"Będę walczył o swoich pracowników tak długo, jak będę musiał!" - Michel Marbot, były właściciel zakładów Malma, rozpoczął głodówkę przed Sejmem

fot. PAP / T. Gzell
fot. PAP / T. Gzell

Michel Marbot, założyciel firmy Malma jest zdesperowany. Rozpoczął głodówkę pod sejmem, by upomnieć się o prawa swoich pracowników, których syndyk - po przejęciu zakładów - wyrzucił na bruk. W tle - stoją interesy banku, który zabiega o cenne nieruchomości. Ludzie się nie liczą.

Stefczyk.Info, wPolityce.pl: Dlaczego zdecydował się pan na głodówkę przed Sejmem? O co pan walczy?

Michael Marbot, b. właściciel „Malmy”: Jestem szefem ponad 100 pracowników. Jeden z nich powiedział mi, że zrobi strajk – z głodu. Pomyślałem, że to nie jest rola moich pracowników, ale moja rola, bo jestem jak kapitan. Ja nie walczę o siebie.  Ale oni są od roku bez pensji i bez kuroniówki. To jest wynik działania syndyka, który dzierżawił zakład przez półtora roku, razem z pracownikami. Kiedy się potem zdecydował wycofać  z tej dzierżawy, to zdecydował, że przejmuje nieruchomości i maszyny,  a pracowników - wyrzuci na bruk. Nie dał im nawet wypowiedzenia.

Dlaczego? Jaki ma w tym interes?

Tu chodzi o to, że bank chce przejmować puste tereny w centrum Wrocławia, a to jest 6 ha, bez pracowników, bo myśli, że bez nich nieruchomości będą dużo droższe. A to jest majątek wart 20 mln euro. To jest bogaty zakład. Jak to jest możliwe, że sędziowie akceptują taką sytuację? Zresztą w pierwszej  instancji pracownicy wygrali z syndykiem. Ta sprawa była pod nadzorem ministra Kwiatkowskiego, który jest absolutnie przekonany o naszej racji. Ale go usunięto.

I co się stało, że w drugiej instancji zapadł inny wyrok?

Sąd wyższej instancji stwierdził, że syndyk nie dostał zgody na prowadzenie działalności  gospodarczej. Co jest absurdalne,  bo i prawo europejskie i prawo polskie mówi, że pracownicy są związani z zakładem i narzędziami pracy, to znaczy, że kiedy przejmuje się przedsiębiorstwo – przejmuje się też jego pracowników. Zresztą to byli pracownicy wydzierżawieni, czyli od początku byli pracownikami syndyka.

A dlaczego w ogóle do Malmy musiał wkroczyć syndyk?

To bardzo długa historia. Bank PekaO S.A kupił nasze kredyty, skonsolidował  je, a po  pewnym czasie zażądał  natychmiastowej spłaty. Ja prowadziłem dobry biznes. Miałem 10-cio procentowy wynik operacyjny. Zaproponowałem bankowi zwrot 80 proc. tego kredytu natychmiast. Ale bank się nie zgodził. Bo był umówiony z deweloperem włoskim, gdzie szef banku był w zarządzie tej firmy. Bank stwierdził, że woli tereny puste...

O co konkretnie pan zabiega? O zmianę wyroku?

Nie. Chciałbym, żeby było jasne prawo. A nie, że jeden sąd mówi tak, a drugi inaczej. Bo to są zasadnicze reguły prawa. To, że gdy zakład wydzierżawił zakład z pracownikami i kiedy umowa się skończy - to musi przejmować i majątek i pracowników – to jest zasada prawna. Chciałbym, żeby jakiś autorytet powiedział, że tak jest, że musi to robić.

Czyli chodzi o wykładnię prawa, a nie zmianę?

Chcemy, żeby ktoś się  wypowiedział pryncypialnie w  tej sprawie. Minister sprawiedliwości, Sąd Najwyższy lub prezydent RP. Oczywiście sejm może interesować się politycznie, ale to jest sprawa dla wymiaru sprawiedliwości. Ja nie chcę niczego dla siebie. Nie chcę robić z tego afery politycznej.

Ale protestuje pan przed Sejmem...

Bo posłowie mogą zwrócić uwagę na tę sprawę. I oferują pomoc posłowie ze wszystkich opcji  od Ruchu Palikota, przez PO, po PiS, wielu europosłów. I za to jestem wdzięczny. Bo nie może być tak, że w Polsce takie rzeczy się dzieją. Tu nie ma sprawiedliwości ale układy prowadzone przez bardzo potężne osoby w państwie.  A syndyk nie tylko zwolnił pracowników, ale też wypowiada umowy najmu  mieszkańcom, a w zimie zamyka im ogrzewanie, teraz wodę. To są ludzie, którzy mają po 75 – 80 lat. Żyją we Wrocławiu bez wody, bez toalety! Więc pytam, jak to jest, że bank, który ma w ręku majątek wart 20 mln euro nie może zapłacić pracownikom po 200 – 300 zł rocznie? Jestem zbulwersowany. Poza tym przeciw moim pracownikom są robione zajęcia komornicze. I to jest bardzo nie fair. Tu powinno być odroczenie, bo spór trwa. I nie wiadomo czy syndyk ma rację.  W tej sytuacji uważam, ze egzekucje powinny być wstrzymane.

Jak długo pan chce protestować?

Do końca. Bo albo mam rację, albo nie mam. I nie mam powodów, żeby się poddać.

rozm. ansa

 

CZYTAJ TAKŻE:

W sprawie Malmy i jej pracowników. "Tajemnica tkwi w pochodzeniu kapitału, który ma tu silne zabarwienie narodowe"

 

Malma w oku cyklonu, czyli kto rządzi w Polsce?

 

 

 

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.