Wisława Szymborska nie żyje. Wspomnienia krytyków, literatów i przyjaciół. "Nakreślała własny klimat, własny rodzaj dowcipu"

Na zdjęciu archiwalnym z listopada 1954 roku, PAP
Na zdjęciu archiwalnym z listopada 1954 roku, PAP

Prezes polskiego PEN Clubu Adam Pomorski powiedział o zmarłej w środę poetce i noblistce Wisławie Szymborskiej:

"Odeszła jedna z największych polskich poetek. Jej życie przypadło w epoce, w której nastąpiła kumulacja wielkich talentów w polskiej kulturze, literaturze, poezji. Jeszcze spora część obecnych pokoleń miała to szczęście, że żyła w czasach twórczości wspaniałej plejady polskich poetów. Wśród nich jedną z największych była Wisława Szymborska.

Nagroda Nobla, całkowicie niepodważalna, przypadła za wspaniałe dzieło poetyckie. Takiej elegancji poetyckiej, inteligencji, lirycznej mądrości nie doczekamy się prędko w polskiej poezji. Oczywiście nie doczekamy się żadnej kopii, bo człowiek takiego talentu jest całkowicie niepowtarzalny. W tej chwili, kiedy człowiek odchodzi, kiedy to dzieło pozostaje, tym większe się rysuje w naszej świadomości. I tak być powinno.

Jeśli chodzi o samą postać Wisławy Szymborskiej - ujmująco skromna, inteligentna, wspaniale dowcipna. Jasna gwiazda w naszej rzeczywistości".

 

Edward Balcerzan teoretyk literatury, krytyk literacki, tłumacz, poeta:

"Nie było to dla nas, dla mojej żony i dla mnie zaskoczeniem, ponieważ Michał Rusinek nas sukcesywnie zawiadamiał o stanie jej zdrowia, czy też o stanie choroby. Przedwczoraj już była nieprzytomna, więc do tej możliwości się przygotowywaliśmy. Śmierć, nawet przewidywana, jest zawsze szokiem wielkim.

Wisławę Szymborską znaliśmy bardzo dobrze. Można powiedzieć, żeśmy się przyjaźnili. Ja do jej poezji dojrzewałem stopniowo. Pisałem książkę o polskiej poezji i przez pewien czas nie mogłem znaleźć dla niej miejsca, tak bardzo była osobna. Nie dawała się wpisać w żaden z nurtów, które dominowały czy określały mapę naszej poezji. Sama się w ten sposób określała jako osoba, która do żadnej grupy nie należy, do żadnego nurtu. Była niedefiniowalna i, jakby to powiedzieć, nieprzewidywalna, mimo że tak bardzo spójna.

Ostatnio głośno czytaliśmy jej wiersz drukowany w "Odrze" i ja jeszcze nagrywając się na sekretarkę, telefonując do Wisławy Szymborskiej, powiedziałem, że +napisałaś wiersz genialny+, ale nie wiem, czy to do niej dotarło, czy odsłuchiwała wiadomości.

Należała do tych pisarzy, którzy potrafili w ciągu paru sekund stworzyć własny nieład, własną niemal obyczajowość. Nakreślała własny klimat, własny rodzaj dowcipu. Miała czasem takie pomysły, jakby nawet trochę dziecinne, np. z częstowaniem ludzi u siebie w domu winogronami, wsród których jedna kiść to były winogrona sztuczne i strasznie się cieszyła, jak ktoś się dał oszukać i chwycił za te winogrona.

Przy Wisławie Szymborskiej świat się stawał taki akceptowalny, a jednocześnie pełen różnych zagadek i tajemnic. To była osoba, która do końca widziała w świecie mnóstwo rzeczy jeszcze do opowiedzenia, do opisania.
Nie sądzę, żeby Wisława kiedykolwiek się nudziła".

 

Minister kultury i dziedzictwa narodowego Bogdan Zdrojewski:

"Wisława Szymborska fenomenalnie łączyła w sobie dwie skrajności. Z jednej strony - aktywność zawodową: bycie poetką, człowiekiem świata kultury, z drugiej - lapidarność, skrótowość, powściągliwość.

W poezji tego typu cechy są nieprzetłumaczalne, a ona przecież dawała się tłumaczyć na każdy język świata. To coś absolutnie nadzwyczajnego.

Miała w sobie szczerość, autentyczność i zakodowany sprzeciw wobec tzw. celebryctwa. To był człowiek, o którym się mówi: chodząca skromność.

To było tak autentyczne i tak naturalne, że mogło się zdarzyć tylko w odniesieniu do jednej osoby - właśnie do Pani Wisławy Szymborskiej.

Miała w sobie życzliwość dla innych, dla otoczenia - rozumiała wady innych, cechowała ją fenomenalna tolerancja, z drugiej jednak strony - było w niej przecież pożądanie skromnego miejsca dla siebie.

Pamiętam, że gdy kiedyś zapytałem o nagrodę Nobla, odpowiedziała, że jej życie składało się z dwóch części: do tragedii noblowskiej i po tragedii noblowskiej.

Użycie pojęcia tragedii w kontekście nagrody Nobla mogło przydarzyć się tylko w jej przypadku; tylko w jej wypadku mogło brzmieć tak autentycznie, jak powinno. To było niezwykłe".

 

Prof. Aleksander Fiut, kierownik Katedry Historii Literatury Polskiej XX wieku na Wydziale Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego:

"Nie mogę powiedzieć, że byłem jej przyjacielem. Myślę, że to byłby dla mnie zbyt wielki zaszczyt. Darzyła mnie wielką życzliwością, na którą nie zasługiwałem. Była osobą po prostu niezwykłą. Zamieniała rzeczywistość w magię, nawet taką codzienną rzeczywistość. Swoją poezją też tą rzeczywistość zamieniała w magię".

 

Pisarz i krytyk literacki Stefan Chwin:

"To dla mnie o tyle poruszająca wiadomość, że właśnie dzisiaj na uniwersytecie czytałem jej wiersze i kiedy wróciłem, doszła do mnie ta wiadomość, więc tak się to jakoś dziwnie ułożyło, że coś mnie pociągnęło w stronę jej poezji.

Myśmy się poznali na spotkaniu w Instytucie Polskim w Londynie. To było spotkanie ze Stanisławem Barańczakiem i tam była też pani Wisława Szymborska. I rozpoczęliśmy rozmowę, wsiedliśmy razem do windy, ja i moja żona Krystyna Lars, ruszyliśmy w górę. I tak się złożyło, że winda zatrzymała się między piętrami. I byliśmy tylko my i Wisława Szymborska. I przeprowadziliśmy w związku z tym z nią wywiad o jej obecności w Londynie i o jej twórczości, o tym, o czym zamierza jeszcze pisać.

To był zresztą taki wywiad, który wtedy, pod wpływem spotkania w Barańczakiem, miał charakter takiej rozmowy o relacji między poezją a polityką. I to była rozmowa, w której ja wyczułem pewien dystans Wisławy Szymborskiej wobec tego tematu. Nie chciała o tym mówić szczegółowo, chociaż dosyć swobodnie powracała do tego swojego początkowego okresu, myślę tutaj o latach 50., kiedy wydała dwa tomy. To były książki socrealistyczne.

I ona o tym mówiła bez żadnych zahamowań, przedstawiając siebie jako osobę, która po prostu w jakimś momencie uwierzyła w ideologię tamtego czasu. I przedstawiała siebie raczej jako osobę, która w jakimś momencie z tego wyszła. I właśnie w 1956 roku i później ten moment był dla niej bardzo istotny. To wtajemniczenie najpierw w tę ideologię, a potem z niej wyjście.

To co w niej było najciekawsze, to było takie połączenie obserwacji życia codziennego z bardzo głęboką refleksją o egzystencji człowieka. Jako jednostki, ale także jako gatunku. W moim przekonaniu w całej poezji polskiej wyjątkowe. Miała wspaniałe wyczucie dla takich realiów codzienności, które potrafiła obejrzeć z perspektywy najbardziej podstawowych pytań życia.

Zgasło wielkie światło polskiej poezji. Jest to strata, która na pewno będzie miała daleko idące konsekwencje. Jak znika poeta tak wybitny, to potem też cała literatura się zmienia".

 

Redaktor naczelna Wydawnictwa Literackiego Małgorzata Nycz:

"Zmarła wielka poetka, bardzo, bardzo wielki człowiek, osoba o wyjątkowych cechach. Skupiała wokół siebie całe środowisko; znałam ją kilkadziesiąt lat, ale nigdy nie słyszałam z jej ust jakichś rzeczy złośliwych czy małostkowych pod czyimkolwiek adresem.

Jeśli chodzi o wielkość jej talentu - poza tym, że w sposób oczywisty zostało to docenione przez Nagrodę Nobla - to była rzeczywiście czytana. Mimo że jej poezja, jak można powiedzieć w pośpiechu - była wielopiętrowa, to czytało ją bardzo wielu czytelników. Na różnych piętrach odnajdywali tam bardzo wiele mądrych rzeczy dla siebie, tłumaczących i wyjaśniających im bardzo skomplikowany świat. Umiała to robić w sposób nienachalny, nieoczywisty.

To jest wielka strata nie tylko dla kultury, dla poezji, ale po prostu odeszła bardzo mądra, niezależna, dzielna - w sensie samodzielności myślenia - kobieta, pisarka. To jest niewyobrażalna strata".

Znany amerykański publicysta, były korespondent "New Yorkera" w Polsce,Lawrence Weschler, w osobistym wspomnieniu o Wisławie Szymborskiej podkreśla egzystencjalne treści w jej poezji, motywy życia i śmierci, a także odzew na jej wiersze w USA:

"Wisława Szymborska była wielką nauczycielką życia i zarazem śmiertelności człowieka. Jej odejście jest tragedią, jak śmierć każdego człowieka, ale jeżeli ktokolwiek nas nauczył, że śmierć jest częścią życia, to właśnie ona" - powiedział Weschler w rozmowie z PAP.

"Znajomi mówią mi, że wydaję się bardziej zrelaksowany wobec perspektywy śmierci, niż wielu innych. To prawda, bo czytam poezje i czytam wiersze Szymborskiej. Jej poezja jest lekka jak piórko, a zarazem niezwykle głęboka. Więc odczuwam teraz smutek, ale jednocześnie wdzięczność, że wszyscy otrzymaliśmy od niej wielki dar mądrości.

Rozdawała go bardzo szczodrze. Czego więcej można chcieć?.." - dodał.

Weschler zwrócił uwagę, że poezja Szymborskiej i w ogóle polska poezja, jest znana i czytana w kręgach intelektualnych elit w Ameryce.

"Po zamachu 9/11 (chodzi o zamachy terrorystyczne z 9 września 2001 r. - PAP)  zorganizowaliśmy w Nowym Jorku wieczór polskiej poezji. Czytaliśmy wiersze Szymborskiej, Miłosza, Herberta i Różewicza. Bo ci  poeci wiedzieli co to znaczy być bezpośrednio zaatakowanym przez historię. W Ameryce rzadko mieliśmy tego rodzaju doświadczenia. To był fantastyczny wieczór" - powiedział.

Szymborska - przypomniał Weschler - nie była w USA znana, kiedy otrzymała w 1996 r. nagrodę Nobla. Od tego czasu jej wiersze często publikuje "New Yorker" i "New York Review of Books", pisma  szeroko czytane przez nowojorskie elity kulturalne.

Polska poetka - wspomina - nie chciała przyjechać do USA, gdyż nie lubiła podróżować.

"Kiedy ją namawialiśmy, odpowiadała: przyjadę jak załatwicie mi spotkania z Woody Allenem i Jane Goodall (słynną brytyjską antropolożką, badaczka szympansów w Afryce - przyp.PAP). Więc załatwiliśmy to, wtedy ona powiedziała: ja tylko żartowałam" - mówi Lawrence Weschler.

"Sądzę, że miałam olbrzymie szczęście szczęście, że natknęłam się na taką poetkę dzięki Stanisławowi Barańczakowi" - powiedziała w środę PAP Clare Cavanagh, amerykańska tłumaczka wierszy Wisławy Szymborskiej .

"Dzięki Szymborskiej widzę świat innymi oczami, bo opisała świat tak, że nie można już na niego patrzeć tak, jak zawsze. Pisała m.in. o drobiazgach, napisała krótki, śmieszny tekst o guzikach. Dzięki Wisławie inaczej widzę nawet guziki" - powiedziała Cavanagh.

"Miała wyjątkowy dar. Przejawiał się on z jednej strony wielkością, a z drugiej skromnością. Była jedną z moich najbardziej ulubionych poetów na naszej planecie, a jednocześnie moją przyjaciółką" - dodała.

Clare Cavanagh, jest profesorem języków słowiańskich i literatury na uniwersytecie Northwestern, w Evanston, w stanie Illinois. Jest też nagradzaną autorką przekładów na język angielski wierszy Wisławy Szymborskiej, m.in. "Here"(Tutaj) i "Monologue of a Dog" (Monolog psa).


Znany pisarz mieszkający w USA, Henryk Grynberg, uważa Wisławę Szymborską za najwybitniejszą polską poetkę i porównuje jej wiersze do muzyki Chopina.

"Znajdowałem się zawsze pod wielkim urokiem jej poezji. Szymborska była bezsprzecznie największą polską poetką. Wśród poetów-mężczyzn miała może silną konkurencję, ale wśród kobiet nie miała - powiedział PAP Grynberg.

"Jej poezja była piękna w  sposób kameralny - była bardzo osobista, prywatna. Kiedy czytałem jej wiersze, czułem się jakbym słuchał muzyki Chopina" - dodał.

PAP/Sil

 

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych