Nasz wywiad. Prof. Zdzisław Krasnodębski: Na ulice wychodzi wielka konfederacja wolnych Polaków

Fot. PAP/Tomasz Gzell
Fot. PAP/Tomasz Gzell

- wPolityce.pl Stefczyk.info: W sobotnim marszu w obronie Telewizji Trwam wzięło udział kilkadziesiąt tysięcy osób. O czym to świadczy?

Prof. Zdzisław Krasnodębski: Ten marsz wpisuje się w odrodzenie ducha obywatelskiego w Polsce. Ludzie zrozumieli, że muszą być aktywni, że muszą się pokazywać, że muszą bronić podstawowych wartości. Osoby, które przyszły ma ten marsz, broniły Telewizji Trwam i Radia Maryja, ale z drugiej strony broniły również wolności mediów. TV Trwam i Radio Maryja jako jedne z ostatnich mówią, co innego niż media oficjalne. Pochód odbył się również pod hasłami różnorodności i wolności.

 

- Jak Pan ocenia ten marsz?

On był spokojny i godny. Podobnie było 18 kwietnia pod Wawelem oraz 10 kwietnia w Warszawie. Sobotni marsz poruszał swym ogromem.

 

- Wiele osób wskazuje, że Polaków coraz łatwiej wyprowadzić na ulice, że manifestują przeciwko wielu różnorakim decyzjom władz. O czym to świadczy?

W mojej ocenie wszystkie tematy, jakie wypychają ostatnio ludzi na ulice, łączą się de facto w jeden wielki temat. Jest nim kwestia tego, czy władza reprezentuje całe społeczeństwo polskie. Dziś widać, że rządzący się alienują, władza jest zamknięta w kręgu establishmentu, który sobie wytworzyła, m.in. zwalniając wszystkich dziennikarzy krytycznych wobec rządu. Sprawa emerytur, katastrofy smoleńskiej, wolności mediów oraz inne łączą się w jedną wielką sprawę. Uczestnicy manifestacji śpiewają spontanicznie „Ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie”. Ci ludzie mają przekonanie, że Polska nie jest do końca wolna, że dzieje się w niej coś bardzo niedobrego. Na ulice wychodzi wielka konfederacja wolnych Polaków.

 

- Czy środowiska, które manifestują obecnie, są atrakcyjne dla innych grup społecznych, przekroczyły pewien punkt krytyczny, który powoduje, że przyłączają do siebie nowe osoby?

Dziś widać, że mamy do czynienia z efektem kuli śniegowej. Warto wspomnieć, że ci, którzy w sposób zaplanowany lub przypadkowy biorą udział w manifestacji, mają bardzo pozytywne odczucia. Media opisujące te marsze zanurzają się w nierzeczywisty świat. Pochody są opisywane w sposób kłamliwy, umniejsza się ich znaczenie, liczebność. Media pokazują to w krzywym zwierciadle, a potem pojawiają się komentarze, mające na celu nadanie im odpowiedniej interpretacji. Tymczasem ci, którzy zbierają się na manifestacjach, mają bardzo pozytywne doświadczenia. Oni widzą coś innego, widzą, że nie mają do czynienia z ludźmi oszalałymi z nienawiści, nierozsądnymi, ekstremalnymi. Widzą tłum normalnych ludzi, którzy chcą czuć się w tym kraju, jak u siebie. To przyciąga coraz więcej osób. Co ważne, widać, że również część Kościoła się budzi i zaczyna dostrzegać potrzebę włączania się w podobne marsze.

 

- Co w Pana ocenie jest istotą zagrożenia, jakie widzą obywatele wychodzący dziś na ulice polskich miast? Przed czym oni chcą się bronić?

Widzę kilka niepokojących zjawisk. Pierwsze zagrożenie dotyczy pozycji społeczeństwa. Polsce grozi sytuacja, w której głos zwykłych ludzi nie będzie się zupełnie liczyć. Demokracja we współczesnej Europie jest zagrożona. Mamy do czynienia z rządami elit, które kierują się interesami np. rynków finansowych. W Polsce demokracja zagrożona jest w stopniu jeszcze większym niż np. we Francji czy Niemczech. Niemiecki parlament jest w stanie skutecznie bronić swoich praw, francuskie społeczeństwo jest znacznie aktywniejsze politycznie. W Polsce natomiast mamy bardzo niską frekwencję. Dopiero obecnie wiele osób zaczynają widzieć, że jeśli społeczeństwo nie będzie zorganizowane to niedługo Polacy w ogóle nic do powiedzenia nie będą mieli. Nawet nie będą w stanie się ze sobą skomunikować. To jest pierwsze zagrożenie. Drugim jest sprawa przyszłości. Dotarliśmy do kresu pewnej strategii rozwoju.

 

- Potrzebna jest nowa?

Trzeba zrobić coś zupełnie innego, żeby Polska mogła przejść na następny etap. Obietnice Platformy Obywatelskiej są obietnicami bez pokrycia. Gdy robi się bilans dokonań rządu okazuje się, że te podsumowania wypadają bardzo źle. Ostatnio widać, że sprawy utknęły w martwym punkcie. Nie na szans na duże środki unijne, nie ma szans, by Euro 2012 wydobyło nas z zapaści. Trzeba wytyczyć nowe ścieżki rozwoju i określić cele. To jest drugie niebezpieczeństwo, które widzę.

 

- Są inne?

Trzecią sprawą jest kwestia tożsamości. Ludzie, którzy wyszli na ulicę 21 kwietnia, reprezentują przeciętną polską normalność. Tymczasem z tych Polaków robi się ekstremistów. Z kolei z ludzi, którzy są naprawdę radykalni, pod względem obyczajowym, poglądów ekonomicznych itd., robi się normalnych. Troska o historię, o szacunek do własnego kraju, o godność państwa i każdego człowieka przebija przez uczestników tych demonstracji. Dla nich bardzo ważny jest właśnie element godności. To przypomina okres pierwszej „Solidarności”. Wtedy ludzie również mieli dosyć tej sztuczności, gadaniny, ideologii, chcieli walczyć o godność. Dziś media publiczne i mainstreamowe, wyczyszczone z ludzi krytycznych wobec rządu, stały się papką ideologiczną, mówią jednym głosem, ich dziennikarze zamieniają się w rzeczników rządu. Ludzie to czują, czują, że to jest martwe, że ktoś chce im wbić coś do głowy. Myślę, że te trzy problemy – demokracji, rozwoju, godności i tożsamości – wyrażają się we wszystkich tych demonstracjach.

Rozmawiał saż

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.