„Mechaniczne uderzenie nie uzasadnia takiego rozczłonkowania konstrukcji. Nastąpił wybuch”

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Kaddr z prezentacji dr. Szuladzińskiego. Fot. Marek Dąbrowski
Kaddr z prezentacji dr. Szuladzińskiego. Fot. Marek Dąbrowski

Dr inż. Grzegorz Szuladziński, ekspert parlamentarnego zespołu ds. katastrofy smoleńskiej uważa, że duża liczba fragmentów samolotu i ich rozmieszczenie na znacznej przestrzeni wskazują, że nie mechaniczne uderzenie, a wybuch był przyczyną katastrofy TU-154 M pod Smoleńskiem.

Podczas posiedzenia zespołu, którym kieruje Antoni Macierewicz, Szuladziński, który w Australii prowadzi firmę zajmującą się m.in. badaniami nad wytrzymałością materiałów oraz procesami ich rozpadu i odkształceń, przedstawił główne założenia swojego raportu. Raport za 2 tygodnie ma być upubliczniony i przekazany prokuraturze.

Szuladziński w trakcie połączenia za pomocą telemostu przedstawił zdjęcia, które - jak zauważył - przedstawiają dużą liczbę szczątków rozrzuconych na dużej powierzchni.

Podkreślił, że część kadłuba samolotu jest wywinięta na zewnątrz, jego przednia część leży "na brzuchu", zaś tylna - "na plecach".

Obraz dewastacji jest dużo gruntowniejszy niż mogło spowodować awaryjne lądowanie zarówno w zakresie przestrzeni jak i natury uszkodzeń. Są dziesiątki części dużych i setki małych. Mechaniczne uderzenie nie uzasadnia takiego rozczłonkowania konstrukcji.

Nastąpił wybuch. Jakie mamy ku temu dane? Po pierwsze fragmenty samolotu zostały rozrzucone na dużej przestrzeni. Po drugie duża ilość odłamków, następnie rozszczepienie kadłuba wzdłuż, jego rozdarcie i wywinięcie.

Szuladziński mówił, że wybuch mógł mieć jedynie miejsce w powietrzu. Świadczy o tym, jego zdaniem, to, że część kadłuba była odwrócona, brak wyraźnego odcisku, albo krateru w ziemi.

W przedstawionych posłom wnioskach Szuladziński napisał:

Najwyraźniejszą przyczyną katastrofy były wybuchy tuż przed lądowaniem. Jeden z nich miał miejsce na lewym skrzydle, około połowy długości, powodując wielkie lokalne zniszczenie, w efekcie rozdzielając skrzydło na dwie części (...) Drugi wybuch wewnątrz kadłuba spowodował gruntowne zniszczenie i rozczłonkowanie tegoż. Samo lądowanie (czy upadek) w terenie zadrzewionym, wszystko jedno pod jakim kątem i jak nieudane, nie mogło w żadnym stopniu spowodować takiego rozczłonkowania konstrukcji, które zostało udokumentowane.

Komentując ustalenia dr. Szuladzińskiego członek parlamentarnego zespołu Andrzej Duda z PiS, były minister w kancelarii Lecha Kaczyńskiego stwierdził, że ekspert „w sposób naukowy uzasadnia coś, co leży w głowach bardzo wielu osób w Polsce”:

Mianowicie odpowiada na fundamentalne pytanie, jak to się stało, że ten samolot spadł z kilkunastu metrów i doznał tak daleko idącej destrukcji, rozbił się na strzępy? Pan profesor mówi krótko i wyraźnie: rozpadł się na strzępy, ponieważ doszło do eksplozji.

Według Dudy, najważniejsze jest dziś rzetelne zbadanie wraku TU-154M, o co apelują polscy naukowcy, na czele z prof. Markiem Czachorem z Politechniki Gdańskiej:

Jeżeli Rosjanie przeprowadzili badania śledcze tego wraku, to do czego jest on im jeszcze potrzebny? Przecież sąd nie będzie oglądał szczątków samolotu, ale oprze się na ekspertyzach. Jeżeli w dwa lata nie zdążyli przeprowadzić ekspertyz, które są konieczne, to co robią? Jest jasne, że nie prowadzą żadnego rzetelnego postępowania.

Tu jest pole do popisu przede wszystkim dla polskiego rządu. Musi wreszcie zacząć działać. Dotychczasowa postawa gabinetu Donalda Tuska jest niezrozumiała. Do czego rząd zmierza? Oczekuję, że zacznie prowadzić tę sprawę zgodnie z polską racją stanu. Dotychczas ciśnie się na usta słowo: dywersja.

znp, PAP, Stefczyk.info

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych