Na łamach "Gazety Polskiej Codziennie" prof. Zdzisław Krasnodębski opisuje w jaki sposób rządząca ekipa Donalda Tuska wykorzystuje EURO 2010 do swoich, upolitycznionych, celów. Podkreśla, że gdy w krajach silnych sukcesy sportowe są dodatkowym potwierdzeniem i wzmocnieniem własnej wartości, to w krajach słabych są chwilową kompensacją słabości. Tam odwracają uwagę od rzeczywistości, pozwalają zapomnieć o prawdziwych zadaniach. - Rausz jednak szybko przechodzi, a rzeczywistość pozostaje - podkreśla i stwierdza, że jest w tym też głębsze dno. Otóż kibicowanie drużynie narodowej staje się preferowaną, a dla niektórych wręcz jedyną dopuszczalną formą patriotyzmu. Na co dzień bowiem wmawia się nam, że narody już nie istnieją, że tylko ktoś zupełnie opóźniony w rozwoju mógłby przywiązywać wagę do swojej narodowej tożsamości, a manifestowanie uczuć narodowych określa się mianem obciachu:
W rzeczywistości zacięta rywalizacja o władzę i prestiż między narodami wcale nie zniknęła. Odbywa się ona dziś przede wszystkim w sferze politycznej i gospodarczej. Ale przydaje się też przewaga w sferze symbolicznej. Sukces odniesiony w sporcie, szczególnie w piłce nożnej, daje wielki kapitał symboliczny, integruje społeczeństwa i wzmacnia rządzących.
Gdy w krajach silnych piłka i sukcesy sportowe są dodatkowym potwierdzeniem i wzmocnieniem własnej wartości, w krajach słabych są chwilową kompensacją słabości. „Na Euro 2004 widziałem Greków pijanych ze szczęścia do nieprzytomności. Zdobyli złoto, wywołując największą sensację w dziejach tego sportu”– wspominał dziennikarz „Gazety Wyborczej”. I co stało się z Grecją? Jak skończyło się to upojenie? Te kompensujące słabość sukcesy odwracają uwagę od rzeczywistości, pozwalają zapomnieć o prawdziwych zadaniach. Rausz jednak szybko przechodzi, a rzeczywistość pozostaje.
Prof. Krasnodębski ocenia, że "odbywające się w Polsce Euro 2012 jest szczególnie upolitycznione":
Nie tylko dlatego, że rządzą nami ludzie, których jedyną potrzebą duchową wydaje się oglądanie meczów i „haratanie w gałę”, lecz dlatego, że stały się telosem (celem) i sprawdzianem „modernizacji”. Słyszymy, że jest to impreza, na którą rząd pracował od 2007 r. A rząd, jak wiadomo, się chwieje, łaknie więc sukcesu jak kania dżdżu. A z nim sukcesu potrzebuje też cały stojący za nim obóz władzy.
Nic dziwnego więc, że „Gazeta Wyborcza” odtrąbiła sukces w dniu rozpoczęcia mistrzostw: „Udało się”, „Nasza jedenastka jeszcze nie wyszła na boisko, a już wiadomo, że i tak wygraliśmy”. I dodaje: „Dziś możemy patrzeć na siebie z uznaniem”.Wspomniane tytuły nie są zaskakujące. W końcu niedawno odbyła się narada naczelnych redaktorów u premiera Donalda Tuska. Polska ma udowodnić sobie i innym, że jest „fajna”i „normalna”. W zamyśle miałaby być równie fajna jak redaktor Tomasz Lis i na podobnym luzie. Niestety przy okazji wychodzi na jaw, że Polska uchodzi ciągle za kraj „niefajny”– co poza okresem piłkarskiego festiwalu usilnie głoszą też nasze elity. Polska jest krajem systematycznie niedocenianym, krajem, którego historia jest fałszowana, krajem nielubianym – w pewnych wypadkach nawet irracjonalnie znienawidzonym. Taki wypaczony obraz pojawił się znowu w mediach zachodnich. Wyjątkiem są media niemieckie, bo nasza „modernizacja” to w gruncie rzeczy ich „modernizacja”. Niemcy czują się za nią odpowiedzialni. Donald Tusk, którego kaszubskie pochodzenie podkreśla się przy każdej okazji, traktowany jest mniej więcej jak piłkarze Miroslav Klose, Lukas Podolski, Eugen Polanski czy Sebastian Boenisch, którzy mogliby grać zarówno w jednej, jak i w drugiej drużynie narodowej.
Aby Polska była fajna, musi jednak uwolnić się od „niefajności” - puentuje ceniony socjolog. I podkreśla, że dlatego też niefajna piosenka „Koko Euro spoko” prawie zniknęła z eteru, co ma być słuszną korektą niesłusznej decyzji Polaków, którzy ją właśnie wybrali.
gim, źródło: Gazeta Polska Codziennie
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/134295-prof-zdzislaw-krasnodebski-w-gpc-euro-2012-jest-szczegolnie-upolitycznione-bo-rzad-sie-chwieje-laknie-wiec-sukcesu-jak-kania-dzdzu