Okładka najnowszego tygodnika "Uważam Rze" niby lekka, wakacyjna, ale stawiająca poważne pytania. Na ile tkanka społeczna, gospodarcza i polityczna współczesnej Polski jest podobna do tego co tak celnie opisywał w swoich filmach Stanisław Bareja?
Jak zauważa na łamach tygodnika Marek Klecel, Bareja, jak żaden inny reżyser, potrafił punktować absurdy rządzące PRL. Był to też człowiek odważny i prawy - w latach 70. i 80. zaangażował się w opozycję solidarnościową.Aktualność przesłania jego filmów podejmuje Rafał Ziemkiewicz.Stwierdza, że "nie żyjemy w żadnym Matriksie jak często się mówi, ale w "Misiu". I to z roku na rok coraz bardziej. Publicysta i pisarz stwierdza:
„Jak z filmu Barei” – ten komentarz pojawia się często, gdy media podadzą wiadomość tego rodzaju, że np. ogonek czekających na wizytę u lekarza specjalisty, na którą przeciętny klient NFZ czekać musi oczekiwać od sześciu do 14 miesięcy, skrócić może obywatel III RP do zaledwie kilkunastu dni w jeden sposób: popełniając przestępstwo – bo dla aresztantów i więźniów NFZ ma osobną pulę i osobne przepisy.
Gdy w mediach pojawiają się działacze PZPN czy inni władcy polskiego sportu, trudno nie uznać ich za żywcem wziętych z „naszego klubu Tęcza”. Gdy telewizyjne autorytety powtarzają mantrę o wielkiej radości z rozegrania trzech meczów piłkarskich, które kosztowały Polskę 6,5 proc. rocznego PKB, nie można nie pomyśleć o Misiu Na Miarę Naszych Możliwości, którym „my otwieramy oczy niedowiarkom”.
Kiedy w telewizji Tomasz Lis albo Piotr Kraśko dociskają premiera Tuska pytaniami w rodzaju „jak żyć bez Euro”, człowiek po prostu odruchowo nuci „łubu-dubu, łubu-dubu, niech nam żyje prezes naszego klubu”. A słysząc o kolejnej „córce Sobiesiaka”, zatrudnionej w jakimś ministerstwie czy spółce Skarbu Państwa wprost po studiach, czasem nawet bez ich ukończenia, trudno nie parafrazować sobie niezapomnianego dialogu: „– Dziewczyna tak się pali do jakiejś odpowiedzialnej pracy, niech ma na zachętę… – Tak, tylko że nie wiem, co ona umie? – Nic nie umie, chodzi właśnie o zachętę”.
Ziemkiewicz wymienia wiele tego typu absurdów, faktycznie jak z Bareji. I zadaje pytanie co dzisiaj, gdyby żył, reżyser "Misia" i "Alternatywy 4" by wziął na celownik kamery?
A może zająłby się światem mediów? Parodiowanie bełkotu oficjalnej propagandy zawsze było jego mocną stroną. Frazesy o „fajnej Polsce” zapewne zirytowałyby go nie mniej niż równie kretyńskie „nowe świeckie tradycje” z czasów gierkowskich.
A przecież logika propagandowych wstępniaków „zielonej wyspy” nadal pozostaje tą samą, którą parodiował wywodem nieuczciwego szefa warsztatu, że „na stratę kilku procent to jeszcze sobie możemy pozwolić, ale 300 proc., o, co to, to nie! My na czas musimy patrzeć po gospodarsku!”.
Publicysta tygodnika "Uważam Rze" podsumowuje: „Barejowskich” tematów nie brakuje, bo wciąż przecież „słuszną linię ma nasza władza”.
Polecamy cały esej Ziemkiewicza w "Uważam Rze" jak i cały tygodnik!
gim
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/136714-uwazam-rze-i-dzis-zyjemy-w-misiu-dlaczego-tym-wszystkim-cwaniakom-budujacym-na-miare-mozliwosci-wciaz-jest-tak-dobrze
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.