Wałęsa znów opowiada swoje bajki o Smoleńsku. Tym razem w wywiadzie dla niemieckiej gazety. "Wina leży w stu procentach po stronie Kaczyńskich"

wPolityce.pl / faz.net
wPolityce.pl / faz.net

Lech Wałęsa za granicą wciąż jest uznawany za symbol polskich przemian i autorytet. Tym niebezpieczniejsze jest, gdy swoje autorskie analizy dotyczące katastrofy smoleńskiej snuje w wywiadach dla zachodnich gazet.

Lektura tak zjawiskowych rozmów, jak przeprowadzonej przez Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung prowadzi do wniosku, że Rosjanie wcale nie muszą specjalnie się trudzić nad propagandowym zakłamywaniem tragedii 10/04 – mają w Polsce paru pomocników gotowych do pomocy.

Jednym z nich jest właśnie Wałęsa.

Oto dwa ostatnie pytania z jego rozmowy z FAS (przekład za blogerką Leonardą Bukowską)

Konrad Schuller: - Drużyna piłkarska z gdańskiego podziemia została później także dotknięta jedną z największych tragedii nowszej polskiej historii, katastrofą polskiego prezydenckiego samolotu z prezydentem Lechem Kaczyńskim i 95 członkami delegacji na pokładzie w rosyjskim Smoleńsku: Dwoje piłkarzy ówczesnej drużyny, Maciej Płażyński i Arkadiusz Rybicki, zginęli w 2010 roku.

Lech Wałęsa: Przyjęli zaproszenie prezydenta na ten niepotrzebny lot, od którego miała się zacząć prezydencka kampania wyborcza i zapłaciliśmy wysoką cenę za złe przygotowanie i nieodpowiedzialność. Wina leży w stu procentach po stronie Kaczyńskich. Historia to potwierdzi.

KS: - Ma Pan na myśli prezydenta i jego brata, byłego premiera Jarosława Kaczyńskiego?

LW: - To bardzo smutne, że ci młodzi ludzie i wszyscy inni ponieśli tak niepotrzebnie śmierć. Nie wolno było tam podróżować, nie przy tej pogodzie. Wszyscy powiedzieli nie ale Kaczyńscy powiedzieli tak.

Lech Wałęsa lubi spędzać czas na sali sądowej. Takie słowa mogą mu pomóc kontynuować jego hobby.

znp

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych