Po cichu, małymi kroczkami aby przypadkiem słupki sondażowe zbyt drastycznie nie opadły. Bo przecież Marynarka Wojenna to wybrzeże a wybrzeże to matecznik PO i, o zgrozo, miejsce gdzie żyje wraz z rodziną premier Tusk. Tylko, że o to wybrzeże już dawno przestano dbać. A teraz, dzięki decyzjom duetu Tusk-Siemoniak, wybrzeże przestaje być bronione. Choć nazwisk na liście tych, którym nie zależy na polskim wybrzeżu, polskiej flocie i gospodarce morskiej jest więcej.
O tym jak się topi rodzaj Sił Zbrojnych, który od momentu powołania (28 listopada 1918 r. rozkazem ówczesnego Naczelnik Państwa, Józefa Piłsudskiego) ani na minutę nie rozstał się z mundurem (tak jak lotnicy i piechota po klęsce wrześniowej 1939 r.) i walczył z wrogiem u boku Aliantów zachodnich od pierwszego do ostatniego dnia II Wojny Światowej, dowiadujemy się z kolejnych wiadomości, skonstruowanych tak, by porażkę przekuć w sukces. Kto jednak ma wiedzę na temat MW i operacji morskich nie da się zwieść tym banialukom.
Zaczęło się 7 lutego na łamach GW - pan Marcin Górka opublikował swój artykuł "Marynarka Wojenna RP czy gra w statki". Przedstawił on w nim aktualny stan w jakim znajduje się flota, decyzję o zaniechaniu modernizacji i wycofaniu dwóch amerykańskich fregat, które są największymi okrętami polskiej floty i jednostkami stałych zespołów Sojuszu Północnoatlantyckiego takich jak SNMG1 (ORP "Gen. K. Pułaski" był m.in. na Morzu Czarnym w momencie gdy toczyła się wojna między Gruzją a Rosją) oraz co w związku z tym zamierza MON. Jako "ekspert" na łamach artykułu głos zabrał pan Marcin Idzik, wiceminister ON, absolwent prawa z Krakowa, były asystentem poprzedniego ministra ON, Bogdana Klicha jeszcze z czasów gdy ten był europosłem. Pan Idzik zasiada na bardzo ważnym fotelu w ministerstwie, a mianowicie jest podsekretarzem stanu do spraw uzbrojenia i modernizacji.
Owy "ekspert" tak oto mówił:
Będziemy raczej rozwijać siły specjalne zdolne do operowania na morzu. Już w przyszłym roku Marynarka dostanie Nadbrzeżny Dywizjon Rakietowy, zostanie więc uzbrojona w nowoczesną broń, którą może kontrolować Bałtyk z nabrzeża.
Jak to jest? Mamy operować na morzu czy z nabrzeża? I jakie to siły specjalne? Będziemy zrzucać komandosów na spadochronach z nieuzbrojonych samolotów typu CASA na wrogie okręty przy stanie morza, powiedzmy, 8-9 stopni w skali Beauforta? Sam Nimitz czy Kuzniecow nie wpadliby na taki genialny pomysł!
Zatrzymajmy się jednak na chwilę przy Nabrzeżnym Dywizjonie Rakietowym. Jaką siłę polityczną będzie miał owy NDR, w jaki sposób będzie można dzięki niemu "pokazać muskuły" czy prowadzić t.zw. politykę kanonierek w obronie interesów Państwa. Co będzie w przypadku jeśli Polska wejdzie w jakiś konflikt (niekoniecznie zbrojny, wystarczy polityczny o poważnym podłożu) z Rosją i Rosja przykręci nam kurki z gazem i ropą? Mamy porty do przyjmowania ropy, będziemy mieli gazoport - możemy importować. Tyle tylko, że statki z tym gazem i ropą dla nas muszą przepłynąć np: przez Cieśniny Duńskie a zasięg naszych cudownych rakiet z nabrzeża nie będzie sięgał aż za Cieśniny. Wystarczy, że Rosja wyśle jeden okręt (np: fregatę czy niszczyciel) poza Cieśniny i tam może zatrzymywać statki płynące do nas oraz zawracać je pod różnymi pozorami. A będzie tak gdyż te statki nie będą posiadały ŻADNEJ ochrony, eskorty gdyż nasz MON uważa, że fregaty i korwety są za duże! Który kapitan ponad stutysięcznotonowego tankowca zaryzykuje płynięcie do polskiego portu mając pluton specnazu na pokładzie?
Czytamy dalej pana Idzika:
Okręty także będą potrzebne, ale nie aż tyle. Kupimy np. trałowce czy statki bezzałogowe.
Po co nam trałowce skoro wróg nie będzie musiał zaminowywać naszego wybrzeża bo będzie ono dla niego otwarte ze względu na brak dużych okrętów bojowych, które pan Idzik uważa za zbędne. Nie będzie musiał zaminowywać bo jego polityka morska w stosunku do Polski będzie się odbywała daleko od naszego wybrzeża! Chyba, że nowymi trałowcami pan Idzik ma zamiar zaminować nasze wybrzeże przeciwko fokom...
Dalej:
Priorytetowym kierunkiem powinien być tzw. Bałtyk Plus. - mówi Idzik. - To oznacza przede wszystkim obronę Morza Bałtyckiego z niewielkim udziałem w operacjach międzynarodowych, które są bardzo drogie.
Bardzo mądre posunięcie. Wysłanie jednego okrętu z 300 osobową załogą na 3 miesiące na bezpieczną misję sojuszniczą (na morzu trudno o terrorystów a jeszcze trudniej wpakować się na jakiś "ajdik" czyli domowej roboty minę) jest za drogie zaś trzymanie 2600 chłopa w Afganistanie już nie! No tak, naszemu MON bardziej podobają się informacje w prasie dotyczące Wojska Polskiego w których jest mowa o kolejnych trumnach przykrytych biało-czerwoną flagą niż np: o zatrzymanych przez okręt RP piratach czy przechwyceniu na M. Śródziemnym statku z ładunkiem kilku ton narkotyków bądź nielegalną bronią...
Rozumiem, że z ministerstwa przy ul. Klonowej 1 na Okęcie jest bliżej niż do Gdyni aby powitać powracających ale chyba jednak przyjemniej witać tych co wracają cali i zdrowi.
Dalej pan Idzik mówił o sytuacji na Bałtyku i przewidywanych zagrożeniach w najbliższym czasie. Tu UWAGA! Ta wypowiedź to dopiero bomba:
Jeśli cokolwiek mogłoby się tu wydarzyć, to atak asymetryczny, np. na gazociąg Nord Stream.
Czy ja żyję w świecie alternatywnym czy pan wiceminister? Wydawało mi się, że Polska jest przeciwna budowie gazociągu Nord Stream a teraz pan Idzik zamierza go bronić? Przy pomocy zrewolucjonizowanej MW RP? Horror! Albo zdrada stanu.
Kolejny cios dla granatowego rodzaju sił zbrojnych wyszedł 24 lutego. Premier rządu RP Donald Tusk oznajmił, że "zamykamy bezsensowny projekt wielozadaniowej korwety Gawron" bo "nie ma potrzeby budowy i użytkowania dużych maszyn bojowych na Bałtyku". Tak więc po wycofaniu fregat MW RP pozostanie bez żadnego dużego okrętu wojennego zdolnego razić wroga i samemu odpierać jego ataki.
Zamiast tego MON obiecuje powstanie mniejszych platform bojowych "skrojonych" specjalnie na Bałtyk. Jest to trend odwrotny od tego, które prowadzą wszystkie marynarki wojenne państw europejskich.
Nawet Szwecja, która przez wiele lat opierała swoją flotę na małych i szybkich okrętach rakietowych, teraz wprowadza okręty wielozadaniowe o uzbrojeniu zarówno ofensywnym jak i defensywnym. Tak samo jak nasi sąsiedzi - Niemcy i Rosjanie. Ci pierwsi budują teraz serię fregat typu F125. Zaś premier Putin ma również zgoła odmienne zdanie niż nasz wielki fan futbolu, konsekwentnie wprowadzając do służby we Flocie Bałtyckiej Federacji Rosyjskiej kolejno korwetę rakietową Steregushchiy (w 2007r., 104 m długości wobec 95 m Gawronowych), fregatę rakietową Yaroslav Mudry (2009 r., blisko 130 m), drugą korwetę rakietową typu Steregushchiy - Soobrazitelny (w 2011 r.). W tym i w kolejnym roku wejdą do służby kolejne dwa - Boiky i Stoiky. Wszystkie okręty, przewidziane na Bałtyk. Będą stacjonować pod naszym nosem, w Bałtijsku...
Dzień przed ogłoszeniem informacji o zaniechaniu realizacji projektu Gawron w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego odbyło się spotkanie eksperckie dotyczące przyszłości MW RP. Samo spotkanie było tajne ale jaka jest ta przyszłość i że nie jest ona dobra ani dla MW ani dla Polski, można dowiedzieć się z wypowiedzi szefa BBN, ministra Stanisława Kozieja, dla PAP. Pan minister na najbliższe lata widzi Marynarkę Wojenną nie na morzu a na lądzie, z którego będzie operować aparatami bezzałogowymi, robotami, powietrznymi i morskimi systemami rozpoznania. Problem w tym, że owe aparaty i roboty są w fazach projektów państw o wiele bogatszych i rozwiniętych technologicznie niż Polska. Kiedy wejdą one do służby - tego nikt nie wie. Możemy jednak być pewni, że nie staniemy się ich pierwszymi użytkownikami, chyba, że bardzo duże pieniądze, wydane oczywiście za granicą. Okręty zaś wycofamy w najbliższym czasie (większość do 2018 r.) - czym będziemy się bronić nie posiadając ani ich ani tych robotów i bezzałogowców?
Dalej pan minister mówi:
- Jeśliby się udało poprowadzić transformację Marynarki Wojennej z uwzględnieniem przeskoku generacyjny i wymienionych priorytetów, otworzyłyby się przed nią nowe perspektywy. Mogłoby to tchnąć nowego ducha w środowisko ludzi morza, nieco przytłoczone kontynuacją dotychczasowego myślenia.
Jaki jest w chwili obecnej, po decyzjach rządu, MON, BBN duch wśród ludzi morza, marynarzy i oficerów polskiej floty, niech świadczą słowa zamieszczone na stronach Niezależnego Forum o Wojsku:
"Dlaczego w MW jeszcze kilka miesięcy temu (nie tylko na fregatach) nie mogliśmy doczekać się kolejnego wyjścia na morze (a chodzimy na tych 'pływających złomach' miesiąc w miesiąc nawet z prędkościami około 30w), żyliśmy modernizacją której 'nie dało się już odkręcić' a teraz chodzimy rozbici i zastanawiamy się 'kiedy i na ile procent' odejdziemy?? Cóż, kolejny artykuł pozbawiający złudzeń. A rząd niby ten sam..."
"Politykom udało się doprowadzić część sił zbrojnych do stanu bliskiego obojętności. Niesamowitych entuzjastów i ludzi wkładających całe serce w wykonywaną pracę sprowadzono do roli zwykłych pracowników, którzy jak nie tę to inną robotę będą wykonywać. Mówimy tu o ludziach w sile wieku i o otwartych umysłach. (...) Reasumując, co się robi by bezproblemowo zaprowadzić na rzeź? Ucina się jaja."
Jakub Burski
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/127696-po-topi-marynarke-wojenna-rp-malymi-kroczkami-aby-przypadkiem-slupki-sondazowe-zbyt-drastycznie-nie-opadly