Jarosław Kaczyński: „Wszystko się zawaliło. Rząd nie zdał egzaminu. Nie dajmy Tuskowi zepsuć Euro”

Fot. wpolityce.pl
Fot. wpolityce.pl

Na miesiąc przed rozpoczęciem Euro, Jarosław Kaczyński na konferencji prasowej w podwarszawskiej Konotopie, gdzie miała docierać autostrada A2 podsumował infrastrukturalne przygotowania do mistrzostw.

Kiedy w 2007 roku wywalczyliśmy organizację Euro, to mój śp. brat, ja i wielu innych ludzi, którzy byli w to zaangażowani, sądzili, że zdołamy przy okazji tej imprezy doprowadzić Polskę do takiego stanu, iż będzie można powiedzieć, że bardzo zbliżyliśmy się do Europy. Że Polska przestaje być prowincją, ze ci, którzy przyjadą na Euro – a sądziliśmy, że będzie ich bardzo wielu – zobaczą europejski kraj.

Z autostradami, drogami szybkiego ruchu, nowoczesnymi liniami kolejowymi. Kraj, w którym jest tak, jak na Zachodzie.

Chcieliśmy deprowincjonalizować Polskę. To było zawarte w naszym programie. I byliśmy zupełnie pewni, że to się uda. Bo to się mogło udać. Ale przyszedł rząd Donalda Tuska. Przyszedł minister Drzewiecki, przyszli jego koledzy. Przyszedł pan Kapler, który – można powiedzieć – jest symbolem zaradności. I wszystko się zawaliło.

Rząd nie zdał egzaminu. Nie ma autostrad. Nie ma linii kolejowych. Nie ma właściwie niczego, jeśli chodzi o te urządzenia, które miały służyć na Euro, ale przede wszystkim później miały służyć Polakom.

Według byłego premiera, nie zawiedli samorządowcy i przedsiębiorcy.

To, co im przypadło – hotele, ośrodki sportowe, stadiony – to zostało zrobione. Chciałem przy tej okazji im bardzo podziękować, bo to ważne, że w Polsce są tacy ludzie, którzy potrafią wywiązywać się ze swoich obowiązków. Że polskie społeczeństwo, Polacy potrafią wywiązywać się ze swoich obowiązków.

I chciałem zaapelować – nie dajmy Tuskowi zepsuć Euro. My chcemy, żeby mimo wszystko to wielkie przedsięwzięcie – trzecia co do wielkości impreza spośród wszystkich, jakie mamy na świecie – udała się. By Polacy mogli być w lipcu usatysfakcjonowani.

Poseł PiS Andrzej Adamczyk, również obecny na konferencji w Konotopie przypomniał, że zgodnie z planami sprzed 4-5 lat, tą drogą powinien odbywać się normalny ruch samochodowy.

Kiedy spojrzeć do wydawnictwa Generalnej Dyrekcji z udziałem Cezarego Grabarczyka, wydawnictwa z przełomu 2007/2008 wydawało się, że wówczas rząd miał wszystko – miał środki finansowe, miał dokumentację, miał przede wszystkim konkretne i gotowe plany dla budowy dróg ekspresowych, autostrad, które m.in. połączą miasta organizatorów Euro 2012, czyli Gdańsk, Wrocław, Warszawę, Poznań. I co dzisiaj z tego zostało?

Jak wyliczał, plac budowy za jego plecami nie dotyczy tylko przedmieść Warszawy:

Mieliśmy jechać drogą ekspresową S8 z Wrocławia do Warszawy – nie pojedziemy. Dlaczego? Bo jej nie ma.

Mieliśmy jechać drogą S5 z Wrocławia do Poznania. Nie pojedziemy. Dlaczego? Bo jej nie ma.

W końcu mieliśmy jechać autostradą A4 do granicy z Ukrainą. Nie pojedziemy. Dlaczego? Bo tej autostrady nie ma.

Mieliśmy jechać drogą ekspresową S17 między Warszawą, Lublinem i dalej w kierunku granicy z Ukrainą. Nie pojedziemy. Dlaczego? Bo tej drogi nie ma.

Nie ma na dzisiaj żadnej z dróg ekspresowych, które łączyłyby polskie miasta, w których będą odbywały się mecze mistrzostw Europy w piłce nożnej.

Rząd tych wszystkich katastrof infrastrukturalnych nie zauważa. Paweł Graś stwierdził dziś, że jesteśmy „bardzo dobrze przygotowani do Euro”. O autostradach rzucił z beztroską:

Będą przejezdne, jeśli nie na Euro, to po Euro. No trudno, taką mieliśmy sytuację.

CZYTAJ WIĘCEJ: Uprzedzamy, to nie jest tekst z kabaretu! Graś: "Autostrady będą, jeśli nie na Euro, to po Euro. No trudno, taką mieliśmy sytuację"

http://wpolityce.pl/wydarzenia/28119-uprzedzamy-to-nie-jest-tekst-z-kabaretu-gras-autostrady-beda-jesli-nie-na-euro-to-po-euro-no-trudno-taka-mielismy-sytuacje

 

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.