Kaczyński pochopnie ogłosił, że nie chce prezydentury, co wykorzystał Ziobro. Teraz lider PiS chętnie by się z tego wycofał

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP / Bartłomiej Zborowski
Fot. PAP / Bartłomiej Zborowski

Deklaracja o tym, że Jarosław Kaczyński nie będzie startował za cztery lata na prezydenta, padła z jego ust w rozmowie z "Super Expressem". Nie znalazła się w samym autoryzowanym wywiadzie, ale została potraktowana przez gazetę jako oddzielna informacja. Każdy kto zna prezesa PiS, wie, że lubi się on wdawać w niezobowiązujące pogaduszki z dziennikarzami. Tym razem trafił na twardych zawodników. Szef "Super Expressu" Sławomir Jastrzębowski świetnie wyczuł, że to ciekawy news.

Był to błąd Kaczyńskiego. Ponieważ partia nie ma innego naturalnego kandydata, w tę lukę natychmiast wskoczył Zbigniew Ziobro. Chyba bardziej atrakcyjny dla tradycyjnego prawicowego elektoratu niż wymieniana czasem jako „rezerwowa” kandydatka PiS Zyta Gilowska. Niedawny sondaż pokazał, że choć partia Ziobry nie przekracza bariery pięcioprocentowej, on sam jest wiarygodny dla dwóch trzecich wyborców PiS. Niektórzy w ogóle nie zauważyli jego zerwania z dawnymi kolegami.

Do wyborów naturalnie jeszcze daleko. Ale jeśli Kaczyński uznałby, że nie pozostanie mu nic innego jak jednak wystartować, jego obecne uwagi, że nie jest tym zainteresowany, będą wykorzystane przeciw niemu. Na Nowogrodzkiej zorientowano się, że to błąd. Otoczenie Kaczyńskiego zastanawia się, jak zatrzeć to wrażenie.

Cała ta historia pokazuje, że PiS nie kieruje się przemyślaną strategią, że medialni doradcy prezesa zawodzą albo on sam słucha ich nieuważnie. Zarazem Ziobro, który w sprawach programowych mówi na ogół to samo co Kaczyński, nie ma naturalnie wygranej w kieszeni. Jeśli na przykład w 2014 poniesie wraz z całą Solidarną Polska, porażkę w wyborach do europarlamentu, jego szanse choćby tylko na start w wyborach prezydenckich z niezłym wynikiem będą niewielkie.

Ale utrwalając się w świadomości wyborców jako naturalny aspirant do prezydentury, może dodatkowo umocnić swoją pozycję i swoje szanse we wcześniejszej walce o powrót do Brukseli. W tym sensie Ziobro dobrze wykorzystał moment nieuwagi potężniejszego konkurenta.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych