"Nasz Dziennik": "Telefony ze Smoleńska jednak dzwoniły". No i gdzie są BlackBerry?

Jak informuje „Nasz Dziennik", 21 kwietnia oraz na początku maja operator ERA odnotował połączenia z telefonu osobistego należącego do funkcjonariusza Biura Ochrony Rządu Pawła Krajewskiego, który zginął w katastrofie pod Smoleńskiem. Informację tę potwierdziła przed polskimi prokuratorami jego żona Urszula.

Telefon oficera BOR został użyty po katastrofie i był aktywny do 31 maja lub 1 czerwca br. Paweł Krajewski nie dzwonił do swojej żony w trakcie lotu, nie wysyłał też żadnych SMS-ów. Kiedy pani Urszula próbowała skontaktować się z nim już po katastrofie, telefon był wyłączony. Urszula Krajewska telefonu do tej pory nie odzyskała.

Przypomnijmy, że jak podał tygodnik „Wprost", 10 kwietnia między godziną 9.00 a 9.30 na poczcie głosowej telefonu żony posła PSL Leszka Deptuły zostało zarejestrowane nagranie głosu parlamentarzysty, który miał krzyczeć: "Asia, Asia!". Z zeznań kobiety wynika, że w tle słychać było trzaski, ludzkie głosy.

Według "ND", rodziny ofiar relacjonowały prokuratorom, że nie wróciły do nich wartościowe rzeczy osobiste ich bliskich, którzy zginęli w Smoleńsku. Chodzi m.in. o złotą biżuterię: pierścionki, obrączki, bransolety, zegarki, a także o telefony komórkowe, aparaty fotograficzne, karty bankomatowe.

„Nasz Dziennik" podaje również, że do Polski nie wrócił m.in. stanowiący własność Sztabu Generalnego WP terminal BlackBerry, jaki miał przy sobie szef Sztabu Generalnego gen. Franciszek Gągor, oraz taki sam terminal gen. Andrzeja Błasika, dowódcy Sił Powietrznych RP. MON zwróciło się z oficjalnym zapytaniem do prokuratury, czy dysponuje wiedzą na temat losów tych urządzeń.

Skaj

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.