Tak, nie ma wątpliwości: jesteśmy świadkami porzucania przez nasz establishment nawet pozorów, nędznych resztek przyzwoitości

Rys. Andrzej Krauze
Rys. Andrzej Krauze

Tak, nie ma wątpliwości: jesteśmy świadkami porzucania przez polski establishment nawet pozorów przyzwoitości. Pozostały jeszcze gdzieniegdzie odruchy, szybko jednak tłumione w sytuacji, gdy trzeba bronić swoich albo dokopać i tak zepchniętej na margines opozycji.

To nowy rodzaj heglowskiego ukąszenia. Niegdyś ideowi komuniści byli gotowi zrobić każde świństwo dla szlachetnych ideałów i walki o świetlaną przyszłość, dziś polski establishment nie cofnie się przed niczym, byle nie dopuścić do władzy "zła" - czyli Polski patriotycznej i wiernej wartościom.

Zauważmy - tak samo "zło" identyfikowali komuniści, widząc je w Polsce patriotycznej i katolickiej.

Ta choroba dotyka nawet najbardziej napuszonych estetów. Dotknęła nawet uduchowioną Katarzynę Kolendę-Zaleską. W felietonie na łamach "Gazety Wyborczej" dziennikarka "Faktów" przyznaje, że w pierwszym odruchu - potępiała "żarty" Wojewódzkiego i Figurskiego wokół gwałcenia Ukrainek:

Tak, po dialogu Kuby Wojewódzkiego i Michała Figurskiego pierwsza reakcja była na "nie". Niesmak. Zażenowanie. Przegięli

Ale potem - przyszło "zastanowienie":

Panowie z pewnością poszli za daleko, ale właściwie dlaczego w dobie powszechnego chamstwa w internecie, gdzie można każdego opluć i poniżyć, wszystkich ogarnęło święte oburzenie na dziennikarzy, którzy z przełamywania tabu uczynili swój znak firmowy. Bo są znani, a tamci anonimowi? Ten zmasowany atak na Wojewódzkiego i Figurskiego zaskoczył tym bardziej, że widać było skwapliwość i radość, z jaką to czyniono. Jaka dzika satysfakcja! W końcu można im dokopać, nie są bezkarni, sami się podłożyli. O jak cudnie. A jak zacierano ręce, gdy stacja pozbawiła ich programu.

Logiczną konsekwencją tego myślenia jest przyzwolenie na wszystko w imię obrony przed wspólnotą i jej normami. Ale nie będziemy tłumaczyli, że to droga donikąd - bo to bez sensu. Ciekawe jest owe "zastanowienie". Skąd się bierze? Ze środka, czy z zewnątrz? Chyba jednak z zewnątrz. Jest nawet trop:

Mam wrażenie, że w krytyce Wojewódzkiego i Figurskiego poszliśmy za daleko. Gdy czytam w "Gazecie" wypowiedzi pań Ukrainek pracujących w Polsce i opisujących swoje perypetie z polskimi pracodawcami, to nie wstydzę się za Wojewódzkiego i Figurskiego, ale za te polskie paniusie, które nie pozwalają używać mopów do czyszczenia podłogi.

Tak, "Gazeta" umie posterować swoim stadkiem na tyle skutecznie, że członkowie stadka nawet nie wiedzą, kiedy zaczynają sami sobie zaprzeczać. U nas, na prawicy - każdy jednak myśli samodzielnie. Ma to wady, ale to jednak dużo lepsze niż zgoda na tak daleko posuniętą zewnątrzsterowność.

No i jednak: "polskie paniusie" to przecież nie wychowankowie Kaczyńskiego, ale raczej TVN-u i "Wyborczej". Więc jeżeli wstyd - to prosi się o autorefleksję i jakieś "mea culpa".

Kolenda-Zaleska stwierdza:

Nie wolno zaszczuwać ludzi tylko dlatego, że na minutę wybili nas z klimatu uładzonej poprawności. Wolę to niż gładkie, a nic nie znaczące słowa, które odchodzą w zapomnienie w minutę po ich wygłoszeniu.

Specjalnie dla pani Katarzyny jeszcze raz cytat z Wojewódzkiego i Figurskiego - rzekomo "wybijający nas z klimatu uładzonej poprawności".

Wojewódzki: A wiesz co ja wczoraj zrobiłem po tym meczu z Ukrainą?

Figurski: No?

W: Zachowałem się jak prawdziwy Polak...

F: Kopnąłeś psa.

W: Nie, wyrzuciłem swoją Ukrainkę.

F: A to dobry pomysł... Mi to jeszcze nie przyszło.. Wiesz co? Ja po złości jej dzisiaj nie zapłacę.

W: Wiesz co, to ja swoją przywrócę, odbiorę jej pieniądze i znowu wyrzucę.

F: Powiem Ci, że gdyby moja była chociaż odrobinę ładniejsza, to jeszcze bym ją zgwałcił.

W: Eee... ja to nie wiem jak moja wygląda, bo ona ciągle na kolanach.

 

Jak widać - to zwykłe chamstwo. Żadne "wybijanie". Chamstwo. Gwałt jako figura komediowa... Ohyda. Produkt brudnych umysłów.

Na koniec pani redaktor odwołuje się do Herberta:

Powraca jako memento fraza z wiersza Herberta, że to kwestia smaku. Kwestia smaku odnosi się zarówno do Wojewódzkiego i Figurskiego, jak i wszystkich tych, którzy zapałali tym świętym ogniem oburzenia.

I to już jest problem poważniejszy. Problem czytania Herberta ze zrozumieniem.

Nie dziwimy się, że pani Katarzyna zazwyczaj wybiera Szymborską. Jest rzeczywiście znacznie łatwiejsza w lekturze. Taka w sam raz dla ludzi, którym wszystko się pomieszało.  Albo którym wszystko pomieszano, by nimi łatwiej manipulować.

Bo manipulują. Nawet panią redaktor przekonali, że jej pierwszy, słuszny odruch był "reakcyjny".

Skaj

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.