WAŻNE SŁOWA. O Śląsku i Ślązakach opowiada prof. Marek, Ślązak, pierwszy rektor Uniwersytetu Opolskiego

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

O Śląsku i Ślązakach opowie prof. Franciszek Marek, Ślązak, pierwszy rektor UO

Z Panem prof. rozmawiamy o historii Śląska, Ruchu Autonomii Śląska, powstaniach śląskich, patriotyzmie ślązaków i języku śląskim.

- Jak wytłumaczyć czytelnikowi w Polsce, który nie ma wiedzy na temat Ślązaków i Śląska, kim są Ślązacy?

Jakakolwiek ocena Ślązaków wymaga dokładnego poznania historii. Ślązacy są fenomenem w dziejach narodu polskiego. W świetle mojej i innych historyków wiedzy, Górny Śląsk był mniej wynarodowiony po VI wiekach oderwania od Polski, niż Polacy w innych regionach po kilkudziesięciu latach rozbiorów. Jest fenomenem na skalę europejską, aby naród który nie z własnej woli został poza Polską, co ostatecznie potwierdził traktat namysłowski z 1348 roku, utożsamiał się z nią pomimo obojętności potężnego państwa polskiego. Pomimo tego polskość tu trwała. Podziwiane jest to nawet przez niektórych badaczy niemieckich. Hans Heckel, autor "Historii literatury niemieckiej," nie może się nadziwić, że zasiedziali na śląsku Niemcy nie widzą dwoistości kulturowej, tylko sądzili, że mieszkali w Polsce, a Śląsk uważali za część Polski.

My, historycy kultury, do połowy XVII wieku wyodrębniamy okres, gdy żyli Piastowie śląscy naturalnie kojarzeni z Polską. Dla prostego ludu nie było ważne czy dany Książe śląski złożył hołd w Krakowie czy Wiedniu. W XVII w okresie wojny 30-letniej mamy dwa księstwa: opolskie i raciborskie pod władzą polskich Wazów.

Dla śląskiego ludu Piastowie byli przyrodzonymi, a więc naturalnymi władcami i utożsamiano ich z Polską. Po wymarciu dynastii legenda piastowska była niejednokrotnie mocniejsza niż za ich życia.

- Dlaczego Piastowie mają dla Ślązaków takie znaczenie?

Legenda Piastów jest na Śląsku bardzo silna, świadczy o tym choćby XVII-wieczny twórca niemiecki Andreas Gryphius z Głogowa, autor dzieła muzycznego "Piastus", uważanego za pierwszą operę niemiecką, opisującego legendarne początki państwa polskiego. Sam uważam, że jest to dzieło patriotycznie Polskie mimo, że powstałe w języku niemieckim. W Niemczech istnieje nagroda literacka Grefiusa.

Proszę pamiętać, że Piastowie wywodzą się z okresu wczesno, czy nawet prehistorycznego. Treść dramatu Grefiusa jest oparta  na legendzie dwóch wędrowców, którzy przyszli do chaty Piasta Kołodzieja, gdy nie wpuszczono ich do grodu kniazia Popiela. Kim jest Piast? Kmieciem, który przyjmuje gości ze staropolską gościnnością. Zaprasza ich również do postrzyżyn syna Ziemowita. Wędrowcy ci wypowiadają słowa: "Głowy twoich potomków ozdobi blask korony królewskiej". Na scenie słychać wówczas grzmot, widać błyskawicę i zjeżdża biały orzeł w koronie.

Byłem na tym przedstawieniu w języku niemieckim. Wszyscy Niemcy wstali i na stojąco bili brawa wzruszeni tą sceną. Legenda o wolnych Piastach na Śląsku trwała. Właśnie ta żywa legenda nieustannie krzepi świadomość narodową na Śląsku.

Wg prof. Henryka Barycza Polska weszła do kultury europejskiej poprzez Śląsk. Profesor uważa, że każdy region dał coś państwu polskiemu: Wielkopolska administrację, Małopolska język, a Śląsk dał formy wyższego duchowego życia. Nikt dzisiaj nie pamięta, że w Europie Środkowej pierwszy uniwersytet próbowano założyć już w 1308 roku w Legnicy. Nawet wykłady już się rozpoczęty tylko Papież nie zatwierdził fundacji.

Wielkim uczonym polskim urodzonym w okolicach Legnicy jest Erazm Ciołek, znany jako Witelon. Ze swoim dziełem "Perspectivorum libri decem" ukończonym w 1273 wszedł do elity nauki europejskiej, a kilka wieków później rozczytuje się w nim sam Leonardo Da Vinci. Wybitny uczony niemiecki Johanes Kepler, kontynuator nauki Kopernika, jedno ze swoich dzieł tytułuje: "Dodatki do Wittelona".

- Śląsk dał Polsce wiele znamienitych rodów. Czy to prawda, że rodzina Mikołaja Kopernika pochodziła spod Nysy?

To jest dyskusyjną sprawą. Zauważmy jednak jak ludzie postępowali. Wiadomo, że Kopernik i Odrowężowie byli w konflikcie z Krzyżakami. Piastowie nie mogli działać sami. Musieli mieć wyznawców tej samej idei, takich wspólników. Tych rodów śląskich było kilka: Łabędziowie, Gryfici, Zarębowie i wspomniani już Odrowążowie. Kardynał Sapieha był ostatnim z rodu Sapiehów. Obecnie żyją tylko przedstawiciele Odrowążów, których gniazdo rodowe pochodzi z Gogolina. Ślązaków mamy wśród najlepszych teologów i prawników Uniwersytetu Krakowskiego.

- Co się stało kiedy, że Ślązacy utożsamiający się z Polską zaczęli zanikać?

Pierwszy spis dokumentujący strukturę ludnościową mamy z XVIII w., gdy ówczesny minister prowincji śląskiej opracował raport w którym wziął pod uwagę podział Śląska na Śląsk Dolny (Legnica po Zieloną Górę), Średni (Wrocławski) i Śląsk Górny (Opole aż po Mysłowice). W raporcie tym pisze, że na Dolnym Śląsku mamy przewagę języka niemieckiego, środkowy łącznie z Wrocławiem jest w połowie polski w połowie niemiecki, a o Górnym Śląsku pisał, że powszechnie urlopowani żołnierze są jedynymi mieszkańcami górnośląskich wiosek którzy w miarę znają Niemiecki.

- Dlaczego wobec tego na Dolnym Śląsku potencjał polski w większości znikał, a na Górnym Śląsku się zachował?

Ponieważ dwa księstwa: opolskie i raciborskie, były we władzy polskich władców, a Polska nie brała udziału w wojnie 30-stoletniej, która przyniosła procentowo większe straty ludnościowe w znanych historycznych dziejach Śląska niż obie wojny światowe. Dolny Śląsk został wyludniony w wyniku czego nastąpiła wielka kolonizacja niemiecka. należy przypomnieć, że w powiecie wrocławskim przed pierwszą wojną światową mamy jeszcze sporo Polaków. Nie występowali wówczas gwałtownie o swoje prawa ponieważ byli już zdominowani przez większość niemiecką.

- Jakie są główne grzechy Polski wobec Ślązaków?

Wie Pan co mnie dzisiaj najbardziej przeraża? Osoby które nie przeżyły czasów niemieckich i młodsze, urodzone w PRL, nie są w stanie wyobrazić sobie specyfiki tych czasów. Nigdy nie jest tak, aby zasługa i wina były po jednej stronie. Nie wszystko jest święte po stronie Ślązaków, ale pamiętajmy, że systemom totalitarnym udało się to, co nie udało się innym: wbito klin między dzieci a rodziców. Rodzicie w czasach hitlerowskich bali się swoich "gówniarzy" z 4 czy 5 klasy szkoły podstawowej niczym Pawki Morozowa. Atmosfera strachu przy obojętności Polski na przestrzeni wieków wytworzyła klimat, że Ślązacy wolą być ostrożni.

-Ślązacy woleli trzymać się od polityki z daleka, ale to może być postrzegane jako minus.

-Tego Ci, którzy śląskiego ludu nie znają nie zrozumieją. Śmialiśmy się z tych, którzy należeli do Hitler Jugend, a nie potrafili dobrze mówić po niemiecku.

- Skąd się wziął pomysł autonomii Śląska

Autonomia Śląska przed wojną miała uzasadnienie i sens. Po wielu wiekach poza Polską trudno było ten teren prosto włączyć w jej organizm. Pomysł autonomii zrodził się wówczas gdy o Śląsk walczono. Idea autonomii powstała po obu stronach, także po stronie niemieckiej. Gdy podpisywano konwencję genewską, to obydwa państwa: Polska i Niemcy zobowiązały się do uszanowania podzielonego regionu górnośląskiego, tego który będzie w Polsce i tego, który pozostaje w Niemczech. Polska oczywiście wywiązała się z umów, a Niemcy nie.

Jest jednak pewien przemilczany szczegół. Otóż autonomia górnośląska była niejednokrotnie świadomie bardziej patriotyczna niż oczekiwałyby tego władze polskie. Podam przykład. Policja śląska zaaresztowała dwóch senatorów z mniejszości niemieckiej za szmuglowanie ogromnych ilości broni. Tymczasem pod naciskiem ministra Józefa Becka wojewoda śląski musiał ich wypuścić na wolność. Mało tego, gdy strona Polska uzgadniała charakter autonomii z lokalnymi władzami katowickimi była zdania, że Ślązacy powinni być zwolnieni od służby wojskowej, na co władze autonomii się nie zgodziły.

- Oznacza to, że przedwojenne władze Polski nie ufały Ślązakom

Problem jest szerszy. W 1921 roku powstał Związek Obrony Kresów Zachodnich, który został zlikwidowany na życzenie strony niemieckiej po podpisaniu traktatu o nieagresji z hitlerowską Rzeszą w 1934 roku. Dotychczasowi członkowie natychmiast powołali nowe towarzystwo: Polski Związek Zachodni, który w czasach okupacji trwał w podziemiu, a zlikwidowany został dopiero w 1949 roku, bo nazwa ta drażniła naszego zachodniego sąsiada NRD. Związek ten w szczytowym momencie miał ponad 50 tysięcy członków.

Po śmierci Stalina i słynnym plenum październikowym z 1956 roku, powstało Towarzystwo Rozwoju Ziem Zachodnich (TRZZ). Należeli do niego przedwojenni działacze Związku Polaków w Niemczech, Rodłaków itd. jak Wincenty Karuda czy Franek Adamiec. Widziałem ich radość i entuzjazm. Wreszcie posiadali coś własnego. Towarzystwo to przetrwało do grudnia 1970 roku, kiedy do Warszawy przyjechał ówczesny Kanclerz Niemiec Willy Brandt podpisać traktat o nienaruszalności granicy.

Ale traktat musiał być ratyfikowany przez Bundestag w RFN. Żeby Brandtowi ułatwić uzyskanie poparcia w RFN, rząd Warszawski rozwiązał TRZZ. Widzimy, że każda organizacja była rozwiązywana bez względu na to jaka politykę prowadziła. Niestety, jak za często się likwiduje pewne inicjatywy, to później nie ma do nich entuzjazmu.

Dzisiaj tworzenie autonomii jest nie tylko czymś anachronicznym, ale powiedzmy wprost, jest to działanie antypolskie!

- Józef Gorzelik z RAŚ ma znakomitych przodków: powstańców, członków AK...

Gorzelik nie zna żadnej gwary, a walczy o język górnośląski...

- Czy język górnośląski istnieje? Przecież języki się rozwijają, kiedyś ze wspólnego słowiańskiego pnia powstał język polski.

To prawda, Język Cyryla i Metodego był rozumiany przez wszystkich Słowian. Jeśli Ślązak słyszy gwarę małopolską to ją rozumie. Ale droga do powstania języka literackiego prowadzi przez tzw. narzecze (to mowa charakterystyczna, mająca wspólne cechy na wielkim obszarze). Wytworzyło się narzecze małopolskie, narzecze wielkopolskie, jednak nie wytworzyło się narzecze śląskie. Niektórzy uważają, że mamy 13, inni że 16 gwar śląskich, i tak np. w Rybnickim i Katowickim ludzie "godają", na Opolszczyźnie ludzie "rządzą", w raciborskim "prawią". Uważam, że tworzenie języka śląskiego jest zamachem na gwary, które się ostały. Powiedzmy sobie szczerze, to nie język literacki przeciwstawił się germanizacji, tylko te gwary lokalne i byłoby wielką niegodziwością je likwidować. Nie wolno niszczyć tego, co jest świętością.

- Jak do tych dążeń powinna się ustosunkować Polska?

Posłużę się nieznanym szerzej przykładem. Najbardziej wiarygodnym z Niemców jest lekarz Juliusz Roger, który jako ochotnik przyjechał do śląskiego Raciborza walczyć z epidemią tyfusu. Gdy nauczył się po polsku, został namówiony przez Augusta Heinricha Hoffmanna von Fallerslebena, autora obecnego hymnu Niemiec i serdecznego przyjaciela Polaków, do zbierania polskich pieśni ludowych. Roger tłumaczył pieśni na prozę niemiecką, a tak przetłumaczone Hofman przekladał na poezję niemiecką, przez co utracił katedrę germanistyki. Roger zebrał w jeden zbiór 476 pieśni, a we wstępie napisał, że gwary te nie różnią się od języka małopolskiego. Nie tylko Roger, ale również polscy językoznawcy jak Malinowski czy Kazimierz Nitsch widzą zbieżność gwar śląskich z językiem staropolskim.

Dlatego jestem przeciwnikiem tworzenia jednolitego języka śląskiego. W mojej ocenie są to skarby odziedziczone po przodkach. Warto przeczytać listy śląskich żołnierzy z okopów pierwszej, a także drugiej wojny światowej, które były pisane literacką polszczyzną nawiązującą do języka z czasów Kochanowskiego. Ślązacy nauczyli się jej z modlitewników. Moja mama, która mówiła gwarą, a czytała po niemiecku, gdy byłem małym chłopcem uczyła mnie historii Polski. Musiałem na pamięć przyswoić poczet królów polskich z czego byłem odpytywany jak z tabliczki mnożenia.

Wspomnę też o Franciszku Wilczku z Dobrzenia Małego czy Jakubie Kani z Siołkowic - ludzie ci chodzili do szkoły bismarkowskiej w której nie było jakichkolwiek lekcji z języka polskiego, a pisali po polsku. Dla nich wzorem była Polszczyna z modlitewników.

-Mój kolega z Siołkowic, potomek Antoniego Kośnego twierdzi, że Ślązacy, w tym jego wujkowie i dziadkowie, żałowali powstań śląskich, uważając, że były to bratobójcze wojny.

Młode pokolenie jest zagubione i wykolejone, albo przez ojców którzy zostali zdemoralizowani w czasach obu totalitaryzmów, albo gdy ci wiedzieli czym odnoszenie się do polskości groziło, nie przekazali wartości patriotycznych. Mówienie o walkach bratobójczych to bolesne kłamstwo.

Proszę wziąć pod uwagę, że nie mówimy o winach bratobójczych gdy chodzi o powstanie listopadowe czy styczniowe, a przecież Polacy brali udział w dławieniu tych powstań.

Spójrzmy w tym kontekście na powstania śląskie. Przeciętny Niemiec nie wie, że Polska ma tysiącletnią historię. Uważa, że Polska powstała jako państwo dopiero po I wojnie światowej na niemieckiej krzywdzie. W tej sytuacji w Niemczech przedstawiono powstania śląskie nie jako bunty miejscowej ludności, tylko jako wtargnięcie na Śląsk hord z państwa polskiego. Wówczas niemiecka młodzież zgłaszała się do walki z powstańcami ze względów patriotycznych. W specjalnych transportach przyjechało na Śląsk ponad 60 tysięcy niemieckich żołnierzy. Gdyby chodziło o wojny bratobójcze, to by oznaczało, że po stronie niemieckiej musieliby być miejscowi, których z różnych względów prawie nie było. Tymczasem władze niemieckie nie miały zaufania do Niemców zasiedziałych na Śląsku. Woleli brać przyjezdnych, którzy dla miejscowych byli obcymi.

W instytucie Piłsudskiego w Nowym Jorku mamy kartotekę powstańców, której kopie kilka lat temu przewieziono do Polski. Znajduje się obecnie w archiwum emerytowanego prof. Bugajczyka. Wynika z niej, że przed wojną w Polsce zarejestrowano grubo ponad 50 tysięcy powstańców. Ochotników z Polski było około 2400. Zarówno Polscy jak i Niemieccy historycy zgadzają się, że jeśli chodzi o stronę niemiecką było 90 proc. przyjezdnych i najwyżej 10 proc. miejscowych, a jeśli chodzi o stronę Polską to było 90 proc. miejscowych i najwyżej 10 proc przyjezdnych, chociaż uważam, że te 2400 żołnierzy to znacznie mniej niż 10 proc.

-Niektórzy historycy twierdzą, że "powstańcy flinty nie widzieli"

Dlaczego powstańcy umieli sobie radzić? Bo wydarzenia te miały miejsce po morderczej wojnie. Z Niemiec przyjechało wielu doświadczonych w czasie I wojny światowej frontowców: dwóch generałów, kilkuset oficerów. Przeor Kolumban z Klasztoru Franciszkanów na Górze św. Anny w swoim pamiętniku pisze: "Nikt by nie przypuszczał, że wystarczyło na to (tzn. na opanowanie Góry Św. Anny) około 40 rezolutnych chłopców uzbrojonych tylko w jeden karabin maszynowy i kilka karabinów ręcznych z 20 nabojami na chłopa". Chwalił tych chłopców, gdyż zachowywali się przyzwoicie i uczestniczyli codziennie w nabożeństwach majowych i śpiewali polskie pieśni maryjne. Niemcy na zdobycie Góry Św. Anny potrzebowali około 3000 żołnierzy w tym 56 oficerów i jednego generała.

-Co zadecydowało u sukcesie powstań śląskich?

Zdaniem nieżyjącego już profesora Jana Ciechanowskiego - uczestnika Powstania Warszawskiego, wszystkie nasze większe powstania zakończyły się klęską, a jedynie powstania śląskie i może wielkopolskie, są wyjątkami od tej reguły. Poznaniacy walczyli z niemieckimi siłami miejscowymi, a na Śląsku mamy 60 tysięczną niemiecką armię.

Nie uważam, żeby Powstania Śląskie powinny być traktowane lepiej niż inne, ale nie chcę żeby były traktowane gorzej.

W mojej ocenie, o powodzeniu powstań śląskich zadecydował ich ludowy charakter, który jest nie tylko największym fenomenem w dziejach narodu polskiego, ale także wyjątkowym zjawiskiem w dziejach narodów europejskich.

Nie znam też ani jednego ludowego wystąpienia w Europie zachodniej o narodowym podłożu. Zarówno europejskie rewolucje burżuazyjne z rewolucją francuską na czele, jak też rewolucje i bunty chłopskie w Polsce czy Niemczech miały podłoże społeczne lub religijne, ale nie narodowe.

Podróżnicy podróżujący w XVIII czy XIX wieku przez ziemie polskie, zwłaszcza Rosjanie, nie mogli się nadziwić, że na Kresach czy Małopolsce chłopi zapytani kim są odpowiadali: "miejscowi" czy " tutejsi", a wjeżdżając na Śląsk odpytywani chłopi mówili, że są Polakami. W tym miejscu należy przypomnieć jakie miejscowości założyli śląscy emigranci w Ameryce: Pannę Marię, Częstochowę i Kościuszko. Gdy byłem w Teksasie, wjeżdżając do Panny Marii widziałem tablicę z napisem: "Najstarsza osada Polska w Ameryce". Nie Śląska, ale Polska. Nie było wówczas żadnego separatyzmu, m.in. dlatego mam negatywny stosunek do dzisiejszych autonomistów.

-Dziękuję za rozmowę.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych