Prokuratura sugeruje dymisję szefa BOR. Długa lista skandalicznych zaniedbań. Janicki nie wiedział, że na pokładzie TU-154M jest telefon satelitarny!!!

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP
Fot. PAP

Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga zawiadomiła nadzorującego Biuro Ochrony Rządu szefa MSW o "poważnych uchybieniach w działaniach BOR oraz szefa tej formacji gen. Mariana Janickiego" w związku z ochroną premiera i prezydenta podczas wizyt w Smoleńsku w 2010 r. – pisze „Gazeta Wyborcza”.

Według niej śledczy dali ministrowi Jackowi Cichockiemu miesiąc na nadesłanie wyjaśnień i podanie środków "podjętych w celu zapobieżenia takim uchybieniom w przyszłości". Według „GW” prokuratorzy sugerują dymisję Janickiego.

Sam Janicki nazywa oskarżenia „hańbą i absurdem”.

Według śledczych jedynym wysokim oficerem BOR, któremu można postawić zarzuty za niedopełnienie obowiązków w związku z organizacją wizyt w Smoleńsku jest były wiceszef Biura gen. Paweł Bielawny. Czeka on już na proces. Janicki, zdaniem prokuratorów, dopuścił się rażących zaniedbań, ale – co dziwne – nie mogą one skutkować aktem oskarżenia.

Gazeta cytuje prokuratorskie pismo do MSW:

Niedopuszczalne jest, żeby szef BOR, tak jak to miało miejsce w przypadku Mariana Janickiego nie znał nałożonych na niego obowiązków i nie realizował ich, a wykonywaniem obowiązków zajmowali się podlegli mu funkcjonariusze, bez otrzymania w tym przedmiocie jednoznacznego upoważnienia.

(…) Jako zupełnie dyskwalifikujący należy ocenić brak właściwego kierownictwa ze strony szefa BOR Mariana Janickiego nad podległymi funkcjonariuszami przejawiający się choćby w niezapewnieniu sobie dostępu do najistotniejszych informacji, co eliminowało go z podejmowania decyzji w zakresie realizacji podstawowych zadań BOR.

”GW” przypomina o wewnętrznym zarządzeniu Janickiego z 2009 r., w którym zastrzegł, że "osobiście" będzie nadzorował czynności związane z ochroną prezydenta i premiera. Według śledczych "zupełnie zignorował swoje obowiązki".

Prokurator Józef Gacek wylicza listę zarzutów, jakie można postawić BOR:

- bezpodstawne zaniżenie stopnia zagrożenia każdej z obu wizyt;

- nierozpoznanie lotniska Siewiernyj ("co powinno skutkować ewentualną zmianą miejsca lądowania");

- brak rozpoznania pirotechnicznego;

- nieprzeprowadzenie rekonesansu na lotnisku;

- brak informacji, jakich sił i środków użyje strona rosyjska.

- brak łączności z ochroną i osobami ochranianymi.

Janicki podczas zeznań przyznał, że nie wiedział, iż tupolew wyposażony jest w telefon satelitarny. Nie miał komórek ani do premiera, ani do prezydenta. Ochrona swoje telefony w samolocie miała wyłączone.

Prokurator Gacek zauważa, że poza jednym meldunkiem szef BOR "nie zapoznał się z żadnym dokumentem" związanym z ochroną obu wizyt. Na kilku strona cytuje zeznania Janickiego. Janicki mówi, co przekazywał mu gen. Bielawny. I podsumowuje: "Nie wiem, dlaczego ja nie podjąłem działań".

Wnioski prokuratury przytaczane przez „Wyborczą” są druzgocące:

Nie chciał się w jakikolwiek sposób angażować w wyjaśnienie możliwości czy jej braku lądowania samolotu specjalnego na tym lotnisku. (…) Nie interesował się przygotowaniem wizyt w sposób umożliwiający mu prawidłowe kierowanie pracą BOR.

Co na to wszystko mówi Janicki?

Byłem przesłuchiwany za każdym razem w trybie tajnym, więc obowiązuje mnie tajemnica. Jeśli prokurator ujawnia ich fragmenty, to łamie prawo. (…) Nie mogę odnosić się do uwag, których nie znam w całości i które nie są skierowane do mnie. Ocena tych uwag i mojej pracy należy do moich przełożonych. Zapewniam, że wszystkie czynności były wykonywane zgodnie z obowiązującymi procedurami. Zarzut, że moi zastępcy nie mieli prawa wykonywać swoich obowiązków uważam za absurdalny. Oskarżenia BOR to hańba. Przypominam, że BOR poniósł w tej katastrofie największą ofiarę w swojej historii. Zginęło dziewięcioro funkcjonariuszy. Do końca byli przy prezydencie. Od wojny nie było formacji, która poniosłaby tak wielkie straty.

Szef BOR próbuje wzruszyć opinię publiczną. A powinien zrobić tylko jedno – podać się do dymisji. I to już dawno, tuz po katastrofie, najpóźniej w pierwszych tygodniach od tragedii, kiedy na światło dzienne wyszły pierwsze zaniedbania BOR.

znp, wyborcza.pl

CZYTAJ WIĘCEJ:

Gen. Janicki już ledwo dycha. Ale honor wciąż ma w kieszeni generalskich spodni. Kierowca powinien pozostać kierowcą

TYLKO U NAS. Ujawniamy, dlaczego na lotnisku nie było funkcjonariusza BOR. Szefowie Biura oficjalnie się na to zgodzili!

 

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych