Raport NIK obciąża Tomasza Arabskiego. To on koordynował loty do Smoleńska

Fot. wPolityce.pl, "Polska the Times"
Fot. wPolityce.pl, "Polska the Times"

„Rzeczpospolita” pisze o nieznanych elementach przygotowywanego przez Najwyższą Izbę Kontroli raportu dotyczącego lotów VIP w latach 2005-2010. Już wcześniej wiedzieliśmy o problemach na linii NIK - kancelaria premiera i trudnościach w kontroli, jakie Izbie sprawiali rządowi urzędnicy.

Teraz wiadomo, dlaczego.

NIK ustaliła, że szef KPRM bezpodstawnie odmówił prezydentowi samolotu w 2008 roku przed szczytem w Brukseli. Jak pamiętamy, media okrzyknęły tamte zdarzenia „kłótnią o samolot”, Lecha Kaczyńskiego obwiniano o wpychanie się na europejskie spotkanie przywódców, a Donald Tusk bezceremonialnie i precedensowo oświadczył, że „nie potrzebuje pana prezydenta”.

Według kontrolerów z NIK, zabraniając udostępnienia głowie państwa samolotu, Arabski potwierdził, że był koordynatorem lotów VIPów, w tym do Smoleńska. Dotychczas szef KPRM twierdził, że nie odpowiadał za lot z 10 kwietnia 2010r, a przygotowywał tylko wizytę premiera w Rosji.

Najwyższa Izba Kontroli ustaliła, że 36. specpułk przed brukselskim szczytem miał "techniczną możliwość wykonania przelotu do Brukseli". Na warszawskim lotnisku stały nieużytkowane dwa jaki40. Można z tego można wnioskować, że nie było przeszkód, by którymś z nich prezydent poleciał na europejskie spotkanie. Odmowną decyzję w tej sprawie podjął osobiście szef Kancelarii Premiera, a – według NIK – nie miał do tego prawa.

Kontrolerzy ustalili, że Kancelaria Premiera brała udział – jako koordynator – w organizacji wyjazdu do Smoleńska. Jak pisze „Rzeczpospolita”, według NIK są na to i inne dowody.

Koordynatorem nazywa Kancelarię Premiera zarówno instrukcja organizacji lotów o statusie HEAD (taki status miał lot do Smoleńska), jaki i kluczowe w tej sprawie porozumienie z 2004 r. między instytucjami uprawnionymi do korzystania z lotnictwa transportowego.

Dowódcy 36. specpułku i BOR twierdzili, że zamówienia m.in. z KPRM składano za późno i niekompletne, co utrudniało przygotowanie lotów. Tak było według NIK w całym badanym okresie. Dlatego zarzuca nierzetelność kolejnym szefom KPRM.

Powoli dochodzimy więc do kolejnej instytucji i kolejnego bardzo wysokiego urzędnika, który za Smoleńsk może wreszcie odpowiedzieć. NIK jest pierwszą instytucją, która wskazuje na łamiące prawo zaniedbania Tomasza Arabskiego. Czy następna będzie prokuratura?

znp, rp.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych