Oświadczenie rzecznika MSZ zaskakuje prezydenckiego doradcę. Czy resort Sikorskiego inwigiluje prezydenta?

Fot. PAP
Fot. PAP

Tomasz Nałęcz, doradca prezydenta Bronisława Komorowskiego, w RMF FM przyznał, że nikt poza prezydentem Bronisławem Komorowskim nie zna treści listu, jaki Prezydent RP otrzymał od Baracka Obamy.

To wie tylko prezydent na razie, bo list jest osobisty, adresowany do prezydenta, prezydent go już przeczytał i tylko prezydent jest jedyną osoba, która zna treść tego listu

- tłumaczył Nałęcz.

Rozmowa odbyła się zanim PAP opublikował oświadczenie Kancelarii Prezydenta dot. listu. Jednak w rozmowie dziennikarz radiowy słusznie zauważył, że o liście kilka godzin wcześniej poinformował rzecznik MSZ Marcin Bosacki. Napisał on, że list już dotarł i jest godny. Nałęcz był mocno zdziwiony takim sformułowaniem.

Myślę, że raczej się domyśla. Nie sądzę, żeby rzecznik MSZ znał treść osobistego listu prezydenta Obamy do prezydenta Polski

- tłumaczył Nałęcz, zaznaczając, że MSZ pełni w tej sprawie jedynie rolę listonosza.

Wykluczam taką rzecz, żeby ktokolwiek, kto bierze udział w przekazaniu osobistych listów prezydentów, czytał korespondencję

- zarzeka się Nałęcz. Jednak okazuje się, że tym razem listonosz jest bardzo dobrze poinformowany. Zaskakująco dobrze. Równie dokładnie listonosz jest informowany w świecie, w którym cenzura ma się dobrze. Czy to jednak możliwe, by cenzurą w Polsce objęta była korespondencja prezydenta RP?

Tomasz Nałęcz zaznacza, że w jego ocenie prezydent Komorowski jest usatysfakcjonowany listem Baracka Obamy, jednak nie wie, czy to powinno kończyć sprawę:

Nie wiem, czy tak pospiesznie powinniśmy uznać sprawę za zakończoną, bo przecież ta przykra wpadka prezydenta Obamy, bez intencji obrażenia Polaków, no ale z bardzo przykrymi konsekwencjami, jest jednak dobrą okazją, żeby ją wykorzystać dla przetarcia szlaku, dla świadomości historycznej bardzo wielu opiniotwórczych środowisk na świecie, które niestety tym skandalicznym określeniem się posługują. Ja bym tak szybko nie zapominał o tej sprawie. Oczywiście przestałbym już obrażać prezydenta Obamę takimi supozycjami, że celowo to powiedział, żeby obrazić Polaków, bo nie zna historii II wojny światowej i nazizmu.

Nałęcz zaznacza, że treści listu nie zna, ale „na pewno będą w dużej konfuzji ci w Polsce, którzy uważali się za wielkich polityków, za Talleyrandów polskiej sceny politycznej i ogłosili wszem i wobec, że prezydent Stanów Zjednoczonych celowo, żeby Polaków obrazić - chociaż świetnie wie, jak wygląda prawda, bo jest starannie wykształcony - postanowił po to odznaczyć Karskiego tym medalem, najwyższym amerykańskim odznaczeniem, żeby przy okazji Polaków obrazić”.

Ci, którzy tak twierdzili - w świetle tego listu widać, że niewiele rozumieją ze światowej polityki

– tłumaczy Nałęcz, zapominając, że gdyby nie ostra reakcja i nacisk polityczny w tej sprawie w ogóle żadnej reakcji prezydenta Obamy w tej sprawie prawdopodobnie by nie było.

Wypowiedź prezydenckiego ministra niepokoi. Szczególnie fragment, dotyczący publikacji rzecznika MSZ, który opiniuje publicznie treść listu, który powinien być znany jedynie Prezydentowi RP. To sytuacja budząca grozę. Trzeba domagać się wyjaśnień w tej sprawie. Czy resort spraw zagranicznych uruchomił cenzurę?

saż

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych