Niepojęte! "Tygodnik Powszechny" domaga się represji wobec Internautów. "Bezwzględna odpowiedzialność za słowo"

Rys. Andrzej Krauze
Rys. Andrzej Krauze

Wszyscy tkwimy w tym szambie – język nienawiści wylewa się bezkarnie zewsząd. Dowolny temat, dowolne forum (byle dość popularne) i zaczyna się bluzg, z nieodzownym antysemickim refrenem

- dowodzi "Tygodnik Powszechny" w apelu opublikowanym w Internecie.

I stwierdza:

Jak to powstrzymać? Zmiany w prawie są konieczne, ale na pewno nie wystarczą. „Znikoma społeczna szkodliwość czynu” – powtarza się jak refren w odpowiedzi na skargi, ale nawet gdyby wrażliwość na werbalną przemoc wzrosła, to i tak będziemy dopiero w połowie drogi.

Sądy i prokuratura nie rozumieją bowiem istoty nowych mediów. Internetowa przestrzeń jest dla nich ziemią niczyją. Jakby nikt za nią nie odpowiadał, nikt nie był jej właścicielem, nikt nie brał serio realnego oddziaływania nienawiści pleniącej się w sieci.

Być może stosowana przez prokuratorów praktyka umarzania postępowań w sprawach o szerzenie mowy nienawiści jest wyrazem swoiście rozumianego prawniczego „pragmatyzmu”. Mamy mnóstwo innych spraw na głowie, nie będziemy zajmować się kwestiami wirtualnej wagi. Jeśli tak jest, to najwyższy czas, by tę praktykę zmienić.

W ekspertyzie zamówionej przez „Tygodnik Powszechny”, a sporządzonej przez dyrektorkę działu prawnego wydawnictwa Ouest-France (kiedyś udziałowca naszej firmy) i przekazanej polskiej Izbie Wydawców Prasy, wskazano wyraźnie stosowane we Francji regulacje dotyczące karnej odpowiedzialności za szerzenie w internecie mowy nienawiści, oszczerstw i pomówień. We Francji obowiązuje prawo, które identycznie traktuje przestępstwa i wykroczenia popełnione w prasie papierowej i w sieci. Prawo, które nakłada na wszystkich użytkowników internetu, również autorów prywatnych blogów, a także autorów komentarzy, bezwzględną odpowiedzialność za słowo. Surowe sankcje w przypadku złamania przepisów powodują, że praktycznie wszystkie komentarze publikowane we francuskim internecie są wcześniej moderowane, zarówno przez wydawców gazet, właścicieli portali, jak i osoby prywatne. Uważamy, że nadszedł czas, by również w Polsce stosowane były podobne reguły prawne.

Apelujemy do Ministra Sprawiedliwości Jarosława Gowina i Prokuratora Generalnego Andrzeja Seremeta o jak najszybsze podjęcie działań, a także – jeśli to konieczne – inicjatyw ustawodawczych, które definitywnie położą kres poczuciu całkowitej bezkarności czy wręcz faktycznego przyzwolenia ze strony instytucji państwa na to, by w polskim internecie posługiwano się językiem nienawiści rasowej i wyznaniowej, językiem oszczerstw i pomówień.

 

Apel pojawia się w momencie gdy wolność słowa jest w Polsce poważnie zagrożona, a Internet pozostaje jedną z niewielu sfer pełnej wolności, choć odpowiedzialność za słowo - wbrew temu co piszą autorzy apelu - także obowiązuje. Owszem, chwilami wolność ta jest kosztowna i przykra, ale wolność zawsze kosztuje. Poza tym pomysł karania za "mowę nienawiści" oznacza oddanie definiowania tego pojęcia w ręce mającej przewagę instytucjonalną skrajnej lewicy, jak to się stało w tylu innych obszarach.

Słowem - zadziwiający to pomysł, pomysł ludzi całkowicie oderwanych od życia, sytych i tak bardzo z siebie zadowolonych, że przekonanych o prawie do organizowania innym świata.

gim

Komentarze

Liczba komentarzy: 0