Debata na temat ratyfikacji zmian traktatowych UE pokazuje czym grozi ignorowanie opozycji parlamentarnej

rys. Andrzej Krauze
rys. Andrzej Krauze

W cieniu głosowań sejmowych na temat projektu zmian w systemie emerytalnym odbyła się niezwykle ważna debata na temat trybu wyrażenia zgody na ratyfikację decyzji Rady Europejskiej w sprawie zmiany art. 136 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej w odniesieniu do mechanizmu stabilności dla państw członkowskich, których walutą jest euro.

Chodzi o to, w jakim trybie powinno się ratyfikować zmiany traktatowe (a więc w prawie pierwotnym UE), które będą bezwzględnie obowiązujące dla Polski w momencie przystąpienia do strefy euro.

Zmiany dotyczą wprowadzenia dodatkowego zapisu w art. 136 na temat Europejskiego Mechanizmu Stabilizacyjnego, który ma być nową europejską organizacją międzynarodową o charakterze finansowym, na wzór Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Jego zadaniem będzie udzielanie pożyczek nadmiernie zadłużonym krajom eurostrefy zagrożonym bankructwem. Środki finansowe EMS będą pochodzić z wpłat krajów strefy euro, wyliczonych proporcjonalnie do ich PKB. Pieniędzmi tymi będzie zarządzała Rada Dyrektorów, w której decydujący głos uzyskają najbogatsze kraje wpłacające najwięcej, a spory na tym tle będzie rozstrzygał Europejski Trybunał Sprawiedliwości.

Zdaniem posłów PiS to oczywisty przypadek przekazania kompetencji narodowych do struktur ponadnarodowych, dlatego wnioskują o nadzwyczajny tryb ratyfikacji.

To precedensowa sprawa, od której rozstrzygnięcia zależało w dużej mierze przyszłe postępowanie w podobnych sprawach. Kolejnym takim przypadkiem będzie ratyfikowanie tzw. paktu fiskalnego.

Odmiennego zdania jest strona rządowa. Wiceminister spraw zagranicznych Maciej Szpunar przekonywał, że każda tego typu zmiana traktatowa jest rozpatrywana oddzielnie.

Rząd Donalda Tuska zaproponował ratyfikację w trybie art.89 Konstytucji, czyli zwykłą większością głosów w obecności co najmniej połowy posłów. Posłowie PiS domagali się ratyfikacji na podstawie art. 90, który wymaga większości dwóch trzecich głosów Sejmu i Senatu ze względu na to, że - zdaniem opozycji parlamentarnej -

Prawnicy Biura Analiz Sejmowych byli podzieleni. Dwie ekspertyzy wspierały propozycję rządową, dwie opozycyjną. Już sam ten fakt powinien skłonić rząd Donalda Tuska do zastanowienia, czy rządowa propozycja trybu ratyfikacji jest właściwa.

Projekt uchwały na temat trybu wyrażenia zgody na ratyfikację decyzji Rady Europejskiej zgłoszony przez posła PiS Krzysztofa Szczerskiego niestety przepadł w głosowaniu sejmowym. Szczerski tak mówił podczas debaty sejmowej:

(...) jeśli są wątpliwości, co do wyboru właściwej większości ratyfikacyjnej, zawsze należy zdecydować się na wariant bardziej wymagający, bo to jest konstytucyjnie bezpieczniejsze.

I po to była ta uchwała – żeby naprawić błąd rządu i zabezpieczyć ustawę ratyfikacyjną przed zarzutem niekonstytucyjności.

Wydawało się więc nam, że sprawa jest czysta i nie tylko będzie przyjęta, ale jeszcze obóz rządzący nam za tę inicjatywę podziękuje.

I co? Stało się całkiem inaczej. Większość parlamentarna chce odrzucenia tej inicjatywy.

Dlaczego? Otóż dlatego, że wymóg większości 2/3 głosów w Sejmie oznaczałby konieczność dialogu rządu z opozycją z Prawa i Sprawiedliwości.

Wymagałby wzniesienia się obozu władzy ponad podziały polityczne, porzucenia strategii dzielenia Polaków, porzucenia zapalczywości i nienawiści politycznej na rzecz dialogu.

A tego obóz władzy nie chce, bo niestety, państwo żywicie się tą nienawiścią do Prawa i Sprawiedliwości, ta agresja wobec nas jest dla Was jak tlen i woda – nie możecie bez niej żyć. I to jest jedyny powód wyboru trybu ratyfikacji zwykłą większością, bo nawet minister waszego rządu, na posiedzeniu komisji powiedział, że zdaje sobie sprawę z wątpliwości prawnych co do tej procedury!

I w ten oto sposób, na ołtarzu politycznej nienawiści jesteście w stanie położyć szacunek dla prawa i dla naszych europejskich partnerów – wszystko, byle tylko nie rozmawiać z PiSem !

Projekt uchwały poparła Solidarna Polska. Wątpliwości na temat trybu ratyfikacji podzielił również przedstawiciel SLD Tadeusz Iwiński, którego klub wstrzymał się od głosu.

W kolejnym dniu posiedzenia Sejmu, po odrzuceniu uchwały autorstwa Krzysztofa Szczerskiego, dyskutowano już  projekt rządowy na temat ratyfikacji w oparciu o art.89 Konstytucji.

Z arytmetyki sejmowej wynika, że projekt zyska poparcie i trafi do prezydenta Bronisława Komorowskiego. PiS zapowiada jego zaskarżenie do Trybunału Konstytucyjnego, a to zdecydowanie opóźni proces ratyfikacyjny.

Donald Tusk złożył polityczne zobowiązanie, że zdąży z ratyfikacją przed 1 lipca, kiedy to Europejski Mechanizm Stabilizacyjny (EMS) miał pierwotnie zastąpić Europejski Fundusz Stabilizacji Finansowej (EFSF). Ale niepodjęcie rozmów z opozycją na ten temat będzie skutkowało najprawdopodobniej tym, że nie dotrzyma swojej obietnicy i wejście zapisu o EMS w życie zostanie odsunięte w czasie przez polski rząd.

EMS to główny element tzw. zapory ogniowej - jak nazywane są potocznie fundusze ratunkowe strefy euro. Obecnie planuje się zasilenie EMS funduszami w wysokości 750 mld. euro.

 

Bar, źródło: sejm.gov.pl, własne


Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych