Zdaniem prezydenta, ujawnienie przełomowej ekspertyzy w sprawie 10/04 to sygnał o "hasaniu", "coś co musi co najmniej dziwić"

PAP
PAP

Prezydent Bronisław Komorowski odniósł się - w programie "Kropka nad i" TVN24 -  do sytuacji w prokuraturze - po tym, jak przegrał batalię o zachowanie na stanowisku szefa Naczelnej Prokuratury Wojskowej gen. Parulskiego. Podtrzymał swoje zdanie, że "rzeczywiste i poważne problemy prokuratury są w niewielkim stopniu związane z emocjami natury osobistej i konfliktem personalnym, ale są w najwyższym stopniu związane z potrzebą dokonania głębokiej zmiany opartej o ustawę o prokuraturze".

Według Komorowskiego jest parę sygnałów świadczących, że w prokuraturze "dzieją się niekoniecznie dobre rzeczy". W tym kontekście powiedział o braku dementi na "wystąpienie obecnego przewodniczącego sejmowej komisji sprawiedliwości, który mówi o układzie personalno-politycznym rządzącym w prokuraturze".

I na tym nie skończył. Dodał coś jeszcze. Jako inny sygnał nieprawidłowości wymienił... ujawnienie przez prokuraturę odczytów czarnych skrzynek TU-154M, który rozbił się pod Smoleńskiem, dokonanych przez biegłych z Instytutu Ekspertyz Sądowych prof. Jana Sehna w Krakowie.

"Ostatnie wydarzenie jakim jest opublikowanie opinii biegłych w sprawie badającej problem katastrofy smoleńskiej poprzez rzecznika prokuratury okręgowej, jest czymś co też musi co najmniej dziwić. To są sygnały o jakimś hasaniu, tak powiem, niejasnych zupełnie motywów w Prokuraturze Generalnej" - powiedział prezydent.

A więc skandalem - według prezydenta - jest ujawnienie opinii biegłych, a nie fałszywe przypisanie wypowiedzi gen. Błasikowi, oszukanie Polaków i całej opinii światowej! De facto słyszymy: prokuratura źle działa, bo nie kryje oficjalnej wersji śledztwa...

Dopytywany, czy wszystko było w porządku z raportem komisji Jerzego Millera dotyczącym katastrofy smoleńskiej, jeśli teraz dowiadujemy się, że głos, który w tym raporcie przypisano dowódcy Sił Powietrznych gen. Andrzejowi Błasikowi, nie był jego głosem, prezydent ocenił, że "to są pytania do ekspertów".

"Jedni eksperci odczytają tak, inni inaczej. Przecież tych taśm nie odczytuje minister spraw wewnętrznych i administracji. Problem polega na tym, że jedni tak to interpretują, inni inaczej" - powiedział Komorowski.

Prezydent się myli: nie ma ekspertów, którzy przypisują wypowiedzi w kokpicie gen. Błasikowi. To zrobili członkowie komisji Millera.

Prezydent dodał, że oczywiście wolałby, żeby nic z raportu nie było podważane, bo społeczeństwo przede wszystkim oczekuje jednoznaczności (naszym zdaniem - oczekuje prawdy, a nie jednoznaczności):

"Ale potwierdza to moją opinię wygłoszoną bardzo wcześnie po katastrofie, że tak naprawdę do końca będziemy żyli z różnymi wątpliwościami, ale z jedną także pewnością. Pewność jest taka, że źródłem katastrofy smoleńskiej była próba lądowania w nieodpowiednich warunkach pogodowych" - powiedział prezydent.

To już chyba ostatnia linia obrony: pogoda. Dodajmy: piloci nie lądowali w momencie katastrofy, oni odchodzili.

No i trzeba zwierzchnikowi sił zbrojnych pogratulować - tradycyjnej już - "żarliwej obrony" dobrego imienia polskich oficerów...

 

Sil/PAP

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.