Prezydent występuje przeciw własnemu Narodowi, starając się przypodobać Kremlowi - mówi "ND" Mieczysław Ziętek, ojciec kpt. Ziętka

PAP
PAP

W każdym innym kraju po wypowiedzeniu tak skandalicznych słów prezydent byłby skończony jako polityk i został natychmiast wezwany do dymisji.

komentuje wypowiedź Bronisława Komorowskiego Mieczysław Ziętek, ojciec kpt. Artura Ziętka, nawigatora na Tu-154M, który rozbił się na Siewiernym, w rozmowie „Naszym Dziennikiem”.

Prezydent Komorowski po zapoznaniu się z opinią biegłych krakowskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych, wskazujących na istotną różnicę  w odczycie zapisów z czarnych skrzynek, oświadczył:

Wolałbym, żeby nic nie było podważane, nawet jedno słowo, jeden przecinek z raportu [komisji Jerzego Millera] bo społeczeństwo oczekuje jednoznaczności.

Ojciec kpt. Ziętka odpowiada:

Skandal! Takie słowa w ustach głowy państwa polskiego to jest skandal i dramat. (...) W każdym innym kraju po wypowiedzeniu tak skandalicznych słów prezydent byłby skończony jako polityk i został natychmiast wezwany do dymisji. Wypowiadając powyższe słowa, nie popełnił przecież kolejnej ze swoich licznych gaf, tylko z całą odpowiedzialnością wypowiedział się przeciw własnemu krajowi i rodakom. Niestety, społeczeństwo wybrało na swojego prezydenta człowieka, który występuje przeciw własnemu Narodowi; starając się przypodobać Kremlowi, stosuje jego totalitarne zagrania.

Stanowisko prezydenta wymaga od kandydata nie tylko wiedzy i ogłady, ale też miłości i szacunku do swojego kraju. Tymczasem w poczynaniach nie tylko prezydenta, ale i całego rządu, choćbym nie wiem, jak się starał, nie mogę doszukać się choćby odrobiny szacunku do kraju i obywateli. Ostatnie posunięcia naszych władz zdają się celowo prowadzić kraj ku przepaści.

Mieczysław Ziętek komentuje też wypowiedź prezydenta, w której stwierdził: jest "jedna pewność", a mianowicie, że "źródłem katastrofy smoleńskiej była próba lądowania w nieodpowiednich warunkach pogodowych, która nie powinna mieć miejsca", czego - jak dodał - "chyba nikt nie kwestionuje".

Prezydent kurczowo trzyma się rosyjskiej wersji, udając, że nie ma ustaleń krakowskich naukowców, którzy ją podważyli we wszystkich niemal aspektach, że nie ma dowodów dostarczanych nam przez polskich i amerykańskich ekspertów oraz że nie ma mowy o kłamstwach i fałszerstwach, które nam się usilnie wmawia. Może wreszcie przyszła pora, żeby prezydent otworzył się na informacje inne niż tylko te płynące z Kremla.

 

całość wywiadu w "Naszym Dzienniku"

mall, Nasz Dziennik

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych