Bohdan Smoleń kończy 65 lat. Co robi dzisiaj? "Była potrzeba pomóc dzieciom na tej ziemi, to trzeba było to zrobić i już"

fot. wikipedia
fot. wikipedia

Legenda polskiego kabaretu, aktor i satyryk Bohdan Smoleń kończy dziś 65 lat. Największą popularność zdobył dzięki występom w kabarecie Tey, u boku Zenona Laskowika.

Kilka lat temu przeżył tragedię życiową - w ciągu niespełna roku stracił żonę i jednego z synów, przestał publicznie występować. Swoje losy z Wielkopolską związał na resztę życia. Obecnie mieszka w jednej z tamtejszych wsi. Choć jego zdrowie jest mocno nadszarpnięte, znajduje siły, by pomagać innym. Hoduje kuce szkockie i prowadzi założoną przez siebie Fundację Stworzenia Pana Smolenia, zajmującą się hipoterapią dla osób niepełnosprawnych.

Na pytanie, co robi w takiej głuszy, od lat niezmiennie odpowiada w ten sam sposób: Czekam na tramwaj. Wcześniej mieszkał na obrzeżach Poznania. Gdy miasto się rozrosło, zaszył się głębiej w lesie.

– Ludzie myślą, że ja to już takie kupiłem albo że to wszystko się samo zrobiło. A ile nocy poświęciłem temu, żeby ten mój wymarzony dom tak wyglądał, to tylko ja wiem. Albo ogród: każdy kamień, każdą roślinkę sam samochodem przywoziłem – opowiada Smoleń, siedząc na kanapie w salonie. Nie oprowadzi nas, jak na gospodarza przystało, bo w tym celu trzeba choćby włożyć buty, a on porusza się już z trudem. Noga drętwieje, kolano boli, bez kuli przejdzie najwyżej parę kroków. Jak na człowieka po dwóch udarach to i tak dobrze. – Przecież mogłem być rośliną. A tak, dzięki automatycznej skrzyni biegów, to jeszcze samochód jestem w stanie poprowadzić – cieszy się.

Zdjęcia z kulą zrobić jednak nie możemy, bo – jak mówi – w tym kraju artysta nie może chorować. – Jak to o kuli chodzi? Ludzie mają mnie pamiętać takiego jak na scenie – zaznacza. Dlatego nie ma mowy o występach. O fundacji mówić nie lubi.

- opowiada o nim Piotr Szymaniak w swoim tekście opublikowanym na łamach "Uważam Rze".

Fundację traktuje zadaniowo. Nie chce jej opisywać żadnymi ckliwymi słowami, jak "potrzeba serca" czy dobroczynność.

Ja chciałem czegoś konkretnego i realnego. Nie interesuje mnie pomoc tygrysom czy chorym dzieciom w Afryce. Była potrzeba pomóc dzieciom na tej ziemi, to trzeba było to zrobić i już. A konie? Zgodnie z papierami. W końcu kończyłem zootechnikę

- opowiada. Z zajęć hipoterapii korzysta cyklicznie ok. 70 niepełnosprawnych, którzy mają do swojej dyspozycji 12 kucyków szkockich. Utrzymanie fundacji nie jest proste, ale Bohdan Smoleń się nie poddaje.

Lubi mieszkanie w głuszy, choć kiedyś jego życie wyglądało zupełnie inaczej.

W domu prawie go nie było, bo z kabaretem Tey zwiedził pół świata.Tysiące kilometrów zrobiłem po lotniskach, restauracjach. Niektórzy mi zazdroszczą. Jezu, ile pan zwiedził? A ja nic nie zwiedziłem, wszędzie byłem w pracy. Graliśmy, dziś Floryda, jutro Człuchów. Oba miejsca piękne, ale wszystkie oglądałem z okien samochodów. Co tatuś widział? Kieliszki. W każdym państwie wyglądały tak samo

- wspomina.

Dola artysty kabaretowego nie jest łatwa. Po osobistej tragedii nie mógł tak jak normalny człowiek wrócić do pracy. Bo jak tu wejść i żartować, kiedy w niewyjaśnionych okolicznościach ginie 16-letni syn. Zdaniem policji było to samobójstwo. Bohdan Smoleń raz w to wierzy, innym razem nie. Takich wątpliwości nie ma w stosunku do śmierci żony. Niepogodzona z utratą syna targnęła się na swoje życie w niespełna rok po jego śmierci. Umarła mu na rękach. Ale trzeba było się zebrać w sobie, bo została jeszcze dwójka dzieci

- pisze Szymaniak.

Za komuny mówił głośno to, co ludzie szeptali pokątnie. W pewnym momencie dostał zakaz występów, bo „słowem i gestem godził w sojusze i w ustrój". – Ja? Taki mały kurdupel? To po co wojsko i policja. Więc chciałem, by mi powiedzieli, które słowa godzą w sojusze, a które w ustrój, to ja ich w domu nie będę używał. No i pan Rakowski mi ten zakaz cofnął – wspomina.

Były jednak też dobre strony. A do tych paradoksalnie należała cenzura. – To w większości byli poloniści. Z jednym nawet w ławce w klasie maturalnej siedziałem. Genialni ludzie. Jak cenzor zamienił słowo na słowo, to zawsze był strzał w dziesiątkę. Żaden artysta by tego lepiej nie wymyślił – zapewnia Smoleń. Jednak z Zenonem Laskowikiem, jego partnerem z Teya, kontaktów nie utrzymuje. Pytany o powody wybucha: – A czy ja mogę czegoś nie chcieć? Raz powiedział: przyjedź, więc pojechałem. I stałem z walizką na dworcu w Poznaniu. Drugi raz taki głupi nie będę – wspomina rozżalony.

Choć zapewnia, że kiedyś przyjdzie czas, kiedy wróci na scenę („za dwa, trzy lata, tylko wyjdę na prostą"), teraz koncentruje się na fundacji, na którą z każdym dniem brakuje mu sił. – A marzenia? – O nich nigdy nie lubiłem mówić. Mam powiedzieć, że marzy mi się, by dojść do sracza i nie przewrócić się po drodze? Ludzi to nie interesuje – kończy gorzko.

 

mall, Uważam Rze

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.