Chamstwo w pełni popieramy, ale dla naszego dobra powstrzymajmy się od niego – takie hasło powinno wisieć nad głową Donalda Tuska w czasie jego przemówienia podczas Rady Krajowej Platformy Obywatelskiej.
Swoje wystąpienie zaczął od mocnego uderzenia poniżej pasa.
Czytał z kartki – jak mówił – fragment listu od kobiety, która jest wyborcą Platformy:
Dzień, w którym zażądałeś od legendy polskiej opozycji, prof. Stefana Niesiołowskiego przeproszenia znieważającej go i łamiącej prawo pisowskiej propagandystki, autorki socrealistycznych, pisowskich produkcyjniaków może być dniem, w którym twoi wyborcy odwrócą się od ciebie, Donaldzie.
Bo twoi wyborcy znoszą już zbyt długo zniewagi, lżenie, prowokacje, oszczerstwa, chamstwo, insynuacje i kłamstwa ludzi, wobec których ty okazujesz zbyt wiele wyrozumiałości. Jakbyś nie zauważał krzywdy, upokorzenia i bólu tych, którym zawdzięczasz swoją pozycję, rangę i znaczenie.
Gdy obraża się naszych przedstawicieli, gdy znieważa się prezydenta i ciebie Donaldzie, obraża się przede wszystkim nas, Polaków. I to nam się należą przeprosiny.
To w tym liście premier powinien poszukać śladów socrealistycznej retoryki – długo by nie szukał. Ale najwyraźniej dla osiągnięcia propagandowych efektów partia miłości sięgnie po każda broń.
Dzięki listowi można było nawyzywać Ewę Stankiewicz, a gloryfikować Niesiołowskiego. I na tym – po cytacie – skupił się Donald Tusk:
Tak, jest naszym bohaterem i potrafił prezentować odwagę, twardość charakteru i niezłomności wtedy, kiedy części z was nie było jeszcze na świecie, ale wtedy, kiedy to naprawdę kosztowało bardzo wiele jest w tym sensie wzorem postępowania dla wielu z nas.
W tym momencie sala wznosi oklaski, Ewa Kopacz bijąc brawo uśmiecha się szeroko, a Radosław Sikorski kiwa z uznaniem głową dumnym wzrokiem adorując Niesiołowskiego. Premier kontynuuje:
I tych zasług Stefan Niesiołowskiego tu, na tej sali nikomu nie trzeba przypominać.
Ale chcę wam bardzo otwarcie powiedzieć: wtedy, kiedy zwracałem się do pana marszałka Niesiołowskiego z takim apelem, aby przeprosił napastującą go wówczas dziennikarkę za słowa, to mówiłem to – i dzisiaj to też powtórzę, bo takie postępowanie, to znaczy zdolność wybaczania, to znaczy nieodpowiadanie agresją na agresję, trzymanie nerwów na wodzy – to jest m.in. źródło siły Platformy Obywatelskiej.
Gdybym nie miał tego przekonania, że jako wspólnota, jako formacja, każde z was z osobna i my razem, że nie mamy już zdolności do kreowania polityki miłości, wyrozumiałości, takiego pozytywnego, energetycznego myślenia, to znaczy, gdybym stracił tę wiarę, nie nadawałbym się na waszego szefa.
Chcę powiedzieć wam, że rozumiem doskonale emocje, które wyrażał Stefan w czasie tamtego popołudnia i rozumiem dokładnie to, co napisała i co myśli nasza koleżanka i pewnie wielu z was. Ale jeśli wpadniemy w taką pokusę, w taką pułapkę, że będziemy odpowiadali pięknym za nadobne, jeśli przebierzemy się w ich stroje, to stracimy całą moc przekonywania Polaków.
Trochę jak w dawidowych przypowieściach – to nie jest nasza zbroja. Nie chodzi tutaj tylko o taką zwykłą, polityczną skuteczność przekonywania do własnych racji. Chodzi o samą istotę naszej misji. A tą istotą jest uczyć siebie i innych pokojowego, pozytywnego współżycia, ponieważ przyszłość Polski zależy w dużym stopniu od tego, na ile my Polacy – i wśród Polaków my, Platforma Obywatelska – tę pozytywną tonację odciśniemy na polskiej polityce na trwałe.
I dlatego cieszę się, że Euro 2012 i reakcje wielu polityków dotychczas znanych z agresji, że ten czas pokazuje, że nasza konsekwencja, ta nasza gotowość wbrew okolicznościom, wbrew niektórym oponentom i konkurentom, ta nasza gotowość do bycia do przodu, z uśmiechem, z wyrozumiałością, z tą wyśmiewaną czasami miłością, że to ma głęboki sens i że to jest nasza tarcza, to jest nasza zbroja. To jest misja politycznego działania ludzi Platformy Obywatelskiej.
(…)
Proszę was wszystkich – nie tylko Stefana, również siebie, bo czasami zaciskam pięści, żebyście uwierzyli, że to, co było źródłem naszej siły jest także źródłem sukcesu Polski. Że tylko pozytywna energia da nam szansę dokończenia tego wielkiego dzieła.
(…)
Kiedy słyszę od niektórych – w Platformie czy na zewnątrz Platformy – że ta presja, niechęć, agresja opozycji jest zbyt silna, że nie dajemy rady (...), to tak jakbym widział na boisku piłkarza, który traci rozum i uznaje, że na faule będzie odpowiadał brutalniejszymi faulami i skończy z czerwoną kartką.
Jaki jest przekaz Tuska dla jego żołnierzy? Owszem, mamy prawo się wkurzać na opozycję, natrętnych dziennikarzy, którzy łażą za nami z kamerami i zadają trudne pytania, mamy prawo im odpowiadać soczyście i nerwowo, wolno nam przedstawicieli mediów obrażać, używać siły fizycznej przy ich przepędzaniu, ale lepiej tego nie robić - z jednego powodu - bo może nam to zaszkodzić.
Donald Tusk jest mistrzem nazywania czarnego białym, a ten numer przejdzie do klasyki jego zagrywek. Wykreowanie Niesiołowskiego uderzającego kamerę i mówiącego "won stąd" na ofiarę agresji ze strony dziennikarki jest kuriozum godnym najlepszego manipulatora.
znp
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/133131-ostra-propagandowa-zagrywka-tuska-nasz-bohater-niesiolowski-i-napastujaca-go-dziennikarka