Jak SLD włada Częstochową? Ujawniamy kulisy przegonienia międzynarodowego zlotu motocyklowego z Jasnej Góry. NASZ WYWIAD z W. Węgrzynem

fot. W. Węgrzyn
fot. W. Węgrzyn

Od 9 lat motocykliści z całej Europy przyjeżdżają na Jasną Górę, by otworzyć sezon motocyklowy. W ubiegłym roku przyjechało do Częstochowy ponad 35 tysięcy motocykli, a na nich 50 tysięcy osób. W wyniku niezrozumiałych decyzji SLD-owskiego prezydenta Częstochowy, IX Motocyklowy Zlot Gwiaździsty został przeniesiony do Gietrzwałdu.

Okazało się że w tym samym czasie w Częstochowie miasto organizuje "dni motocyklowe" - będą trzy zespoły rockowe, handel i noc motocyklowa, która polega na tym, że od godz. 22 do 6 rano otwarte są dyskoteki, restauracje i puby z rabatem 20%

- mówi Wiktor Węgrzyn, inicjator i organizator zlotów oraz prezes Międzynarodowego Motocyklowego Rajdu Katyńskiego w rozmowie z portalem wPolityce.pl i Stefczyk.info


wPolityce.pl, stefczyk.info: To miał być już IX Zlot Motocyklowy na Jasnej Górze. Skąd wziął się pomysł?

Wiktor Węgrzyn: W 2003 roku miałem bardzo poważny wypadek motocyklowy. Jechałem dość szybko, praktycznie bez hamowania wjechałem w samochód, który znienacka znalazł się na drodze. Obudziłem się w szpitalu po kilku dniach, potem wróciła pamięć. Okazało się, że poza stłuczeniami nic mi się nie stało. Rozmawiałem o tym z ks. Peszkowskim i powiedziałem mu:

Ojcze, jak przestanę chodzić o kulach, pójdę piechotą do Częstochowy, bo to, co się stało to cud.

Ks. Peszkowski mówi

Słuchaj, Ty jedź motocyklem, weź kolegów ze sobą.

Ja mu na to: "To zrobimy zlot", a on "To zrób zlot". I tak się zaczęło. Na wiosnę w kwietniu zrobiłem zlot, który nazwałem „Radosne rozpoczęcie sezonu motocyklowego Jasna Góra 2004”. Przyjechał kolega ze Stanów Zjednoczonych, który uczestniczył wcześniej w organizowanych przeze mnie od 2001 roku Rajdach Katyńskich. Nie spodziewałem się, że przyjedzie na ten zlot ktokolwiek prócz nas. Okazało się, że jest 70 motocykli. Ojcowie Paulini wpuścili nas do klasztoru, zajęliśmy miejsca przy samym Obrazie. Ja odczytałem zawierzenie Najświętszej Marii Pannie i złożyłem wotum za dar życia. To wotum wisi do dzisiaj w Kaplicy Cudownego Obrazu. I tak się zaczęło.

 

Ks. Peszkowski stał się patronem Zlotu.

Tak, po śmierci ks. Peszkowskiego nazwaliśmy zlot "Radosne Rozpoczęcie Sezonu Motocyklowego Jasna Góra 20.. r. im. ks. Ułana Zdzisława Peszkowskiego". Z roku na rok przybywało uczestników. W ubiegłym roku było już 35 tys. motocykli i 50 tysięcy ludzi, którzy na nich przyjechało. To dane Komendanta Policji w Częstochowie.

 

Zrobiła się z tego potężna impreza o ogólnopolskiej skali…

Nawet, o skali europejskiej. To największy zlot motocyklowy w Europie. Podobno są większe, ale trwają tydzień. Taki zlot, gdzie w jednym miejscu zbiera się 35 tys. motocykli jest tylko jeden. To wspaniała impreza, która rozrastała się bez pomocy mediów, ludzie przekazywali informację jeden drugiemu.

 

Taka forma tak licznego zlotu, jako pielgrzymka do Sanktuarium, to chyba ewenement w skali świata?

Tak, to jest chyba jedyny tego typu zlot. Przyjeżdżają Węgrzy, Ukraińcy, Białorusini, Rosjanie, motocykliści z całej Europy. Jest to zlot inny niż wszystkie. Nie ma komercji i nie ma promocji politycznej. A były propozycje, były zakusy, nawet Orlen w ubiegłym roku chciał nam patronować, ale doszliśmy do wniosku, że nie będziemy korzystać z Orlenu, że chętnie w Rajdzie Katyńskim, ale nie tutaj.

Kilka lat temu zgłosiła się do mnie Kanadyjka Diane Godard, dość wysoko postawiona urzędniczka w Ambasadzie Kanadyjskiej, która sama jest motocyklistką. Mówi

to jest niezwykłe co wy robicie. Widziałam wiele zlotów w Ameryce, w Kanadzie, w Europie, ale czegoś takiego nie widziałam. Wszyscy klękają, wszyscy się modlą, to fenomenalne. Jadę z wami na Rajd Katyński.

Była z nami na dwóch rajdach. Mało tego, jeden z Rajdów Katyńskich rozpoczynaliśmy w Ambasadzie Kanadyjskiej, bo Ambasador uznał, że jesteśmy tego warci.

Kiedyś pułkownik Kąkolewski z Komendy Głównej Policji siedział obok mnie na Jasnej Górze podczas zlotu.

Przecież policjanci są tutaj bezradni, przy takiej masie motocyklistów. Ale co za wzorowa samodyscyplina

- powiedział i rzeczywiście. Nie było w tym czasie żadnych wypadków w rejonie Jasnej Góry. Zresztą, tak samo twierdził Komendant Miejski Policji, że organizacja jest fantastyczna.

 

Mogłoby się wydawać, że każde miasto powinno się bić o tak wspaniałą imprezę...

To prawda. Rozmawiałem na przykład z komendantem wojewódzkim w Olsztynie. Jest zachwycony zlotem, oferuje wszelką pomoc. Mamy patronat Przeora Jasnej Góry, który był zawsze. Poprosiliśmy o patronat ordynariusza archidiecezji częstochowskiej abp. Depo i ordynariusza diecezji warmińskiej abp. Ziębę. Oczywiście dostaliśmy te patronaty.

 

Co w takim razie przeszkadzało władzom Częstochowy?

No właśnie zastanawiam się nad tym. Zdawałem sobie sprawę, że będą prowokacje, bo wiedziałem, że władzom takie wydarzenie związane z Kościołem Katolickim będzie przeszkadzało. Ale przygotowania przebiegały normalnie.

Każdego roku robię spotkanie w Komendzie Miejskiej Policji. W tym roku też się takie odbyło pod koniec stycznia. Byli komendanci, policjanci z Wydziału Ruchu Drogowego i motocykliści. Złożyłem, jak co roku, wizytę u prezydenta miasta, nigdy nie było żadnych problemów. W tym roku spotkaliśmy się z wiceprezydentem, bo prezydent Matyjaszczyk był zajęty. Też było wszystko w porządku. Na koniec, jak co roku, złożyliśmy wizytę przeorowi. W chwili obecnej są rekultywowane Błonia Jasnogórskie, więc wejście na ten teren, ani tym bardziej wjechanie motocyklem, nie będzie możliwie. Zwróciłem się więc do Policji, aby przygotowała nam zastępcze parkingi, wyłączyła ulice z ruchu. Policja to planowała.

 

Kiedy okazało się, że zlot w Częstochowie jest zagrożony?

Na początku marca zadzwoniłem do szefa częstochowskiej drogówki, który mówi

niech pan zadzwoni do prezydenta, bo właśnie dostałem zlecenie, że jakieś stragany będą tam rozstawiane i rozsypał się całkiem mój plan, który miałem przygotowany. Nie mogę was przecież puścić Aleją Najświętszej Marii Panny, bo tam będą stragany, będą dzieci i nieszczęście murowane. Nie wiem co robić.

Potem okazało się, że w tym samym czasie w Częstochowie będą "dni motocyklowe". Mają grać trzy zespoły rockowe, ma być handel i noc motocyklowa, która polega na tym, że od godz. 22 do 6 rano otwarte będą dyskoteki, restauracje i puby, oferujące 20-procentowe rabaty. To mnie przeraziło. Natychmiast chciałem spotkać się z panem prezydentem. Zwlekał kilka dni, aż w końcu 12-go marca udało mi się z nim spotkać. Zażądałem od niego zmiany decyzji. Powiedziałem, że to nieodpowiedzialne, że nieszczęście będzie gotowe. Przekazałem mu kartkę z pytaniami całego środowiska.

Czy zdaje pan sobie sprawę z możliwych konfliktów do jakich może dojść na zlocie dwóch grup motocyklowych nastawionych do siebie niekoniecznie przyjaźnie?

Czy potencjalne przychody z organizacji "dni motocyklowych" zrównoważą wydatki związane z zabezpieczeniem przez służby prewencji Policji dwóch imprez motocyklowych, organizowanych w jednym czasie i w tym samy terenie?

Czy ktoś przewidział możliwość wzajemnego blokowania stoisk, wystaw, parkingu, miejsc modlitwy na błoniach pod klasztorem? Przecież taką opozycyjną imprezę można bardzo łatwo zablokować, zrobić kontrimprezę? Czy ktoś policzył związane z tym ryzyka i koszty?

Czy widział pan marsz 11-go listopada w Warszawie? Czy zdaje pan sobie sprawę z tego, że może się to zdarzyć w Częstochowie?

Pan prezydent robił wrażenie, że rzeczywiście zrozumiał i mówi

wie pan, miasto to jest 10 tys. pracowników. To jest największa firma w Częstochowie. W tej sytuacji nie mogę panu niczego obiecać, ale postaram się wybadać jakie są szanse. Kiedy organizowano te dni motocyklowe w Częstochowie, to mówili, że to nie będzie kolidowało z waszym zlotem, że to będzie w innym czasie.

Okazało się, że jest w tym samym czasie. Powiedział, że odwołanie "dni motocyklowych" niosłoby za sobą spore problemy, procesy sądowe, bo zostały w to zainwestowane poważne pieniądze. Poprosiłem, żeby się z tego wycofał. Obiecał, że sprawdzi co się da zrobić i zadzwoni. Czekałem trzy dni, dzwoniłem wielokrotnie, pan prezydent nie mógł odebrać telefonu, bo był zajęty. Sekretarkę poprosiłem, żeby go zapytała i dała mi jasną odpowiedź: będzie ten bazar motocyklowy czy nie. Nie dostałem żadnej odpowiedzi. W zawiązku z tym podjąłem decyzję o przeniesieniu zlotu do Gietrzwałdu.

Przedstawiał pan wcześniej prezydentowi swoją wersję imprezy kulturalnej, którą mogłaby podjąć Częstochowa przy okazji zlotu?

Tak. Rok temu Matyjaszczyk powiedział, że chciałby zrobić przy okazji zlotu jakieś motocyklowe targi. Powiedziałem, że nie bo to nie ten charakter, to jest przecież pielgrzymka. Natomiast chętnie bym widział na przykład zespoły kresowe. Tym bardziej, że Częstochowa jest miastem bliźniaczym z Winnicą na Ukrainie, a w Winnicy mieszka bardzo wielu Polaków, są tam zespoły polskie. My przez ostatnie dwa lata sprowadzamy zespół z Żytomierza „Poleskie Sokoły”, niezwykły zespół. Żytomierz odpadł od Polski po pierwszym rozbiorze, a ludzie zachowali przepiękny polski język kresowy. Taki język, jakim mówił Słowacki, Mickiewicz, Kościuszko i wielcy nasi wodzowie. Może więc warto ten prawdziwy język polski jakoś Polakom przybliżyć? Gdyby się Częstochowa chciała w to włączyć, byłoby fantastycznie, bo moglibyśmy sprowadzić tych zespołów więcej i zrobić festiwal pieśni kresowej, na przykład przez tydzień. To byłoby coś pięknego dla mieszkańców. Powiedziałem do prezydenta Matyjaszczyka

Wszystko, co najpiękniejsze w nas, również w panu, pochodzi z Kresów. Bo i wielka poezja, i wielka literatura, i wielka muzyka, i wielcy wodzowie to właśnie stamtąd...

To mu się chyba nie spodobało, bo nie podjął tematu.

Jeśli jednak w przyszłym roku prezydent zmieni plany, wrócicie na Jasną Górę?

Oczywiście. Wczoraj wysłałem list do prezydenta Częstochowy. Poprosiłem w tym liście, żeby podjął stosowne decyzje wcześniej i uniknął tegorocznej sytuacji. Poinformowałem go, że w przyszłym roku 21-22 kwietnia jest X Zlot Jasnogórski i on będzie na Jasnej Górze. Poprosiłem, żeby nie było żadnej konkurencyjnej imprezy w tych dniach, ani w dniach bezpośrednio poprzedzających. Ja się, broń Boże, nie wyprowadzam z Jasnej Góry. Jedzie z nami przecież Matka Boska Jasnogórska. Zaplanowaliśmy całą peregrynację.

 

Zabieracie więc Panią Jasnogórską do Gietrzwałdu?

Tak, zabieramy. 12 kwietnia rozpoczynamy zlot Apelem Jasnogórskim na Jasnej Górze, gdzie zbierze się delegacja kilkunastu, kilkudziesięciu motocyklistów. Następnego dnia rano jest Msza św. oraz uroczyste wyprowadzenie kopii obrazu Jasnogórskiej Pani do naszego furgonu i w asyście motocyklistów wyruszamy do Warszawy. O godz. 19:00 jest Msza św. w archikatedrze św. Jana na Starym Mieście, powitanie obrazu, nocne czuwanie. Po drodze odwiedzamy parafie. Będą wspólne modlitwy z parafianami. Prawdopodobnie wpleciemy też w tym dniu naszą obecność w uroczystości poświęcenia pomnika Katyńskiego na pl. Zamkowym. 14 kwietnia o 8:00 rano jest Msza św. i obraz wyrusza do Gietrzwałdu. Po drodze zatrzymamy się w miejscowości Liksajny, gdzie 1966 roku obraz był aresztowany. Ok. godz. 15:00 przyjeżdżamy do Gietrzwałdu. Mamy tam spotkanie z młodzieżą, a wieczorem jest koncert Lecha Makowieckiego. Będzie nauka wspólnego śpiewania, podzielimy się jajkiem, a wszystko to przy ognisku. O 21:00 rozpoczniemy Apel Jasnogórski, który prawdopodobnie będzie transmitowany przez Radio Maryja. Będzie nocne czuwanie motocyklistów, a następnego dnia zakończenie zlotu. Jadą z nami ojcowie Paulini jako strażnicy Obrazu.

 

Publikujemy list do prezydenta Częstochowy Krzysztofa Matyjaszczyka

 

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych