"Die Tageszeitung" o Euro: To była najdroższa impreza, którą kiedykolwiek tu świętowano. Polska wydała 25 mld euro, 6,5% swojego PKB

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP / Paweł Supernak
Fot. PAP / Paweł Supernak

Berliński dziennik "Die Tageszeitung" podsumowuje Euro w Polsce. Pisze brutalną prawdę o kosztach sportowego turnieju, które zbilansować będzie niezwykle trudno.

To była najdroższa impreza, którą kiedykolwiek tu świętowano. Polska wydała na nią 25 miliardów euro, 6 i pół procent swojego PKB. Polska chciała zabłysnąć. I liczono się z tym, że może to słono kosztować. Zdaniem London Institute of Capital Economics korzyści ekonomiczne z imprezy na razie trudno jest jednoznacznie oszacować: jeśli powstały miejsca pracy, to tylko tymczasowe, do tego słabo płatne. Długookresowo pozostają natomiast stadiony, drogi i trakcje kolejowe. Wartość tej nieprawdopodobnej w skali inwestycji, równej wydatkom na obronność czy kulturę, ma wymiar przede wszystkim emocjonalny. Chodzi o nastroje, o poczucie własnej wartości całego narodu, o wizerunek za granicą.

Dla Niemiec Mistrzostwa Świata w 2006 roku były najlepszą reklamą turystyki na niespotykaną dotychczas skalę. A dla Polski? Letnia bajka się nie ziściła ku temu zabrakło dobrej pogody, drużyna narodowa była zbyt słaba, a zakończenie występów polskiej reprezentacji w ME na ostatnim miejscu w grupie – zbyt gorzkie (…). I co świat zobaczył w Polsce? Głównie banalnie normalny, europejski kraj, który w modnych miejscach jest równie drogi, jak Berlin. Państwo, które uwolniło się od stygmatu członka bloku wschodniego i jest zaprzeczeniem niemal wszystkich będących w obiegu frazesów – za to każdy Polak zapłacił bezpośrednio lub pośrednio około 650 euro – ponad dwukrotnie więcej, niż przeciętny, miesięczny dochód w Polsce.

Tak, władza i zaprzyjaźnione z nią media, od kilku tygodni codziennie dowodzą, że Euro ma uleczyć nasze kompleksy, za wszelką cenę być lubianymi za granicą. To była najdroższa terapia w dziejach. Jej sensowność i skuteczność są co najmniej sporne.

Albo też była to najdroższa kampania PR-owa rządu. Jeszcze długo będziemy musieli ją znosić, bo niezastąpione polskie "elity" dziennikarskie nie zamierzają przestać głosić, jaki to sukces osiągnęliśmy, jako dowód na okrągło puszczając zapewnienia w tej materii premiera, prezydenta, ministrów i wojewodów.

znp, dw.de

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych