Czubaszek: miłość do zwierząt na całym świecie ważniejsza niż bezwarunkowa miłość do swojego kraju

wikipedia.pl
wikipedia.pl

Maria Czubaszek, które „wsławiła się” niedawno aborcyjnym coming outem teraz dzieli się swoimi przemyśleniami na temat patriotyzmu. W wywiadzie dla natemat.pl sugeruje, że ceni bardziej miłość do psów niż do Polski.

„Znajomi z mojego kręgu to w ogóle żartują z takiego podejścia do patriotyzmu, że prawdziwy patriota musi biegać z wywieszoną flagą. Z wywieszaniem to mi się kojarzy tylko moje powiedzenie "biegać jak pies z wywieszonym ogonem", bo kocham psy. Jak słyszę o wywieszonych flagach, to z tym mi się to kojarzy, co mnie śmieszy. Nie przybiegłam na naszą rozmowę z flagą, choć jest święto flagi. Wiem, że prezydent namawia, żeby wywiesić flagę, przyczepić sobie kotylion. W moich czasach kotyliony to się przyczepiało na tańce”-

wyznaje gwiazda „Szkła Kontaktowego”, która niedawno chwaliła się abortowaniem swoich dzieci nienarodzonych i brakiem instynktu macierzyńskiego.

„Ja nie lubię wracać do przeszłości, więc już mnie to boli, że mam pamiętać co było, gdzie Polska wygrała, gdzie przegrała. Ja tymczasem żyję chwilą obecną. Więc boli mnie, że powinnam o takich rzeczach pamiętać. Boli mnie, że każe mi się żyć przekonaniem, że Polska jest najważniejsza. Zawsze mnie śmieszyło to hasełko, że Polska jest najważniejsza”-

dodaje osoba, która jednak chętnie wracała w mediach do swojej aborcyjnej przeszłości. Maria Czubaszek przekonuje także, że patriotyzm ją boli.

„Według teorii patriotyzmu prawdziwego, trzeba wracać do korzeni, pamiętać o przeszłości. Ja nie lubię wracać do przeszłości, więc już mnie to boli, że mam pamiętać co było, gdzie Polska wygrała, gdzie przegrała. Ja tymczasem żyję chwilą obecną. Więc boli mnie, że powinnam o takich rzeczach pamiętać. Boli mnie, że każe mi się żyć przekonaniem, że Polska jest najważniejsza. Zawsze mnie śmieszyło to hasełko, że Polska jest najważniejsza”

– podkreśla ulubienica salonowych mediów.

Na końcu porównuje patriotyzm do miłości do psów i uderza…w Węgry Orbana.

„Nie powiem, że bardziej niż Polskę kocham psy, bo by to strasznie zabrzmiało, ale dla mnie ważniejsza jest miłość do zwierząt na całym świecie, niż bezwarunkowa miłość do swojego kraju. Bo coś w tym jest niebezpiecznego, jakiś nacjonalizm. Miłości bezwarunkowe mnie niepokoją. Muszą być pewne warunki spełnione”–

mówi i dodaje, że:

„Jeżeli ten kraj jest jaki jest, to ja nie widzę powodu, żeby go kochać. Ja nie pękam z dumy, że jestem Polką. Oczywiście mogło być gorzej. Mogłabym urodzić się na Węgrzech” – zapewnia.

Jak można skomentować te słowa? Chyba tylko Kisielem: „Polemika z głupstwem nobilituje je bez potrzeby”. Oto satyrycy III RP. Żałosne.

Ł.A/NaTemat.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.