Zamach? Wywiad z prof. Biniendą i dr Nowaczykiem. "Jeżeli eksplozja następuje w powietrzu, to jest to wskazanie na wkład osób trzecich"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP/EPA
PAP/EPA

Prof. Wiesław Binienda:

Wygląda na to, że dzisiejsze wyniki, które Państwo przedstawili, są przełomem w śledztwie smoleńskim. Oczywiście wszyscy strasznie długo na ten przełom czekaliśmy. Chciałbym zapytać czy Panów ekspertyzy i ich wyniki są dla polskich organów prowadzących śledztwo w jakikolwiek sposób wiążące?

Rzeczywiście sądzę, że wyniki zaprezentowane dzisiaj w Parlamencie Europejskim są przełomowe. Bardzo długo pracowaliśmy nad wyjaśnieniem, co ostatecznie spowodowało katastrofę polskiego samolotu rządowego TU154. Najpierw udowodniliśmy, że nie była to słynna brzoza, ale przez dłuższy czas nie umieliśmy odpowiedzieć na pytanie: jeżeli nie brzoza to co? Teraz, dzięki wkładowi dr Szuladzińskiego z Australii, znanego eksperta z dziedziny wybuchów i eksplozji, mogliśmy posunąć się dalej. Z jego analizy wynika, że samolot uległ eksplozji. Na podstawie danych upublicznionych przez MAK i komisję Millera doszedł on do wniosku, że dwa wybuchy nastąpiły przed uderzeniem samolotu o ziemię. To stwierdzenie ma ogromne znaczenie, ponieważ wiele samolotów przy uderzeniu w ziemię ulega eksplozji, ze względu na swoje paliwo. Natomiast jeżeli eksplozja następuje w powietrzu, to jest to wskazanie na wkład osób trzecich. Czyli jest to akt terrorystyczny. Moim zdaniem jest to wniosek przełomowy.

Natomiast na pytanie czy nasze ustalenia będą istotne dla polskich władz, prokuratury lub osób, które prowadzą oficjalne śledztwo, to ja nie umiem odpowiedzieć. Wydaje mi się, że powinno być to wzięte pod uwagę. W każdym normalnym kraju eksperci światowi są szanowani, znani i ich opinia jest brana pod uwagę. Dla mnie było zaskoczeniem, że profesor Michael Baden, światowej klasy ekspert w dziedzinie autopsji, nie został dopuszczony do uczestniczenia z grupą polskich lekarzy w sekcji dwóch ciał, które były przeprowadzone w zeszłym tygodniu. Nie umiem odpowiedzieć na Pańskie pytanie, ponieważ widzę, że osoba taka jak Michael Baden, który nie ma emocjonalnego stosunku do sprawy katastrofy smoleńskiej, który jest jak najbardziej chłodnym ekspertem, który patrzy na to z punktu widzenia wyłącznie prawdy lub nieprawdy, nie zostaje dopuszczony do uczestniczenia w autopsji. W tej sytuacji trudno się spodziewać, żeby nasze opinie zostały wzięte pod uwagę przez tych samych ludzi, którzy dzisiaj kierują śledztwem.

 

Panie Profesorze, jak Pan w takim razie widzi możliwość umiędzynarodowienia tego śledztwa? I kto miałby je w takim wypadku  przeprowadzić? Jakiego rodzaju komisja i kto mógłby ją powołać do wyjaśnienia tej katastrofy?

Są liczni eksperci i są instytucje, które zajmują się tego typu katastrofami. Chodzi tylko o dobrą wolę. Chodzi o to, żeby uznać, że w tym przypadku jest więcej pytań niż odpowiedzi. I że na te pytania nie można odpowiedzieć na zasadzie zastraszania ludzi, czy ośmieszania w gazetach takich, jak Gazeta Wyborcza. Trzeba po prostu uczciwie powiedzieć: to śledztwo nie zostało przeprowadzone zgodnie z normami światowymi. Niezależnie od opcji politycznej nie znam takich ludzi, którzy mogliby przyznać, że były tu zachowane chociażby minimalne światowe standardy śledcze. W tej sytuacji jedynie od woli politycznej zależy powołanie takich ekspertów, którzy byliby do zaakceptowania przez wszystkie zainteresowane strony. Jak np. Michael Baden. Dopiero tacy eksperci będą mogli niezależnie, uczciwie i w sposób transparentny przebadać sprawę oraz ocenić co się naprawdę stało. I dopiero wtedy my wszyscy będziemy mogli przyjąć, że wnioski takiej komisji są uczciwie doprowadzone do samego końca i możemy mieć do nich zaufanie.

I nawet jeśli był to akt terrorystyczny, to od tego są sądy, których obowiązkiem jest znaleźć winnych i ukarać w sposób praworządny. W XXI wieku wszystkie strony zgadzają się z tym, że do tego służą sądy, a nie wojsko i wojna. Niezależnie od ostatecznych wniosków, nie jest metodą straszenie ludzi wojną, tak jak pan minister Sikorski robi. On mówi rzeczy niesłychane, że jeżeli Rosjanie okażą się w to wmieszani, to dążenie do prawdy będzie prowadziło do wojny. To nie jest metoda. Metodą jest dochodzenie do prawdy i po dojściu do tej prawdy - uzyskanie praworządnego werdyktu niezależnego sądu.

 

Panie Profesorze, chciałbym zapytać o kulisy Państwa badań. Wiemy, że nawet oficjalnej stronie polskiej nie zostało udostępnionych wiele dowodów. Czy korzystali Państwo z tych samych materiałów co komisja Millera? Czy też udało się Państwu zdobyć coś więcej?

Posługiwaliśmy się oficjalnie dostępnymi faktami, zdjęciami i informacjami. Różnica między nami i komisją Millera jest taka, że my spędziliśmy dużo czasu nad analizą. Używaliśmy programów, które są standardami światowymi, biorą pod uwagę zachowanie fizyczne i materiałowe. Natomiast nie spekulowaliśmy, jak zrobiła to grupa ekspertów powołana przez pana ministra Millera. Twierdzę, że tamta grupa nie zrobiła takich analiz, ponieważ od 8 września do dzisiaj żaden z ekspertów pana Millera nie pokazał żadnych wyników. Nie tylko nie mieli dostępu do czarnych skrzynek, nie mieli dostępu do wraku – zresztą dokładnie tak samo, jak my, ale również nie zrobili żadnych analiz. Jedyne, czym naprawdę dysponują, to silna propaganda, która wykłada ludziom ich stronę i arogancja, która mówi, że nie ma potrzeby robić takich badań, bo „skoro rąbnęło to urwało”. Myślę, że powoli, powoli większość Polaków i zresztą nie tylko Polaków, ale też ludzi z całego świata, oglądając na przykład moje symulacje, dochodzi wniosku, że jednak rąbnęło i nie urwało. I w takim razie co się naprawdę stało? Żeby odpowiedzieć na to pytanie trzeba mieć dostęp do wszystkiego, co zostało w Rosji. Rosja nie ma prawa przechowywać wraku, nie ma prawa do czarnych skrzynek i to wszystko powinno być przekazane w ręce komisji międzynarodowej pod auspicjami ICAO czy NTSB. Tym organizacjom Rosja po prostu będzie musiała oddać wszystkie istotne dowody związane z katastrofą.

 

Poruszył Pan bardzo ważną sprawę, zatem chciałbym zadać jeszcze jedno pytanie. Elementy samolotu były niszczone, częściowo rozkradzione. Poza tym wrak niszczeje już dwa lata. Ale czy gdyby Państwo otrzymaliby możliwość przebadania ich, to byłyby to ważne dowody? Czy też, jak twierdzi sam przewodniczący komisji pan Miller, nie wniosą one już nic nowego do sprawy?

Pan Miller niestety nie jest autorytetem w tej dziedzinie. Nie jest zresztą ekspertem w żadnej dziedzinie. Także jego opinie zostawiam do dyskusji politykom. Natomiast z tego co ja wiem, materiały zachowują w swojej „pamięci” ślady świadczące o odkształceniu czy rozerwaniu w sposób dynamiczny. W związku z tym nawet dzisiaj możemy badając te materiały ocenić co stało i w jaki sposób zostały one rozerwane. To samo w kontekście ciał ofiar. Michael Baden powiedział, że trzeba przeprowadzić autopsję tych wszystkich ludzi i nawet wiele lat po śmierci, na podstawie badania tylko kości można znaleźć wiele odpowiedzi wskazujących na przyczynę zgonu. Oczywiście im dalej od momentu tej katastrofy tym znalezienie odpowiedzi będzie trudniejsze i tym samym mniej pewne. Mam jednak nadzieję, że wszyscy Polacy niezależnie od opcji politycznej uważają, że mamy pełne prawo do prawdy, że mamy pełne prawo do przeprowadzenia tego śledztwa w sposób transparentny za pomocą uczciwej komisji, międzynarodowej komisji złożonej z ekspertów tej klasy, co profesor Baden , a nie unikać odpowiedzi na pytania, które każdy myślący człowiek może zadawać.

 

Bardzo dziękuję Panu za wypowiedź.

 

Dziękuję i pozdrawiam wszystkich czytelników strony warszawskipis.pl

 

Dr Kazimierz Nowaczyk:

Dobry wieczór Panie Doktorze. Z tego co powiedział Pan Profesor Binienda można wyciągnąć wniosek, że Państwo są już gotowi do sformułowania tezy, że nie był to wypadek, a raczej wszystkie dane wskazują na to, że był to zamach terrorystyczny. Czy potwierdza Pan tę dość szokującą tezę?

To jest hipoteza, która została przedstawiona przez dr Szuladzińskiego  Ta hipoteza po raz pierwszy łączy bardzo tajemniczy i trudny do wyjaśnienia wcześniej log 38 systemu TAWS, bardzo specyficzny i inny od wszystkich pozostałych alarmów z miejscem, w którym upadł samolot i sposobem rozrzucenia wraku. (ze szczegółową relacją z wystąpienia dr Nowaczyka mogą się Państwo zapoznać pod tym linkiem do tekstu Marka Dąbrowskiego: niepoprawni.pl/blog/2140/materialy-z-prezentacji-dr-k-nowaczyka-bruksela-280312-glownymi-przyczynami-katastrofy-byl)

Po raz pierwszy mamy w miarę spójne wyjaśnienie tego zjawiska. Poza tym zgadza się i z wyliczeniami profesora Biniendy i z wyliczeniami, które robiłem do tej pory dotyczącymi trajektorii poziomej tego samolotu, a także z prawdopodobieństwem wykonania beczki autorotacyjnej i skrętu samolotu w lewo. Czyli to nie jest jedyne źródło tych informacji, które są zwarte w tej hipotezie. Natomiast  jest to rzecz, która wyjaśnia i spina tę historię i jest ekspertyzą osoby doskonale zorientowanej w tej tematyce. Firma dr Szuladzińskiego przeprowadziła do tej pory bardzo wiele takich analiz, sporządziła wiele tego typu raportów i ona jest bardzo wiarygodna. Inaczej by się nie utrzymała na rynku.

 

Jakie będą dalsze losy Państwa badań? Czy będą je Państwo kontynuować? Jeśli tak to jakie ekspertyzy uważają Państwo za konieczne do przeprowadzenia w świetle obecnych ustaleń?

My cały czas głośno wołamy o powołanie komisji międzynarodowej z dostępem do wszystkich części wraku, do autopsji wszystkich ciał. Wołamy dlatego, że wrak od dwóch lat leży w bardzo ciężkich warunkach, ale specjaliści wysokiej klasy mogą z takich badań wyciągnąć wiarygodne wnioski. To samo dotyczy oczywiście autopsji – ale warunkiem wiarygodności ustaleń jest przeprowadzenie sekcji ciał wszystkich ofiar. Badania prowadzimy i będziemy prowadzili w miarę naszych możliwości.

Bardzo dziękuję za wywiad i za to że zechciał Pan poświęcić nam swój czas.

Dziękuję bardzo.

Rozmawiał: Paweł Kowalczyk

Za: warszawskipis.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych