To miał być łatwy i korzystny wizerunkowo dzień Donalda Tuska. Najpierw telewizje ze śmigłowców obserwowały podróż premiera autostradą A2 do Łodzi, później szef rządu pozował do zdjęć w czasie obiadu w mieszkaniu posła PO Johna Godsona, na koniec wystąpił w czasie konferencji prasowej pod blokiem parlamentarzysty, w towarzystwie jego dzieci i swojej żony. Ale nie do końca było tak przyjemnie.
Dziennikarze nie zawiedli – pierwsze pytanie dotyczyło tego, czy jest zadowolony z autostrady i jakie nigeryjskie potrawy jadł na obiedzie u partyjnego kolegi.
Donald Tusk zaczął opowiadać o baraninie po nigeryjsku, jamach (rodzaju batatów), słodkim afrykańskim piwie. I dodał:
Na tym obiedzie – i to na pewno sąsiedzi państwa Godsonów się z tego ucieszą – bo pytałem córek Johna, Deborah i Sharon, jak się żyje w Łodzi, bo przecież Łódź podobnie…
Tu przemiłą atmosferę zmąciła jedna z mieszkanek osiedla sugerując, że wcale nie żyje się tak pięknie:
- Może do mnie na jajka sadzone pan przyjdzie?
- Też skorzystam chętnie.
- To propaganda, wielka propaganda.
- wykrzykiwała. Za plecami premiera grupka osób skandowała wówczas: "Donald matole, twój rzad obalą kibole".
Gdy padło pytanie o te "niepochlebne okrzyki", premier skomentował:
Dlaczego niepochlebne? Przyzwyczaiłem się już do tego. Mam zresztą osobistą satysfakcję pamiętając historię tych okrzyków niektórych grup kibicowskich, a czasami kibolskich, że kilka miesięcy temu pokazałem, że nie mieli racji. Także nie robi to na mnie już jakiegoś szczególnego wrażenia. Polska to jest kraj, gdzie nie wszyscy są ze mnie zadowoleni, zdaję sobie z tego sprawę.
Najczęściej zdaje sobie z tego sprawę, gdy zwykli ludzie mają okazję się z nim spotkać i nieco odczarować to na siłe malowanie polskiej rzeczywistości tylko w różowych barwach.
mtp
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/133939-premier-na-pokazowce-dopadniety-przez-zwyklych-ludzi-moze-do-mnie-na-jajka-sadzone-pan-przyjdzie