W "Rzeczpospolitej" ciekawa rozmowa z Nigelem Farage'em zatytułowana "Czas eurosceptyków". Lider brytyjskiej United Kingdom Independent Party, europdeputowany, świetny mówca, popularny także w Polsce, ocenia, że w "minionym roku partie eurosceptyczne urosły w siłę, a euro zostało znienawidzone we wszystkich krajach". I dodaje, że "perspektywy na 2012 rok są jeszcze gorsze":
I nie chodzi tylko o kwestie ekonomiczne – sądzę, że ten rok będzie dla euro wręcz makabryczny. Najważniejsze, że ludzie nie chcą żyć w unii politycznej o nazwie UE. Spodziewam się, że rok 2012 będzie rokiem wielkiej ofensywy eurosceptycyzmu w niemal każdym kraju unijnym.
Farage tłumaczy swoją niechęć do Unii wiarą w demokrację:
Nie wyobrażam sobie na dłuższą metę życia w nowym tworze państwowym, w którym niepochodzący z wyborów biurokraci stanowią prawa. Dobrze by było, gdyby za rok Europa była kontynentem złożonym z w pełni suwerennych państw, które będą ze sobą współpracowały i handlowały.
Ciekawa jest ocena polskiej prezydencji. Farage twierdzi, że "premier Tusk idealnie spełnia oczekiwania pokładane w nim przez Hermana van Rompuya i Jose Barrosa":
Był on absolutnie nie do prześcignięcia w swoim entuzjazmie i wsparciu dla projektu europejskiego. Gdy go słuchałem, miałem wrażenie, że to ktoś zupełnie oderwany od rzeczywistości. Ale prawdę powiedziawszy, wszystkie prezydencje są bezwartościowe, odkąd mamy stałą prezydencję w osobie pana van Rompuya.
Lider UKIP zapewnia jednoczesnie, że kocha Europę:
Kocham ją! Pracowałem dla firm europejskich, piję europejskie wino i wakacje również spędzam w Europie. Nasz kontynent jest najbardziej różnorodnym i fascynującym miejscem na ziemi. Ale niestety, UE robi, co może, by zabrać tym wszystkim państwom ich niepodległość, demokrację i dumę, oraz skleić je pod jedną władzą. Europa i UE do dwie zupełnie różne bajki. Nie ma takiej sprawy, która została załatwiona przez UE, a której nie udałoby się załatwić przez zwykłą współpracę państw narodowych.
Farage to mówca wyjątkowo ceniony. On sam ceni najbardziej Churchilla:
Jego przemówienia w najczarniejszych dniach 1940 roku, gdy cała Europa została zawładnięta przez potwora, który niestety też umiał świetnie przemawiać, dawały Europejczykom nadzieję, ale też pokazywały Amerykanom, że nie wszystko jest jeszcze stracone na Starym Kontynencie. Churchill miażdżył Hitlera na bardzo ważnym polu – oprócz tego, że był on po prostu świetnym mówcą, to miał do tego jeszcze genialne poczucie humoru, co nie jest bez znaczenia.
Kleb
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/126430-farage-o-premierze-tusku-gdy-go-sluchalem-mialem-wrazenie-ze-to-ktos-zupelnie-oderwany-od-rzeczywistosci