NASZ WYWIAD. Szewczak: KNF cierpi na rozdwojenie jaźni. W sprawie Amber Gold wylewa krokodyle łzy, innych spraw nie widzi

Fot. PAP/Adam Warżawa
Fot. PAP/Adam Warżawa

wPolityce, Stefczyk.info: Jak, z perspektywy kilku dni, ocenia Pan postawę KNF wobec Amber Gold?

Janusz Szewczak, główny ekonomista SKOK: Wygląda to tak, jakby KNF cierpiała na rozdwojenie jaźni. Z jednej strony KNF stroi się w piórka pryncypialnego nadzorcy i pastwi się nad Amber Gold, gdzie straty mogą sięgać stu kilkudziesięciu milionów złotych, a z drugiej nie widzi, że mają miejsce znacznie poważniejsze zagrożenia finansowe, które mogą iść w miliardy złotych.

Co pan ma na myśli?

Myślę na przykład o sektorze funduszy inwestycyjnych. Tu jakoś KNF zagrożenia nie widzi, a przecież mamy złe wiadomości dla udziałowców, mających pieniądze w funduszach Idea TFI. Towarzystwo przecież zawiesiło wypłaty, i to nie na 40 dni, jak AG, a najpierw do września, a teraz okazuje się, że nawet i do grudnia. A przecież TFI było wschodzącą gwiazdą i ulubieńcem mediów na rynku funduszy inwestycyjnych. W ofercie tej firmy jest 20 różnych funduszy, w tym duża grupa funduszy zamkniętych dla wybranych inwestorów. Towarzystwo zarządzało miliardami złotych.

Konkretnie co pan podejrzewa?

Podejrzewam, że i w tym przypadku musiało dojść do nieprawidłowości, skro fundusz ma gigantyczne straty i zawiesza wypłatę pieniędzy. To znaczy, że musiało wpaść w ogromne tarapaty. TFI inwestowało przecież w spółki budowlane, takie jak zbankrutowany DSS czy PBG. I jakoś tu KNF nie widziała zagrożenia, zgodziła się na zawieszenie odkupowania jednostek dla funduszu Idea Premium, na razie do września. Ale przy innym funduszu mówi się o zawieszeniu wypłat do grudnia. Wiele kontrowersji wzbudzał fakt, że Amber Gold oferował trzynastoprocentowe zyski, tymczasem jeszcze w styczniu tego roku w ofercie standardowej Idea Banku, kuszono klientów lokatą z zyskiem dwunastoprocentowym. Choć to głównie dotyczyło klientów biznesowych, to jednak te wielkości także powinny budzić podejrzenia.

Pana zdaniem KNF nie wszystkich traktuje tak samo?

Zdecydowanie. Trzeba jeszcze zwrócić uwagę, że KNF niezbyt skutecznie i pryncypialnie reaguje na gigantyczne transfery pieniędzy z banków w Polsce do banków matek za granicą. Szacuję te kwoty na ok. 20-25 miliardów złotych. A mamy przecież do czynienia obecnie ze spekulacją na złotym, który jest dziś sztucznie napompowany. To służy temu, że za mocnego złotego można kupić więcej waluty, którą się wyprowadza za granicę do tonących banków matek za granicą.

Jak powinna postępować KNF w tym wypadku?

KNF powinna mieć tu jednoznaczne stanowisko, wiedzieć ile pieniędzy do sierpnia wydrenowano z banków córek w Polsce. Komisja powinna mieć też plan przeciwdziałania temu zjawisku, bo to są prawdziwe pieniądze, dziesiątki miliardów złotych. Niech nadzór nie wylewa krokodylich łez nad Amber Gold, bo przecież obecne w Polsce duże banki zagraniczne tworzą parabanki i spółki, poprzez które, pośrednio, obchodzą ograniczenia i rekomendacje KNF. Tak działał np. Santander. I jakoś KNF się tym nie zajmuje. Nie robi także nic w sprawie tego, że banki zaniżają i manipulują swoimi pozycjami dotyczącymi odpisów i rezerw na tzw. kredyty zagrożone czy utracone. Bankrutują masowo firmy budowlane, a ekspozycja niektórych banków na kredyty firm budowlanych i developerskich sięga kilkunastu miliardów złotych, tymczasem odpisy są śladowe. W KB to np. 6 milionów złotych. To jest śmieszne i nieprawdopodobne. Taki ING wzrost odpisów na kredyty zagrożone ma na poziomie 350 procent. PKO BP odpisał na rezerwy za pierwsze półrocze aż miliard złotych. Widać więc, że niektóre banki dopuszczają się manipulacji zaniżając rezerwy konieczne na zagrożone kredyty, których pula przecież cały czas rośnie. Przypomnę jeszcze na koniec, że dwa chińskie gigantyczne banki: Bank of China i ICBC nie podlegają polskiemu nadzorowi. Wcześniej nie podlegał nadzorowi Polbank. Na dodatek chińskie banki są gwarantami za firmę COVEC. COVEC pieniędzy nie chce oddać, ale nie robią tego także te banki. A przecież KNF wydała zgodę na ich działanie. Jeszcze ważniejszą sprawą, idącą w miliardy złotych co roku, którą powinna natychmiast zająć się KNF jest możliwość manipulowania stopą WIBOR, wpływającą w zasadniczy sposób na koszty polskich kredytów i oprocentowanie naszych depozytów i lokat.

Rozmawiała DLOS

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.