz - ubierz się ciepło. Po drugie, policja ma gdzieś twoje prawo do gwizdania na chodniku. Jej zadaniem jest przepędzić jak najszybciej i bez awantur narodowców na plac Na Rozdrożu. Nie będą sprawdzali, czy narodowcy heilują i co skandują, raczej będą próbowali nie dopuścić cię na trasę przemarszu. Po trzecie, jeśli nie uda ci się przedrzeć w pobliże maszerujących, pamiętaj: oni muszą dotrzeć pod pomnik swojego patrona Romana Dmowskiego na placu Na Rozdrożu. Czekaj na nich tam. I nie denerwuj się, wszystko będzie dobrze. Masz przecież prawo do obywatelskiego gwizdu. Czekamy na ciebie z gwizdkami na rogu Miodowej i Krakowskiego Przedmieścia oraz pod kościołem św. Anny.
Reszta należy do ciebie.

Tak pisał redaktor naczelny "Gazety Stołecznej" Seweryn Blumsztajn 10 listopada. I można tylko pytać: czy  nie było to (aluzyjne, ale jednak dość wyraźne) nawoływanie do działania sprzecznego z prawem? Czy nie było to mruganie do młodych ludzi: zróbcie zadymę, my jesteśmy z wami?

Rozumiemy, że Czerska tak bardzo nienawidzi tradycji endeckiej, że troska o prawo do demonstrowania niezależnie od poglądów w tym momencie schodzi na bok.

Ale na przyszłość wynika z tego jeden wniosek: "Gazeta" nie może już powoływać się na szacunek dla "ślepego" prawa wówczas, gdy jej to pasuje. Bo zawsze będziemy mogli powiedzieć: z nienawiści do endecji "Gazeta" sugerowała młodym ludziom prawa łamanie.

Każdy czyn ma swoje konsekwencje. Choć zapewne państwo polskie uzna, że sprawy nie ma.

I nie mówcie, że chodzi o narodowców i ich "zbrodnie". Chodzi o rzecz dużo ważniejszą - o wolność, którą chroni prawo.

źródło: Polskie Radio, TVP, inf. własna

Pat

Autor

Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych